Łaziki

 

 

Grupa turystyki pieszej Łaziki– prowadzący Urszula Marzec

Kontakt: 502169424


 

 

ŁAZIKI – SEZON 2024

09.04.2024 r. – Wierzchosławice – Dwudniaki

Cudowne otoczenie, piękna pogoda i wspaniali, gościnni gospodarze – czego chcieć więcej !!! W tych okolicznościach spotykamy się kolejny, trzeci już raz z rzędu, w gospodarstwie  turystycznym "Leśniczówka" u Marysi Z. i Marka Z. Po powitalnej kawce
i słodkich wypiekach naszych koleżanek, jak już stało się tradycją, obchodzimy dookoła staw, podziwiając rozbujałą przedwcześnie w tym roku przyrodę. Ale to jeszcze za mało, żeby zbić kalorie, więc wychodzimy poza obiekt na ścieżkę przyrodniczo- edukacyjną w lesie wierzchosławickim. Napawamy zmysły soczystą zielenią młodych listków i zapachami lasu. Po powrocie z 4-ro kilometrowego spaceru, gospodarz serwuje pyszną rybkę z własnej hodowli. Po uczcie dla ciała coś dla ducha – przy dźwiękach gitary naszego przyjaciela Wiesia H. śpiewamy znane przeboje naszej młodości, a później, przy zapalonych przez gospodarzy ogrodowych pochodniach ciekawej konstrukcji, piosenki turystyczne i biesiadne.
A w międzyczasie – w przerwach – nasza niezawodna koleżanka "kaowiec" Ela
B. organizuje gry i konkursy, zmuszają nas do udziału i ruchu na świeżym powietrzu. Jest przy tym dużo śmiechu i dobrej zabawy. Gospodyni Marysia serwuje jeszcze na koniec wspaniały bigos. Zrobiło się ciemno, więc trzeba się żegnać i z żalem opuszczać to cudowne miejsce. Było pięknie, towarzystwo "łazikowe" dopisało, przybyli na spotkanie niemal wszyscy – w sumie 19 osób. Wracamy samochodami, którymi zabierają nas, przybyłe w trakcie imprezy, osoby sympatyzujące z Łazikami. Te mile spędzone chwile pozostaną
w naszej pamięci jeszcze długo. Marysiu i Marku serdeczne dzięki za gościnę. …… I tylko te komary ………

Tekst Małgorzata Wielgus

05.04.2024 r.  Puszcza Niepołomicka

Ze Stanisławic wybraliśmy się 14 -to osobową grupą na wiosenny spacer po Puszczy Niepołomickiej. Już na wejściu powitał nas dywan białych zawilców i żółtych mleczy. Puszcza mieni się wszystkimi odcieniami zieleni, różne drzewa liściaste są w różnych stadiach rozwoju, co wygląda zjawiskowo. Wokół dróg rowy były pełne wody pokryte rzęsą, a w wielu miejscach były bagna. Spacer umilały nam śpiewające ptaki i piękna pogoda. Świecące słońce, niebieskie niebo, nikłe białe chmury i zieleń wokół – to idealne warunki na wędrówkę i wypoczynek na łonie natury. Tradycyjnie poszliśmy drogą do rezerwatu żubrów i tam na miejscu biwakowym był czas na dłuższy odpoczynek. Rozkoszowaliśmy się budzącą do życia przyrodą, czystym powietrzem i … po prostu wiosną. Zadowoleni, dotlenieni i wcale nie zmęczeni / wszak to wędrówka po płaskim terenie / po przejściu 16 -tu kilometrów wróciliśmy do Stanisławic i PKP do Tarnowa.

Tekst Urszula Marzec

21.03.2024 r.  Rzuchowa – Błonie – Zbylitowska Góra

Pierwszy dzień wiosny ! Już jest, nareszcie przyszła długo wyczekiwana, wytęskniona i powoli odsłania swoje wdzięki. WIOSNA – dla wielu najpiękniejsza pora roku. Cieszy się cała przyroda, a my wraz z nią. Pakujemy plecaki i w liczbie 13 – tu osób wyruszamy na jej powitanie niosąc ze sobą uroczą „pannę Marzannę „, którą w tym roku wykonała Ela B. Idziemy radośnie wśród budzącej się natury, przy wtórze ptasich treli i co raz odkrywając nowe jej oblicza, zauważamy pierwsze kaczeńce, a marzanna wędruje z rąk do rąk, każdy choć przez chwilę chce ją nieść.  Tradycyjnie trasa nasza wiedzie z Rzuchowej przez Błonie nad Dunajec, gdzie znajdujemy dogodne miejsce nad brzegiem. Wypowiadamy zaklęcia, podpalamy naszą ekologiczną marzannę i wrzucamy ją do wody, aby popłynęła daleko hen do morza razem z zimą. A dzień, jak przystało na wiosnę, był przepiękny, słoneczny i ciepły, zatem można było usiąść na kamykach nad brzegiem Dunajca i delektować się wiosenną atmosferą. Wędrujemy dalej wzdłuż Dunajca i dochodzimy do Lasu Buczyna w Zbylitowskiej Górze, miejscu pamięci ofiar terroru hitlerowskiego. Ponieważ była to ostatnia wycieczka przed Wielkanocą, więc były życzenia i dzielenie się smacznymi faszerowanymi jajkami autorstwa Marysi T. oraz drobny upominek dla każdego – ażurowe jajeczko do koszyczka.  Po przejściu 12 kilometrów dochodzimy na przystanek autobusowy, gdzie kończymy wycieczkę.

Tekst Urszula Marzec

15.03.2024 r.  Łękawka – Trzemesna – Szynwałd

Dawno nie było takiej sytuacji, żeby na zbiórkę przyszły same dziewczyny i to w liczbie 14 osób. Pojechałyśmy do Łękawki, gdzie przywitała nas mgła, która w różnym stopniu towarzyszyła nam podczas wędrówki przez Czerwony Dół. W tym lesie zawsze jest błotnisto i tak też było tym razem, rozjechane drogi pełne kałuż i błota, które musiałyśmy omijać wielkim łukiem. W jednej z nich zauważyłyśmy już skrzek żabi, a więc wiosna. Ptaki swoim śpiewem, przerywanym stukaniem dzięcioła, umilały czas spaceru. Po wyjściu z lasu powitało nas piękne słońce, które towarzyszyło nam już do końca wycieczki. Odpoczynek w Trzemesnej na miejscu biwakowym obok leśniczówki i tu miłe zaskoczenie, wymienione stoły i ławki, nowe ogrodzenie wokół wyczyszczonego stawu, nowe budki dla ptaków, aż miło zatrzymać się w takim miejscu. Dalej idziemy drogami leśnymi i polnymi mijając na rozstaju dróg krzyż partyzancki. Wybieramy jedną z dróg i zmierzamy w stronę Szynwałdu. Podeszłyśmy jeszcze pod klasztor Sióstr Służebniczek NMP NP i pod piękną grotę Matki Boskiej zbudowaną z kamienia. Przeszłyśmy 13 kilometrów w wiosennej i radosnej atmosferze.

Tekst Urszula Marzec

08.03.2024 r.  Lubinka – Dąbrówka Szczepanowska – Szczepanowice

Nasza kolejna wycieczka wypadła w ” Dzień Kobiet „, było radośnie i uroczyście, nasi łazikowi Panowie spisali się na medal, były życzenia i słodkości od każdego z nich dziękujemy Wam z całego serca.A wędrówkę grupą 14 osób zaczęliśmy w Lubince, dawno nie byliśmy na tej trasie. Po drodze mijamy dwa cmentarze z okresu I wojny światowej w Lubince i dwa w Lubczy Szczepanowskiej oraz pomnik przyrody ożywionej – okazałą lipę z kapliczką. Dochodzimy do Dąbrówki Szczepanowskiej pod 16 – to metrową  wieżę widokową usytuowaną na wzgórzu Golgota / 395 m n.p.m./. Wokół wieży znajduje się pięknie zagospodarowany teren z wiatą przeznaczoną na odpoczynek i co ciekawe z małą winnicą, jako że ten teren leży na szlaku enoturystyki tarnowskiej. Z wieży rozpościerają się wspaniałe widoki na dolinę i zakole Dunajca, Wojnicz, Tarnów czy Beskid Wyspowy. Wracamy na szlak i przez las Orzechówka czeka nas niezła przeprawa, momentami stromo, błotnisto i strumyk do pokonania a potem pod górkę. Dochodzimy do Szczepanowic i już drogą obok winnicy idziemy na przystanek po przejściu 13 kilometrów. Pogoda i humory jak zwykle dopisały, mamy kolejne oznaki zbliżającej się wiosny i …spotykamy pierwsze ” bociany ” /niestety te całoroczne/.

Tekst Urszula Marzec

27.02.2024 r.  Stróże – Szalowa – Bobowa

Na kolejną wycieczkę udajemy się do Stróż, korzystając z usług PKP. Dzisiejsza trasa w pierwszej części jest nowa, natomiast  drugą częścią już kiedyś maszerowaliśmy, a dokładnie 6 lat temu. Chociaż w kalendarzu jest jeszcze zima, to nam trafił się iście wiosenny dzień. Wysoka, jak na tę porę roku temperatura , 15 stopni, słońce, bezwietrznie. Idziemy więc radośnie wśród budzącej się do życia przyrody, przy wtórze ptasich treli, napawając się wiosenną atmosferą i co krok odkrywając nowe jej oblicza. Szukamy pierwszych symptomów wiosny i je znajdujemy w nabrzmiałych pąkach drzew i krzewów, pierwszych wiosennych listkach i kwiatach – pierwiosnkach, śnieżyczkach, lepiężniku no i zawilcach. Po drodze mijamy kilka ładnych i zabytkowych kapliczek i krzyży, będących świadectwem kultu religijnego. I tak dochodzimy do wsi Polna, której historia sięga XIV wieku. Znajduje się tu zabytkowy drewniany kościół parafialny św. Andrzeja Apostoła, o cechach późnogotyckich z fundacji Gładyszów z połowy XVI wieku. Wnętrze zdobi renesansowa polichromia figuralna przedstawiająca sceny Męki Pańskiej oraz postaci świętych. Krótki odpoczynek na kawę i ciasto i dalej w drogę w kierunku Szalowej. Mijamy dwór z zabudowaniami z początków XIX wieku i podchodzimy pod zabytkowy drewniany kościół św. Michała Archanioła z I połowy XVIII w. Cechą charakterystyczną  jest umieszczona w szczycie fasady figura przedstawiająca św. Michała Archanioła depczącego diabła. Niestety wszystkie drzwi były zamknięte. Obok stoi kaplica pw. Miłosierdzia Bożego z tego samego okresu. Wracamy na szlak i wędrujemy dalej wśród nielicznych zabudowań jak i odkrytym terenem. Znajdujemy piękną polanę na zboczu pod lasem i w pełnym słońcu, zatrzymujemy się na odpoczynek i delektujemy pięknymi widokami i pogodą. Jest nas dzisiaj spora grupa – 16 osób, a więc jest gwarno i wesoło. Po przejściu 15 kilometrów trasą  bardzo łatwą, dochodzimy do celu naszej wycieczki, czyli stacji PKP w Bobowej.

Tekst U. Marzec, M. Wielgus

PODZIĘKOWANIE

Ł A Z I K I   – podziękowanie dla Uli Marzec

Minęło 7 lat od kiedy przewodnikiem naszej grupy Łaziki została Ula Marzec.W ciągu tych lat zorganizowała 280 wycieczek /wg skrupulatnej statystyki Uli/ i pokonaliśmy 4000 km. Pod tymi suchymi liczbami kryje się ogrom pracy jaki Ula musiała włożyć w ich organizację. Zaplanowanie trasy turystycznej, dostosowanie środka komunikacji, powiadomienie uczestników oraz przewodnictwo na trasie to podstawowe zadania przy każdej wycieczce. Przepiękne opisy Uli / często poetyckie/ naszych wycieczek na stronie UTW wraz ze zdjęciami zrobionymi przez koleżanki Marysię i Gosię są udokumentowaniem każdej wycieczki i stanowią już spory kawałek naszej historii. Podsumowaniem działalności   Łazików a zarazem pracy Uli był jubileusz 10-lecia powstania Łazików ,który uroczyście obchodziliśmy w 2023r. Pod przewodnictwem Uli, Łaziki stały się grupą zaprzyjaźnionych osób dla których wędrowanie stało się „sposobem na życie”. Łazikowanie to też spotkania w czasie których świętujemy wspólnie osobiste jubileusze, imieniny, koniec roku itp. Każdego jubilata Ula obdarowuje jakąś dowcipną  niespodzianką, a dla wyróżniających się Łazików  pod względem ilości wycieczekw danym roku  czeka też zawsze souvenir  z jej prywatnych zbiorów.Nasze wycieczki wiążą się z pewnymi kosztami /przede wszystkim kosztami przejazdu/ i doceniamy starania Uli  o pozyskanie środków finansowych z UTW na ten cel, co miało miejsce w wielu wycieczkach, ostatnio w Bieszczady, Góry Świętokrzyskie, Luboń, Stare Wierchy. Należy podkreślić, że wszystko to Ula robi społecznie. Za tę ogromną pracę i poświęcenie dla Łazików w ciągu tych 7 lat serdecznie Ci Ulu dziękujemy, prosimy aby dalej chciało Ci się chcieć oraz życzymy dużo zdrowia.

Niech wyrazem naszego podziękowania będą słowa zwrotki hymnu Łazików:

Szefowa nasza –Ula

Dba o  nas jak matula

I my to doceniamy

Pięknie się jej kłaniamy   ‘

                                      Łaziki  

 

Tekst M.Turak

15.02.2024 r.   Jodłówka Tuchowska – Rzepiennik Biskupi – Ciężkowice

Wysiadamy z busa w Jodłówce Tuchowskiej i podchodzimy drogą pod zabytkowy, drewniany kościół św. Michała Archanioła z końca XIX wieku. Jego budowę sfinansował żydowski właściciel Jodłówki  Mendel Kalba, który kupił wieś wraz z obowiązkiem wystawienia kościoła. Skręcamy w las, ale najpierw musimy przejść kładką przez potok Rostówka / dopływ Białej / , gdzie zadomowiły się bobry. Widać ponadgryzane drzewa, żeremia i rozlewiska wodne. Stromo pod górkę, ale krótko i już jesteśmy na rozstajach dróg pod kapliczką. Przed nami rozpościerają się wspaniałe widoki na okolicę, jest ładna pogoda, więc próbujemy rozpoznać widoczne górki. Idziemy skrajem Księżego Lasu i rozpoczynamy długie zejście do doliny potoku Rzepianka, mając przed sobą rozległą panoramę na zabudowę i okazały kościół Rzepiennika Biskupiego. Zatrzymujemy się na ławeczkach, gdzie jeszcze niedawno był ładny skwerek z okazałymi drzewami, a teraz na jego miejscu buduje się pawilon handlowy. Mijamy neogotycki, bazylikowy, z cegły kościół z XIX wieku  a tuż za nim murowany dworek z XVI wieku. Następnie wchodzimy w Las Dąbry, gdzie w bok od szlaku, w lesie znajduje się miejsce martyrologii z II wojny światowej. Jest to zbiorowa mogiła 364 Żydów wymordowanych przez hitlerowców podczas likwidacji getta w Rzepienniku Strzyżewskim. W czasie II wojny światowej w tych lasach stacjonował oddział żołnierzy AK, przy wyjściu z lasu jest cmentarz poległych partyzantów i mieszkańców wsi, a trochę dalej pomnik na miejscu stodoły – kwatery. Teraz drogami długo schodzimy do Ciężkowic , mając przed sobą wzniesienia ” Skamieniałego Miasta „. Wychodzimy na rynek, witamy się z mistrzem Paderewskim, zasiadamy na ławeczkach i słuchamy jego utworów, które umilają nam czas do odjazdu powrotnego busa. Dzisiaj była nas spora grupa – 18 osób i przemaszerowaliśmy 16 kilometrów, trochę więcej niż ostatnio, a trasa nie była ciężka.

Dziś też mija 7 lat, kiedy to zostały mi powierzone obowiązki prowadzenia grupy ” Łaziki ” po rezygnacji Dzidki Moszumańskiej / 4 lata działalności/. Wtedy też powstała druga grupa „Tramp „, która przejęła część naszych członków, którzy nie dawali rady chodzić z nami na długie trasy. My w międzyczasie przyjęliśmy nowe osoby i tak chodzimy do dziś. Sprawia to nam ogromną przyjemność i radość. Przebywanie w zaprzyjaźnionym gronie na łonie natury to jest to, czego nam potrzeba. Chodzimy często, staramy się aby to było raz w tygodniu, jeżeli tylko są ku temu sprzyjające warunki,  dla nas każda pora roku jest dobra na wędrówkę. W ciągu tych 7 lat zorganizowaliśmy 280 wycieczek i różnych spotkań i przeszliśmy prawie 4 000 kilometrów. Każdy z zespołu ma swój udział w organizacji naszych spotkań, za co wszystkim serdecznie dziękuję. A najważniejsze jest to, że wszyscy chętnie przychodzą na kolejne zbiórki i to jest motywacja do dalszej pracy. Słowa uznania należą się Marysi Turak za ogromny wkład pracy w planowaniu tras i organizacji spotkań,  za co Ci Marysiu bardzo dziękuję. Nasze wszystkie wyjścia są dokumentowane przez niezastąpione  fotoreporterki  Gosię Wielgus i Marysię Stec, dziękuję Wam bardzo. To tak w skrócie o tym małym jubileuszu, a w kwietniu minie już 11 lat od powstania grupy. Wszystkim życzę dużo zdrowia i dobrej kondycji oraz chęci na następne wędrówki. Do zobaczenia na trasie.

Tekst Urszula Marzec

09.02.2024 r.  Machowa – Szynwałd

” Tłusty czwartek ” grupa Łaziki obchodziła w …piątek, w czwartek byliśmy w kinie na filmie „Vika”. Pojechaliśmy trochę dalej, bo w województwo podkarpackie, ale tylko do  Machowej. Dawno nie byliśmy w tych rejonach, bo to trasa prowadząca cały czas drogą asfaltową i nadaje się tylko na zimową porę. Szybko znaleźliśmy dogodne miejsce / duża polana z poukładanymi ściętymi drzewami/ i przystąpiliśmy do konsumpcji smakowitych pączków i faworków oraz grzańca. Posileni wyruszyliśmy na trasę, trzeba było spalić kalorie. W Podlesiu Machowskim na murze małego kościółka znajduje się tablica upamiętniająca zgrupowanie batalionu „Barbara” w dniach 4-6 sierpnia 1944 r. . Stąd batalion wyruszył do walk partyzanckich z wojskami niemieckimi na Pogórzu Rożnowsko – Ciężkowickim w czasie akcji ” Burza”. W Podlesiu obok Wiejskiego Domu Kultury znajduje się zadaszona wiata przeznaczona na lokalne imprezy, my też z niej skorzystaliśmy. Droga prowadziła przez lasy, w których urzekły nas pięknie obrośnięte mchami drzewa. Wszędzie jest bardzo mokro, w lasach stoi woda, a podmoknięte pola wyglądają jak pola ryżowe. Przy drodze dostrzegliśmy pierwsze bazie, czyżby już nadchodziła wiosna ? Czekamy na nią z utęsknieniem, będziemy mogli wreszcie wybrać się gdzieś dalej. Dochodzimy do granic województwa małopolskiego i podkarpackiego, zaznaczonych dwoma tablicami,  a stąd już niedaleko do celu naszej wędrówki, czyli granicy Szynwałdu ze Skrzyszowem. Było nas dzisiaj 15 osób i przemaszerowaliśmy 11 kilometrów, ale czy to wystarczyło na spalenie wszystkich kalorii – chyba nie.

Tekst Urszula Marzec

31.01.2024 r.  Łękawka – Zawada – Tarnów

Kolejna wycieczka w bliskie okolice Tarnowa. Wysiadamy w Łękawce i idziemy drogą przez wieś, gdzie serdecznie witają nas wszystkie psiaki zza ogrodzenia każdej posesji, broniąc swojego terytorium. Takie psy dla nas nie są groźne, gorzej z tymi biegającymi wolno, zawsze jest obawa czy nie doskoczą do nas. Podziwiamy po drodze ładne i zadbane, różnego rodzaju kapliczki. Następnie robimy skrót i skręcamy na szlak prowadzący do Zawady. Zazwyczaj na tej polnej drodze jest wielkie błoto, ale dzisiaj było zamarznięte i nawet dobrze się szło. Piękny odcinek trasy wiodący przez pola, bez zabudowań, otwarta przestrzeń no i ładne widoki. Tak dużo wycieczek za nami i tyle lat chodzenia, a do tej pory nigdy nie szliśmy tą trasą, zawsze jest jeszcze coś nowego do odkrycia. Dochodzimy do Zawady i podchodzimy pod kościółek, gdzie na placu stoi jeszcze szopka. Odwiedzamy punkt widokowy na Tarnów spod altanki i figury św. Marcina. Następnie kierujemy się na górę św. Marcina, idziemy przez las, zatrzymujemy się przy tężni / okres zimowy więc nieczynna /i dalej schodzimy w dół Aleją Tarnowskich aż pod wiadukt, gdzie czekamy już na autobus. Było nas dzisiaj 14 osób i przeszliśmy 11 kilometrów, nie za dużo, ale w sam raz jak na tę porę roku.

Tekst Urszula Marzec

26.01.2024 r.  Czarna – Jodłówka Wałki

Wykorzystując okienko pogodowe grupa 8  Łazików wybrała się na krótką wycieczkę w okolice Tarnowa. Pojechaliśmy do Czarnej i szlakiem czerwonym zmierzaliśmy w kierunku Jodłówki Wałki. Na drodze leżały resztki zlodowaciałego śniegu,  natomiast w lesie praktycznie go nie było. Idąc wzdłuż linii kolejowej mijały nas przejeżdżające pociągi. W płynącym obok drogi strumyku zadomowiły się bobry, widać było wiele pościnanych w charakterystyczny przez nie sposób drzew, małe rozlewiska, ale również ślady czyszczenia cieku wodnego przez leśniczych. Po wejściu do lasu miejscami były wielkie zamarznięte kałuże, które musieliśmy dość szerokim łukiem omijać. Na tej trasie nie ma miejsc biwakowych, więc za ławkę posłużyło nam duże drzewo, krótki odpoczynek i dalej w drogę. Idąc tak lasem w pewnym momencie bardzo blisko nas  przebiegły drogę trzy duże jelenie z pięknym porożem. Uśmiechnęło się również do nas słońce wychodzące zza chmur. Przeszliśmy w sumie 12 kilometrów, krótka i łatwa trasa, nieopodal Tarnowa, a najważniejsze, że chciało nam się wyjść z domu , zaczerpnąć świeżego powietrza i spotkać ze znajomymi.

Tekst Urszula Marzec

18.01.2024 r.   Karnawał na Brzance

Tradycyjnie, corocznie  grupa Łaziki organizuje spotkanie karnawałowe na Brzance. Tak było i w tym roku. Z Jodłówki Tuchowskiej poszliśmy drogą dojazdową, a nie szlakiem ze względu na warunki pogodowe, padał słaby deszcz, było mglisto i ślisko i po godzinie marszu byliśmy już w bacówce. W kominku palił się ogień, było ciepło, przytulnie, sala udekorowana świątecznie – my tylko wspólnie nadmuchaliśmy balony i je powiesiliśmy.  Na początku był toast i życzenia noworoczne oraz zamówiony dwudaniowy obiad, który wszystkim smakował. A potem zaczęła się zabawa, wszyscy pozakładali ozdobne, to nic, że te  same  co roku nakrycia głowy lub inne stroje i śpiewy pod artystycznym przewodnictwem i akompaniamentem Wiesia, męża naszej koleżanki.  Z kolei Ela przeprowadziła dwa zabawne skecze, przy których wszyscy dobrze się bawili, a śmiechu było co niemiara. Mieliśmy również pokaz mima, który z gliny rzeźbił posąg naszej koleżanki. W przerwie do kawy czy herbaty konsumowaliśmy upieczone przez nasze koleżanki pączki, chrusty i inne ciasta – smakowały wyśmienicie. Atmosfera była wspaniała, humory dopisywały i żal było kończyć zabawę, ale musieliśmy zdążyć na ostatni powrotny bus z Jodłówki Tuchowskiej. Co prawda tylko część z nas wracała na bus, gdyż reszta zabrała się samochodami, ale już deszcz nie padał , a czołówki oświetlały nam drogę i na czas dotarłyśmy na przystanek. W zabawie uczestniczyło 16 Łazików i dwóch sympatyków grupy, szkoda tylko, że nie wszyscy mogli być obecni na spotkaniu….  może w przyszłym roku. Oj, będzie co wspominać przez cały rok.

Tekst Urszula Marzec

12.01.2024 r.  Świebodzin – Poręba Radlna

I znów nas przyszła spora grupa, bo 14 osób, a  wędrowanie zaczęliśmy w Świebodzinie. Obok kościoła była postawiona bardzo ładna szopka, zatrzymaliśmy się i śpiewaliśmy kolędy. Potem drogą pod górkę doszliśmy do lasu i właściwego szlaku. W lesie było przepięknie, zimowo, wręcz bajkowo. Sporo śniegu na drzewach  i drodze, kolega torował nam drogę, a my za nim sznureczkiem. Jedynie kopytka leśnych zwierząt były widoczne na śniegu. Oszronione i ośnieżone gałązki drzew, zwłaszcza iglastych, tworzyły magiczny widok, cieszyliśmy się taką zimą.  Szło się ciężko, a pod śniegiem w niektórych miejscach były błotniste kałuże, co nas bardzo zdziwiło, bo przecież ostatnio było  solidnie mroźno. Ale dzisiaj było już tylko kilka stopni mrozu, bez wiatru, nawet momentami zaświeciło słońce, więc dobra pogoda na zimowy spacer. Po odpoczynku na Słonej Górze udaliśmy się drogą w kierunku Poręby Radlnej. Droga oblodzona, pokryta śniegiem, więc trzeba było bardzo uważać, ale i tak nie obeszło się bez kilku upadków, a więcej było było przy tym śmiechu niż jakiejś szkody. Szczęśliwie dotarliśmy na przystanek po przejściu 8 kilometrów, mieliśmy zamiar iść dalej do Zawady, ale ze względu na zasypane szlaki zrezygnowaliśmy z dalszej wędrówki. Krótki relaksowy wypad w zimowej scenerii to kolejna okazja na spędzenie czasu w gronie zaprzyjaźnionych osób.

Tekst Urszula Marzec

04.01.2024 r.  Bogumiłowice – Wojnicz

Mimo niesprzyjającej pogody 13-cie Łazików przyszło na pierwszą w Nowym Roku zbiórkę i zdecydowało się na kontynuowanie wycieczki. Po dojechaniu PKP do Bogumiłowic wyposażeni w peleryny i parasole ruszyliśmy w kierunku Lasów Radłowskich. Było kolorowo i wesoło, a po wejściu już do lasu na szlak królewski deszcz ustępował i była nadzieja na lepszą pogodę. Byliśmy na tej trasie nie raz, ale dowiedzieliśmy się od znajomej osoby o miejscu na ognisko i wiacie, więc postanowiliśmy odszukać to miejsce. Pomógł nam w tym Pan leśniczy, który akurat czyścił rowy melioracyjne i już bezbłędnie tam trafiliśmy. Wiata leśna zwana „Chatką Puchatka” okazała się szałasem – kurną chatą, z paleniskiem pośrodku i kominem, zabudowana, ciemna i niezbyt przyjemna wewnątrz. Za to miejsce na ognisko było fajne, usytuowane na dużej polanie z małymi stolikami i ławkami. Na dodatek przestało padać i zaświeciło nam słońce, tak że był to odpowiedni czas i miejsce na śniadanie. Mieliśmy dwie opcje powrotu: do Biadolin lub do Wojnicza. Wybraliśmy tą drugą i poszliśmy na wyczucie drogą leśną, aż dotarliśmy do Dębiny Zakrzowskiej, gdzie już Kazia poprowadziła nas w kierunku Pomnika Lotników Alianckich. Pomnik znajduje się na polach na obrzeżach wsi, w miejscu zestrzelenia brytyjskiego samolotu bombowego Halifax w nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 roku przez niemiecki nocny myśliwiec. Samolot należał do RAF i leciał z Brindisi we Włoszech z zaopatrzeniem dla placówki zrzutowej Armii Krajowej w okolicach Miechowa. Pomnik składa się z betonowego cokołu, na którym stoi postument zakończony krzyżem, znak Polski Walczącej oraz tablica z nazwiskami załogi samolotu / 7 osób w wieku 19 – 24 lata/, która zginęła podczas katastrofy. Obok cokołu znajdują się dwa zachowane fragmenty konstrukcji samolotu. W rocznicę wydarzenia pod pomnikiem składane są kwiaty i zapalane znicze. Spod pomnika po polach wzdłuż rowu i przejściu 15 kilometrów dotarliśmy do Wojnicza. Nasze wycieczki to nie tylko wędrówki po drogach, szlakach czy wertepach, mają one również charakter edukacyjny,  zawsze staramy się zobaczyć i  odwiedzić ciekawe miejsca na trasie. A są to kościoły, kapliczki, pomniki, cmentarze, pomniki przyrody, skanseny i w ten sposób poznając lub uzupełniając naszą wiedzę o najbliższym regionie. Czasem celowo szukamy danych miejsc, a czasem przez przypadek odkrywamy coś ciekawego i nieznanego nam wcześniej. Zresztą te same powtarzane trasy o każdej porze roku wyglądają zupełnie inaczej i zmieniają się, a my staramy się to wszystko uchwycić.

Tekst Urszula Marzec

ŁAZIKI – SEZON 2023

28.12.2023 r.  Park Piaskówka

Łaziki na zakończenie roku wybrały  Park Piaskówka, było nas 16 osób z grupy i trzech naszych sympatyków, a więc całkiem spora grupa. Był to dla nas kolejny obfitujący w ciekawe wycieczki i wydarzenia rok. W 2023 roku w kwietniu grupa obchodziła swoje 10-lecie istnienia / jak ten czas szybko leci/, a w listopadzie 400 wycieczkę. Mamy w dorobku już 406 wycieczek i 5385 kilometrów.  Wszystkie nasze dokonania są dokumentowane, opisywane i fotografowane, umieszczane na stronie UTW i w naszej kronice, prowadzonej przez Gosię W. Wędrowaliśmy po starych, utartych szlakach, ale też udało nam się odkryć nowe miejsca, takie jak Stary Sącz i okolice, Rożnów z zaporą. Powtórzyliśmy niektóre trasy, na których byliśmy bardzo dawno temu. Mamy też takie miejsca i trasy do których często wracamy: Brzanka, Jamna , Cyrla, Wolica, Las Tuchowski, puszcza Niepołomicka i wiele, wiele innych. Ponadto udało nam się zorganizować dwie wyjazdowe wycieczki – na Luboń i na Stare Wierchy /wycieczka dofinansowana z MCAS/.

W sumie w 2023 roku grupa uczestniczyła w 40 wycieczkach i przewędrowała 506 kilometrów. Do grupy dołączyły nowe osoby i chodzi nas coraz więcej, a to cieszy. Spośród 22 osób, bo tyle nas jest, 8 osób może pochwalić się uczestnictwem w co najmniej 30 wycieczkach. Wyróżnione osoby zostały nagrodzone drobnymi upominkami, a są to: Ela B., Ela T., Marysia T., Marysia S., Rysiek, Kazia, Beata i ja – wielkie gratulacje!

Trzeba przyznać, że mamy szczęście do pogody i tak było i tym razem. Na spotkaniu wspominaliśmy nasze wyprawy, snuliśmy plany na przyszłość, były podsumowania i podziękowania oraz życzenia na następny rok. Mam nadzieję, że w Nowym Roku dopisze nam zdrowie, kondycja i dalsza ochota na wspólnie spędzany czas na turystycznych szlakach.

Tekst Urszula Marzec

15.12.2023 r.   Jodłówka Wałki – Wola Rzędzińska

Zamiast na…Przechybę / jak co roku o tej porze /udaliśmy się w leśne pobliskie okolice, a mianowicie do Jodłówki, skąd drogą asfaltową a następnie już leśną dotarliśmy pod znajomą leśniczówkę. W lesie jeszcze można spotkać resztki śniegu, a drogi są błotniste, rozjeżdżone przez samochody leśników i cięższe wozy zwożące drewno. Na miejscu zastaliśmy ekipę pracowników leśnych i bardzo uprzejmego Pana Leśniczego, który pozwolił nam na biesiadowanie, a nawet oczyścił ławy i stoły ze śniegu. Mogliśmy również zabrać do domu obcięte choinkowe gałązki i piękną jemiołę. Ponieważ to nasza ostatnia wycieczka przed Świętami, więc był opłatek, życzenia, pierniczki, ciasta, sałatki śledziowe i śpiewanie kolęd. Było nastrojowo, klimatycznie, rozmawialiśmy o przygotowaniach do Świąt – wymiana potraw i przepisów. Następnie udaliśmy się w drogę powrotną, bardziej na azymut niż szlakiem i tak trafiliśmy na Czarcie Uroczysko z ” Diablim kamieniem”. Magiczne i tajemnicze miejsce w otoczeniu starych jodeł owiane legendami. Kamień i jego najbliższe otoczenie posiada negatywną aurę dla człowieka, najbliższy obszar wraz z kamieniem nie porasta żadna roślinność, natomiast kilkanaście metrów dalej wokoło jest zielono. Mijamy również wybudowany mini skatepark dla miłośników sportów ekstremalnych,  by trafić nad uroczy staw z wysepką pośrodku i niewielką plażą, miejscem na ognisko. Tak blisko Tarnowa i tyle ciekawych i fajnych miejsc do zobaczenia.Grupą 15 osób, bo tyle nas dzisiaj było i przejściu 14 kilometrów dochodzimy do Woli Rzędzińskiej i niestety autobus odjeżdża nam sprzed nosa. Część osób zabiera rodzina /po telefonach o pomoc/, a reszta czeka godzinę na następny autobus / komunikacja podmiejska kursuje rzadko/.

Tekst Urszula Marzec

05.12.2023 r.  Podlesie – Las Tuchowski – Tuchów

Napadało dużo śniegu i zrobiło się pięknie, zimowo. Postanowiliśmy zatem wybrać się do Lasu Tuchowskiego by podziwiać przyrodę z dala od miasta. Mieliśmy spore obawy, czy drogą od parkingu będzie można dojść do miejsca biwakowego z wiatami i ze stawami. Na miejscu okazało się, że droga jest „przedeptana” przez innych spacerowiczów i całkiem dobrze nam się szło. Śniegu było bardzo dużo, drzewa przepięknie obsypane białym puchem, stawy wyglądały na zamarznięte, a świecące słońce dodawało uroku temu miejscu. Pod jedną  z wiat rozpaliliśmy ognisko w miejscu do tego przeznaczonym. Przyniesione suche drewno z domu na rozpałkę pomogło na szybkie rozpalenie ogniska, nad którym piekliśmy kiełbaski, sery, chleb. Wróciliśmy do dawnej naszej tradycji, kiedy to w okresie jesienno -zimowym prawie na każdej wycieczce było ognisko, a ciepłe śniadanie dużo lepiej smakowało niż kanapki, no i można było ogrzać się nad ogniem. Dzisiaj była nas spora grupa -14 osób i choć przeszliśmy tylko 9 kilometrów, to wszyscy byli bardzo zadowoleni, bo było słonecznie, ciepło, bez wiatru no i w zimowym otoczeniu przyrody.

Tekst Urszula Marzec

Fot. M.Stec,  M. Wielgus 

30.11.2023 r.  Bobowa – Bruśnik – Pławna

No i mamy pierwszą wycieczkę w zimowej scenerii. Z Bobowej drogą główną przez tory i most na Białej dochodzimy do szlaku i stromo rozpoczynamy łagodne podejście polną zasypaną śniegiem drogą grzbietową. W trakcie wznoszenia przybywa wspaniałych widoków na Bobową i szczyty Beskidu Sądeckiego, Pogórza Grybowskiego, a bliżej Chełm i Maślana Góra. Pogoda słoneczna, przejrzyste powietrze, białe pola i góry, drzewa pokryte warstwą śniegu, szlak też zasypany, ale jak to na otwartej przestrzeni, na górce dokucza nam mocny wiatr. Dochodzimy do drogi głównej i kierujemy się w stronę Bruśnika i tu już jest spokojnie. Mijamy zabytkowy, otoczony kultem kościół i przed nami widać w oddali wieżę widokową – nasz cel wycieczki. Krótki odpoczynek pod wieżą, niektórzy wchodzą na nią by podziwiać okolicę, ale tu zawsze dość mocno wieje, a przy niedużym mrozie jest naprawdę zimno. Ponieważ dawno nie byliśmy na tej trasie, więc skręcamy z drogi głównej do lasu, gdzie cieszymy się pięknie obsypanymi śniegiem drzewami, przechodzimy przez strumyk i przed nami „Diable Boisko”. Jest to zespół skałek z piaskowca ciężkowickiego, którego centralnym elementem jest beczkowo sklepiona brama skalna o wysokości około 15 m i średnicy podstawy 20 m. Jak mówi legenda: ” skała to wrota diabelskiego lokum, gdzie biesy wypoczywają, a polanka nad skałą to plac diabelskich zabaw”. Po wyjściu z lasu drogą udajemy się do Pławnej, gdzie czekamy na pociąg powrotny do Tarnowa. Choć dzisiaj było nas tylko osób, samych dziewczyn, to i tak przeszłyśmy 16 kilometrów, fajną, widokową trasą w zimowej odsłonie.

Tekst Urszula Marzec

24.11.2023 r.  Jaworsko – Wolica – Roztoka

Czekaliśmy ponad dwa tygodnie na pogodowe okienko, no i udało się. Chociaż na zbiórce trochę popadało, to już w Wojniczu było sucho i tak było do końca wycieczki. 14-to osobowa grupa zaczęła wędrówkę w Jaworsku, skąd udaliśmy się na Wolicę, miejsce nam dobrze znane i lubimy tu co jakiś czas przychodzić. Osłonięta od wiatru i deszczu wiata jest dobrym miejscem na odpoczynek i śniadanie. Jesień mieni się jeszcze kolorowymi liśćmi, ale już dominuje głównie kolor żółty i brązowy. W lesie trwa zwózka drewna, więc drogi są rozjeżdżone, a po opadach deszczu bardzo błotniste. Do tego gruba warstwa opadniętych liści zmuszała nas do bardzo ostrożnego chodzenia i miejscami do obchodzenia szlaku. Ciepły i mokry listopad, a więc w lesie było jeszcze sporo grzybów, co nas ucieszyło, choć nie łatwo było je dostrzec wśród brązowych liści. Po raz kolejny spotkaliśmy Pana leśniczego ze stażystką na obchodzie po lesie. Tym razem dowiedzieliśmy się jak chroni się gatunki drzew na danym obszarze i jak pozyskuje się materiał siewny do szkółek z najlepszych drzew. Po wyjściu z lasu na otwartą przestrzeń podziwialiśmy piękne widoki, które przy tak przejrzystym powietrzu sięgały daleko. Słońce i humory towarzyszyły nam do końca wycieczki i tak po przejściu 11 kilometrów doszliśmy do Roztoki, gdzie zaraz mieliśmy komfortowy i tani bus A22 do Tarnowa.

Tekst Urszula Marzec

06.11.2023 r.  Rychwałd – Łowczówek – Łękawka

Tradycyjnie, co roku na początku listopada grupa Łaziki wybiera się do Łowczówka na cmentarz legionistów polskich lub uczestniczy w uroczystościach gminnych. Ze względu na pogodę udaliśmy się tam w dzień po głównych obchodach, przy kaplicy złożone były biało – czerwone wieńce,  a na grobach paliły się jeszcze białe i czerwone znicze. My również zapaliliśmy kilka zniczy i śpiewaliśmy  znane pieśni żołnierskie z tego okresu. Bitwa pod Łowczówkiem została stoczona przez I Brygadę Legionów walczącą po stronie Austro – Węgier z Rosjanami w dniach 22 – 25 grudnia 1914 roku. Wycieczka ta miała uroczysty charakter, gdyż była to 400 wycieczka Łazików. Były życzenia, upominek od grupy, ale świętować będziemy w innym terminie. Grupa Łaziki ma się dobrze, część chodzi od początku jej istnienia, ale mamy też nowe osoby. Chodzimy już 10 i pół roku i w tym czasie przemaszerowaliśmy 5333 kilometrów. Brawa dla całej grupy, tak trzymać ! Ponadto była jeszcze jedna okazja do świętowania, nasz kolega Rysiek dołączył do grona osób, które na niektóre wycieczki jeżdżą  za darmo. Sto lat ! Dzisiejsza wycieczka zaczęła się w Rychwałdzie, a z Łowczówka przez Łowczów doszliśmy do Łękawki. Trasa nam znana, a przy pięknej pogodzie szło nam się dobrze. Podziwialiśmy przepięknie przebarwione liście na drzewach we wszystkich kolorach, od żółci poprzez czerwień, brąz i zieleń, jak również różnorodne chmury na niebie. Było nas 13 osób i przeszliśmy 11 kilometrów. Do zobaczenia na następnej wyprawie.

Tekst Urszula Marzec

24.10.2023 r.  Dębno – Bocheniec – Jadowniki

Piękna, polska złota jesień nadeszła i w taki właśnie czas grupa 16 osób wybrała się na wycieczkę, aby cieszyć nasze zmysły jej urokami. Z Dębna , przechodząc koło kościoła /niestety był zamknięty/ i podziwiając widok na zamek udaliśmy się drogą – szlakiem Jakubowym w kierunku Porąbki Uszewskiej. Jest to trasa pielgrzymkowa z pięknymi kapliczkami przy drodze i w przydomowych ogródkach, w których jeszcze kwitną kwiaty. Nowością była mała plantacja drzewek tlenowych. Porąbka Uszewska, czyli polskie Lourdes słynie z pięknej Groty Matki Bożej, która opleciona czerwonymi liśćmi dzikiego wina w promieniach słonecznych wyglądała zjawiskowo. Na placu wokół Groty znajdują się kapliczki różańcowe. Uruchomiliśmy przycisk audio i wysłuchaliśmy informacji głosowej o historii Groty. A następnie udaliśmy się w dalszą trasę i już idąc  lasem podziwialiśmy przepięknie przebarwione liście na drzewach, a pod nogami szeleściły nam już opadnięte brązowe, wśród których próbowaliśmy szukać jeszcze grzybów. I tak dotarliśmy do celu naszej wycieczki, czyli na wzgórze Bocheniec /394 m n.p.m./, aby podziwiać widoki z nowo otwartej wieży widokowej.  Wieża ma 25 m wysokości i składa się z 6 kondygnacji / 96 stopni/ i jeszcze jest opasana czerwoną wstęgą z uroczystego otwarcia. Z wieży widać m.in. wieżę widokową na Szpilówce,  Brzesko, Tarnów, Beskid Wyspowy, a przy dobrej przejrzystości nawet Tatry. My niestety nie mieliśmy takiej okazji, ponieważ niebo było lekko zamglone chociaż było słonecznie, ale bliższe okolice były dobrze widoczne. Na samej górze zamontowana jest luneta, która umożliwia lepsze podziwianie pejzaży. Po krótkim odpoczynku wyruszyliśmy w drogę powrotną do Jadownik, przemierzając w sumie 15 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

Łaziki 17.10.2023 r.  Stary Sącz

Na zbiórkę przyszło nas 17 osób i w takim składzie pojechaliśmy pociągiem / 2 godziny / do Starego Sącza. Duża część grupy nie była w ogóle w tym urokliwym miasteczku, część była bardzo dawno, stąd takie zainteresowanie wycieczką. A naprawdę jest tu co zwiedzać. Stary Sącz to to prywatne miasto duchowne, własność klasztoru klarysek, jedno z najstarszych miast w Polsce, prawa miejskie uzyskało w XIII wieku i leży na szlaku bursztynowym. Zachowana piękna zabudowa rynku to przykład architektury średniowiecznej i z tego powodu w 1954 roku Stary Sącz uznano za rezerwat urbanistyczny. Najpierw zwiedziliśmy klasztor klarysek założony przez księżną Kunegundę, która po śmierci męża Bolesława Wstydliwego wstąpiła do klasztoru i tu zmarła. Do tego klasztoru wstąpiła również królowa Jadwiga, żona Władysława Łokietka, a matka Kazimierza Wielkiego. Przy klasztorze funkcjonuje gotycki kościół pw. św. Trójcy i św. Kingi, którego wnętrze udekorowane jest barokowymi polichromiami przedstawiającymi życie fundatorki. Najcenniejszym zabytkiem kościoła jest ambona z 1671 roku w kształcie drzewa Jessego. Została tu pochowana św. Kinga, której relikwie są umieszczone w bocznej kaplicy. Z klasztoru przez Bramę Seklerską doszliśmy do źródełka i kapliczki św. Kingi. Brama została ufundowana przez Seklerów / Węgrów z Rumuni/ z okazji pielgrzymki Jana Pawła II do Starego Sącza i kanonizacji św. Kingi w 1999 roku. Jest to jedna z trzech bram tego typu w Polsce – drugą mamy w Tarnowie, a trzecią w Koszycach Wielkich. Potem udaliśmy się na rynek, wybrukowany kocimi łbami i obeszliśmy go wkoło, podziwiając jego zabytki. Niestety nie zachował się ratusz, który spłonął pod koniec XVIII wieku i już nie został odbudowany. Rynek otaczają małe kamieniczki z podcieniami, a najpiękniejsza jest tzw. Dom na Dołach, czyli dawny areszt, a obecnie siedziba Muzeum Regionalnego. Oryginalnym miejscem jest Oficyna Raczków z niezwykłym wystrojem sieni / fantazyjne malowidła na suficie i ścianach/, podwórka i oficyny. Przy rynku znajduje się kawiarnia ” Marysieńka”, gdzie Maria Kazimiera czekała na powracającego spod Wiednia króla Jana III Sobieskiego.. Stary Sącz to miasto kojarzone ze św. Kingą i Jadwigą, Janem Pawłem II, królem Sobieskim, a także Adą Sari i księdzem Józefem Tischnerem. Następnie udaliśmy się na Miejską Górę, zwaną też Parkową, której atrakcją jest ścieżka w koronach drzew – Leśne Molo.Cała ścieżka mierzy ponad 200 metrów, wygląda to bardzo ciekawie, jest pajęczyna, wiszący mostek, część jest przeszklona, a kończy się tarasem widokowym na Stary Sącz, Beskid Niski i Beskid Sądecki. Pogoda była wymarzona więc i widoki wspaniałe, rozpoznaliśmy góry Jaworze i Rosochatkę, gdzie byliśmy jakiś czas temu. Na górze znajduje się również niespotykana ścieżka przyrodnicza „Krople Rosy ” opowiadająca o życiu płazów – kumaka górskiego. Jest to siedem całkiem sporych szklanych kul, wewnątrz których znajdują się postumenty, na których prezentowane są kolejne stadia rozwoju kumaka, niestety w większości zdewastowane / rok temu jeszcze były całe/. Po mile spędzonym czasie w lesie schodzimy do rynku i zaglądamy jeszcze do pięknego kościoła parafialnego z XIV wieku pw. św. Elżbiety Węgierskiej. Nasza trasa dzisiaj to 11 kilometrów połączone ze zwiedzaniem Starego Sącza. Nie zobaczyliśmy wszystkiego, więc może jeszcze tu wrócimy.

Tekst Urszula Marzec

12.10.2023 r.  Jastrzębia – Uroczysko – Jastrzębia

W piękny jesienny dzień grupa 12 Łazików wybrała się na wycieczkę do Jastrzębi, po drodze mijając ładną kapliczkę i nieczynny już wyciąg narciarski. Dochodzimy do ” Uroczyska „, gdzie przy stawie i miejscu biwakowym część grupy zostaje, a reszta rozchodzi się po lesie w poszukiwaniu grzybów. Grzybów jest mnóstwo, różnorodnych gatunków, ale niestety tych nam bliżej nieznanych i niejadalnych. My zbieramy tylko prawdziwki i te co znamy, a tych niestety już niewiele. Cieszy nas samo chodzenie i szukanie, a tu zawsze były grzyby. Po godzinie ruszamy w dalszą drogę i  cały czas idąc leśnymi drogami nadal nasze oczy wypatrują darów lasu. Przechodzimy obok skały ” Wieprzek „, pomnika przyrody nieożywionej. Są to trzy skałki zbudowane z piaskowca ciężkowickiego o rzadko spotykanym w Karpatach kształcie rozległego stołu wierzchowinowego, znajdujące się w lesie jodłowo- bukowym pomiędzy Siekierczyną a Jamną. Widać już pierwsze przebarwienia liści, ślicznie mieniące się w promieniach słońca. Dochodzimy do miejsca z którego rozciąga się wspaniały widok na całą Jastrzębię z widocznym drewnianym kościółkiem. Ponieważ mamy trochę czasu do odjazdu busa, to postanowiliśmy zajrzeć do „Grociarni „, nigdy tu nie byliśmy. Zbiory muzeum zawierają najrozmaitsze przedmioty związane z dawnym życiem mieszkańców Pogórza Ciężkowickiego.  Zebrane zabytki obrazują dawne metody i narzędzia pracy, życie codzienne oraz zwyczaje mieszkańców regionu. Są tu narzędzia do obróbki lnu, narzędzia i wyroby kowalskie, narzędzia stolarskie, narzędzia pomiarowe i całe wyposażenie wiejskiego domu. Najstarszym eksponatem jest drużbak, studnia wydrążona w pniu drzewa.  Wiek drewna oceniany jest na 400 lat, zaś studni na około 200. Nas zaskoczyły trzy eksponaty : szklane naczynie do łapania much, laska – krzesełko i barometr, którego działanie jest oparte na roślinie. Pan, który nas oprowadzał po muzeum, w bardzo ciekawy sposób przybliżył nam historię Pogórzan, podawał regionalne nazwy sprzętów, opowiadał o zwyczajach , a nawet śpiewał. Trzeba dodać, że od ponad dwudziestu lat prowadzi  zespół „Pogórzanie”, w którym również gra. Następnie poszliśmy do kościółka  pod wezwaniem św. Bartłomieja Apostoła, który tym razem był otwarty. Zbudowany z drewna jodłowego na początku XVI wieku posiada ciekawy wystrój z polichromią ornamentalną i figuralną. Choć przeszliśmy tylko 11 kilometrów, to byliśmy bardzo zadowoleni z wycieczki, pogoda wspaniała, trochę grzybów pozbieranych, zwiedzone muzeum i wspólnie spędzony czas w otoczeniu natury.

Tekst Urszula Marzec

03.10 2023 r.  Lubaszowa – Brzanka – Jodłówka Tuchowska

Po dłuższej przerwie grupa 13 -tu Łazików znów na trasie. Wybieramy trasę łatwą połączoną z możliwością grzybobrania. Ponieważ na tarnowskim Burku pojawiły się znowu grzyby, więc my postanowiliśmy to sprawdzić. Wyruszamy znanym szlakiem z Lubaszowej, po drodze mijając gospodarstwo z danielami, źródełko św. Antoniego w pobliżu nowicjatu oo. Redemptorystów, którego remont dobiega końca, polanę Morgi, by dojść do krzyżówki szlaków. Tu obieramy kierunek na Brzankę. Nie myliliśmy się , w lesie są grzyby, ale też inni zbierający. Poszycie lasu usłane suchymi, brązowymi liśćmi wśród których trudno dojrzeć brązowe kapelusze grzybów. Nasze sprawne oczy jednak wypatrują je i co trochę słychać okrzyki radości. Sprawdza się zasada, że najwięcej grzybów znajdujemy przy drodze, czy ścieżce. I tak powoli dochodzimy do miejsca biwakowego pod wieżą widokową na Brzance, lubimy to miejsce i z radością tu przychodzimy. Zatrzymujemy się tu na dłużej, jedni idą w las, inni wchodzą na wieżę, a jeszcze inni biesiadują. Wspaniała pogoda, ciepło, słonecznie, piękny początek jesieni i oby jak najdłużej tak było, idealny czas na piesze wędrówki. W drodze powrotnej w dalszym ciągu szukamy i znajdujemy grzyby, ale najbardziej cieszymy się z prawdziwków. Muszę przyznać, że w sumie to nasze zbiory były całkiem spore, każdy z nas znalazł po kilka a nawet kilkanaście borowików, bo tylko te liczymy, inne stanowią dodatek. W Jodłówce, po przejściu 11 kilometrów,  mamy trochę czasu do odjazdu busa, więc delektujemy się słońcem na polance.

Tekst Urszula Marzec

15.09.2023 r.  Kułakowy Wierch – Stare Wierchy – Maciejowa – Rabka

Do trzech razy sztuka… wreszcie udało się zrealizować zaplanowaną wycieczkę w Gorce. Dojeżdżamy do Obidowej i zaraz z parkingu przy stacji benzynowej wchodzimy na szlak. Droga wiedzie lekko pod górkę  i szybko osiągamy Kułakowy Wierch – nasze pierwsze wzniesienie. Idziemy przez las drogą usłaną kamienistymi głazami. Co jakiś czas mijamy od południowej strony górskie polany z pięknymi widokami oraz przydrożne kapliczki. Za nami kolejne wzniesienia Skałka i Jaworzyna, a po drodze nasze oczy wypatrują grzybów, niektórym osobom udało się znaleźć prawdziwki. Trasa jest łatwa, oprócz dużych kamieni i kałuż, wręcz spacerowa, bo pokonujemy niewielkie przewyższenie,  by w końcu dotrzeć do Schroniska PTTK na Starych Wierchach. Znajduje się ono na dużej i ładnie zagospodarowanej polanie z dużą ilością stołów i ławek oraz miejscem na ognisko. Zatrzymujemy się tu na dłużej, gdyż serwują tu dobre posiłki. Po porannym lekko zachmurzonym niebie pojawiło się słońce i jest pięknie, nie ma zbyt wysokiej temperatury, idealna pogoda na wędrówki po górach. Posileni udajemy się w dalszą drogę i ze szlaku niebieskiego wchodzimy na szlak czerwony – jest to główny szlak beskidzki, my przejdziemy teraz jego mały odcinek. Mamy przed sobą drugie Schronisko PTTK pod Maciejową, położone w przepięknym miejscu. Stoły i ławki umieszczone wśród drzew obok schroniska i duża polana, z której to rozciągają się wspaniałe widoki. Od zachodu widać w oddali szczyt Babiej Góry, a od północnego wschodu Luboń, na którym to byliśmy w czerwcu. Tu też zostajemy dłużej by posmakować pierogi czy racuchy z borówkami. Po wyjściu z lasu drogą wijącą się wśród górskich łąk z pasącymi się krowami i gdzieniegdzie  widocznymi smugami palących się ognisk, schodzimy w kierunku Rabki. Pojawiają się pierwsze zabudowania, a my wycieczkę kończymy na tyłach Parku Zdrojowego.

Była to wycieczka zrealizowana w ramach projektu MCAS-u, wzięło w niej udział 20 osób i przeszliśmy 15 kilometrów. A było łatwo, lekko i przyjemnie przy idealnej, jeszcze letniej i słonecznej pogodzie, a przepiękne widoki na długo zagoszczą w naszej pamięci.

Tekst Urszula Marzec

08.09.2023 r.  Rytro – Cyrla – Makowica – Barcice

Wczesnym rankiem grupa 15-tu Łazików korzystając z usług PKP dojechała do Rytra i od razu udała się w kierunku ruin zamku znajdujących się na wysokim wzgórzu na prawym brzegu Popradu. Odremontowane ruiny królewskiego zamku Ritter prezentują się wspaniale, są to mury z wieżą obronną z XIII wieku. Z zamku rozciągają się piękne widoki na dolinę Popradu i pasma górskie Beskidu Sądeckiego. Drogą dojazdową wspinamy się na polanę Cyrla / 844 m n.p.m./, na południowym stoku Makowicy, gdzie znajduje się prywatne schronisko Chata Górska.  Jest tu bardzo przyjemnie, pięknie zagospodarowany teren  i gospodarze serwują wspaniałe posiłki, znamy to miejsce i chętnie tu wracamy. Po dłuuuższym odpoczynku dalszy ciąg wspinaczki na Makowicę /948 m n.p.m./ a potem to już tylko w dół, przynajmniej tak nam się wydawało. Długie i trochę męczące zejście, w końcówce wzdłuż Potoku Życzanowskiego doprowadziło nas do Mostu nad Głębokim Jarem, a tu przykra niespodzianka, most w remoncie i czeka nas dłuższe obejście szlaku i to pod górkę. Dochodzimy do Woli Kroguleckiej, gdzie znajduje się platforma widokowa Ślimak ze wspaniałymi widokami. Długie i męczące zejście krętą drogą asfaltową bez pobocza dało nam się we znaki, tym bardziej że spieszyliśmy się na pociąg odjeżdżający z Barcic. Wszyscy zdążyli przed czasem, choć mocno zmęczeni. Była to najdłuższa wycieczka w tym roku, bo trasa wyniosła 19 kilometrów, ale piękna, słoneczna pogoda i niezapomniane widoki zrekompensowały nam trudy wędrówki.

Tekst Urszula Marzec

31.08.2023 r. Poręba Radlna – Zawada – Tarnów

Na zakończenie wakacji /choć my już cały czas je mamy / grupą 9-ciu osób udaliśmy się drogą, a nie szlakiem z Poręby Radlnej w kierunku Zawady. Po nocnych opadach deszczu było dość mokro i stąd ta zmiana, ale potem i  tak dalsza część trasy prowadziła przez las. W lesie dało się zauważyć dużo połamanych gałęzi, a nawet drzew, po ostatnich burzach, a na drogach naniesiona ziemia z pól. Widać już pierwsze oznaki jesieni, szare i puste pola, a na łąkach i nieużytkach pięknie kwitnie nawłoć i wrotycz. W drodze powrotnej z „ławeczki” postanowiliśmy iść północną częścią szlaku kapliczkowego z 2018r. ale w pewnym miejscu trasy zmyliły nas strzałki prowadzące na nową trasę kapliczek i w efekcie zrobiliśmy kółko po bardzo ciężkim i wymagającym terenie. W końcu trafiliśmy na właściwy szlak i doszliśmy do Zawady, a potem pod tężnię na Marcince, chwila oddechu i wycieczkę skończyliśmy na przystanku autobusowym przy basenie po przejściu 14 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

10.08.2023 r.  Zalasowa – Las Tuchowski – Piotrkowice

Po dłuższej przerwie 13 stęsknionych wycieczek osób stawiło się na zbiórce. Z Zalasowej znanym szlakiem udaliśmy się do Lasu Tuchowskiego – urokliwego i lubianego przez nas zakątka, po drodze wypatrując w lesie grzybów. Grzyby były, ale i inni grzybiarze również, każdy jednak coś tam znalazł. Po obfitym śniadaniu i podziwianiu tego miejsca, pięknej zieleni i stawów / niestety już mocno zarośniętych/, udaliśmy się w kierunku Trzemesnej. Grupa osób niezbierająca grzybów szła z przodu i nie zauważyła miejsca skrętu szlaku i poszła dalej, przez co musiała potem zawrócić i nadrobić drogi. A my w tym czasie zbieraliśmy grzyby, co bardzo lubimy, bo cała przyjemność jest w zbieraniu niż potem obróbka zebranych grzybów. Dochodzimy do miejsca biwakowego przy leśniczówce w Trzemesnej i ku naszemu zdziwieniu nic nie zostało zrobione od ostatniego naszego pobytu, ławki i stoły są w opłakanym stanie. Dalej idziemy drogą i skręcamy w las Czerwony Dół po drodze znowu wypatrując grzybów. Po przejściu 16 kilometrów, lekko zmęczeni /ciężkie siatki z grzybami/ ale zadowoleni dochodzimy do Piotrkowic. Pogoda dopisała, grzybów było sporo i to tych najlepszych – borowików, fajny relaks i odpoczynek połączony z grzybobraniem.

Tekst Urszula Marzec

28.07.2023 r.  Posadowa Góra – Majdan -Rożnów – Gródek n/Dunajcem

To była bardzo fajna wycieczka z atrakcjami, ale od początku. Z Posadowej Góry udaliśmy się drogą, a później lasem na górę Majdan, idąc cały czas lekko pod górkę. Chwilami kropił drobny deszcz, więc parasole i peleryny się przydały, co zupełnie nie przeszkadzało nam w marszu. Po drodze na skraju lasu niektórym osobom udało się wypatrzyć borowiki, ku wielkiej radości wszystkich. Po wyjściu z lasu deszcz już nie padał, a przed nami rozpościerały się wspaniałe widoki na zalew Rożnowski z wyspą pośrodku. Po dojściu do Rożnowa tym razem udaliśmy się nad zaporę, mijając po drodze ruiny zamku Zawiszy Czarnego. Zapora w Rożnowie prezentuje się okazale, została wybudowana w latach 1935 – 1942, a koszty budowy były trzykrotnie mniejsze niż straty spowodowane wielką powodzią w 1934 r.  W zaporze mieści się również elektrownia. Przeszliśmy się wzdłuż jeziora, zatrzymując się na kawę w jednym z licznych punktów gastronomicznych. Większość z nas była tu pierwszy raz, a dla jednej osoby była to sentymentalna podróż do lat licealnych.  Aby wrócić do Gródka nad Dunajcem, skąd mieliśmy powrotny bus do Tarnowa, skorzystaliśmy z rejsu statkiem wycieczkowym pływającym po Jeziorze Rożnowskim. Rejs trwał pół godziny, podczas którego mogliśmy podziwiać okolicę. Teren wokół jeziora jest niezwykle atrakcyjny turystycznie, górzysty, porośnięty lasami. Praktycznie na całej długości linii brzegowej znajdują się liczne plaże ze słynną „patelnią”, ośrodki wypoczynkowe i letniskowe, pola namiotowe, zacumowane żaglówki,  ścianka wspinaczkowa i wypożyczalnie sprzętu pływającego. Można tu uprawiać sporty wodne, wędkować, spacerować czy jeździć na rowerze. Przepływaliśmy obok okrągłej wyspy  Grodzisko, znanej też pod nazwą „Małpia Wyspa”, która tworzy specyficzny klimat.  Choć było nas tylko 7 osób / wszak są wakacje i liczne wyjazdy/ to było super i przeszliśmy 15 kilometrów. Rożnów to cisza i spokój, a Gródek to więcej turystów, duży ruch i ruchliwa droga do Nowego Sącza.

Tekst Urszula Marzec

20.07.2023 r.   Czarna – Jodłówka Wałki

Lato w pełni, a więc upały i Łaziki pauzowały tydzień czasu. Ale w tym tygodniu udało nam się wybrać jeden dzień z niższą temperaturą co zaowocowało krótką i łatwą wycieczką po zupełnie płaskim terenie i niedaleko od Tarnowa, bo jazda busami w upalne dni to koszmar. Z Czarnej drogą leśną ale asfaltową doszliśmy do przejazdu kolejowego i dalej po małych zawirowaniach dotarliśmy do prawdziwej leśnej drogi, szerokiej i żwirowej. Droga na odcinku 6 kilometrów była prosta, więc skupiliśmy się na podziwianiu przyrody i śpiewie ptaków. Na niewielkiej porębie zatrzymaliśmy się na odpoczynek, wykorzystując pniaki i ścięte drzewa do siedzenia. Potem doszliśmy do głównej drogi łączącej Pogórską Wolę z Jodłówką , gdzie przed torami trafiliśmy na małe miejsce biwakowe z ławkami i stolikami, które niestety wymaga już wymiany na nowe. Było nas dzisiaj 11 osób i przeszliśmy 12 kilometrów.

 Tekst Urszula Marzec  

06.07.2023 r.  Wierzchosławice – Dwudniaki

Nieaktualne rozkłady jazdy busów zmusiły nas do zmiany trasy wycieczki i to nie pierwszy raz. I tak zamiast do Brzeźnicy dojechaliśmy tylko do Wierzchosławic i musieliśmy iść na azymut. Najpierw drogą dojazdową wzdłuż autostrady, by następnie wejść już na tereny Lasów Radłowskich, a dalej to czysta improwizacja. Grunt, że szliśmy już lasem, najpierw wałem przeciwpowodziowym /widać było ułożone worki z piaskiem /wzdłuż strumyka, nad którym to leżały poprzewracane działalnością bobrów drzewa jak i małe żeremia, a następnie drogą żwirową. Momentami las był gęsty, było wilgotno, więc dokuczały nam komary. Ale już na szerokiej żwirowej drodze było super i tak doszliśmy do miejsca wypoczynkowego na Dwudniakach. Teren zadbany, z różnymi tablicami edukacyjnymi i miejscami na odpoczynek i ognisko. Następnie wzdłuż strumyka Ulga przeszliśmy się nad stawy na dziką plażę, ale woda nie zachęcała nawet do zamoczenia nóg /poza jedną osobą/. Lepiej było na terenie prywatnym / płatny wstęp/, zagospodarowanym, z barem i licznym sprzętem wodnym. Przypłynęła do nas para łabędzi z piątką małych i czekała na jakieś jedzenie, ale właściciel ośrodka zabronił nam karmienia, gdyż pan tata stada bywa agresywny. Wycieczka była bardzo lekka, wręcz leniwa, adekwatna do lipcowej pogody, a i tak grupą 14-tu osób przeszliśmy 13 kilometrów. Na dalsze i dłuższe wędrówki musimy zaczekać na odpowiednią pogodę.

Tekst Urszula Marzec

28.06.2023 r.  Wielka Wieś – Wolica – Roztoka

Grupą 14 – tu osób wybraliśmy się na dobrze znany nam szlak na Wolicę, ale tym razem w odwrotnym kierunku i ta sama droga momentami wydawała nam się zupełnie inna. Zaczęliśmy marsz z Wielkiej Wsi leśną drogą ze stacjami drogi krzyżowej prowadzącej na Panieńską Górę, gdzie znajdują się  ruiny zamku Trzewlin i Krzyż Jubileuszowy. Teren wokół objęty jest florystycznym rezerwatem przyrody , którego celem jest ochrona występujących tutaj rzadkich gatunków storczyków i innych roślin. Po drodze spotkaliśmy pana leśniczego, który wraz ze stażystką patrolował teren. Pan leśniczy bardzo chętnie opowiedział nam o jego pracy w lesie, gospodarce leśnej, zwierzętach występujących na tych terenach i o atrakcjach tego kawałka lasu i związanych z nimi legendami. Bardzo miło słuchało się i rozmawiało z panem leśniczym, ale czas nie pozwalał na dłuższe spotkanie, bo przed nami była jeszcze długa trasa do pokonania. Na Wolicy w zadaszonej wiacie myśliwych zatrzymaliśmy się na dłuższy odpoczynek, to jedno z naszych ulubionych miejsc. Następnie udaliśmy się w kierunku Zawady Lanckorońskiej, a następnie do Roztoki. I znów Marysia znalazła pięknego prawdziwka i trochę kurek. Droga w większości prowadziła przez las, pola a i pogoda była odpowiednia do wędrowania. Dzisiejsza trasa liczyła 15 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

22.06.2023 r.    Luboń Mały – Luboń Wielki – Rabka Zaryte

Zgodnie z planem zakończenie roku akademickiego podsumowaliśmy wyjazdową wycieczką w Beskid Wyspowy z wejściem na Luboń Wielki. Wychodzimy z Naprawy Dolnej i stopniowo łagodnie drogą wśród lasów idziemy w górę.I mamy pierwszy szczyt, to Luboń Mały / 869 m n.p.m./, pod którym to prowadzi najdłuższy tunel /2060 m/ w ciągu drogi „zakopianki”. Trochę dalej leży tajemniczy głaz z krzyżem i wyrytymi w kamieniu napisami. Dalsza droga prowadzi do najbardziej widokowego miejsca – rozległej Polany Surówki, zwanej także Krzysiami. Mimo zamglonego horyzontu widać słabo Tatry i lepiej Gorce, a na wschodzie cel naszej wędrówki – Luboń Wielki  / 1022 m n.p.m./ z charakterystyczną sylwetką przekaźnika radiowo – telewizyjnego.  Chwila odpoczynku i ruszamy dalej. Przechodzimy obok miejsca, gdzie w 1985 r. rozbił się czechosłowacki śmigłowiec.Dla upamiętnienia tego faktu stoi tu  niewielki kopczyk z krzyżem. Droga miejscami błotnista, duże kałuże z wodą, ale są obejścia.  Jeszcze tylko krótkie strome podejście i jesteśmy na szczycie, gdzie stoi urokliwe schronisko, przypominające bajkowy domek na kurzej stopce, dlatego też zwane bywa często Babą Jagą. Tu zatrzymujemy się na dłużej, z tarasu widokowego widać beskidzkie „wyspy” ze Szczeblem na czele. Do czasu powstania schroniska  / 1931 r. /miejscowi nazywali tę górę ” Biernatką”. Pogoda wymarzona, słońce, małe chmurki, lekki wiatr, może trochę za ciepło i parno, ale najważniejsze że nie pada. Czas wracać, mamy trzy szlaki do wyboru, ale wybieramy ten najkrótszy i najłatwiejszy. Schodzimy stromo w dół, po kamieniach, bardzo ostrożnie i koniec wędrówki w Rabce -Zaryte. Trasa nie była zbyt trudna, wszyscy / czyli 13 osób / dali radę, choć trochę zmęczeni ale zadowoleni przewędrowaliśmy 12 kilometrów i były to nas zupełnie nowe szlaki i tereny.

Tekst Urszula Marzec

13.06.2023 r.   Rychwałd – Łowczówek – Poręba Radlna

Tym razem idziemy do Łowczówka inaczej  niż zwykle, zaczynamy w Rychwałdzie, a kończymy w Piotrkowicach / część grupy/ i w Porębie Radlnej /reszta grupy/. Trasa ta sama, dobrze nam znana, a idzie się zupełnie inaczej i te same miejsca wyglądają  na inne. Ledwo weszliśmy do lasu, a tu niespodzianka, mamy pierwszego prawdziwka w tym roku, oczywiście dostrzeżonego przez Marysię, pięknie rósł sobie we mchu tuż przy drodze. I od razu nasze głowy zaczęły patrzeć to na prawo, to na lewo, ale nic z tego, więcej dobrych grzybów nie było. Za to przy drodze z Łowczówka do Łowczowa została wybudowana nowa kapliczka z krzyżem, w miejsce starej drewnianej i zniszczonej. Ostatnio byliśmy tu w lutym, to jeszcze była stara kapliczka. Zatrzymujemy się w Łowczowie w ładnej, drewnianej i zadaszonej wiacie na odpoczynek. I tu koleżanki dekorują naszego kolegę Janka wieńcem z polnych kwiatów, w uznaniu jego występu z kabaretem PIN w teatrze – wielkie brawa. Dochodzimy do Piotrkowic, gdzie dwie osoby idą do autobusu, a reszta idzie piękną drogą wśród łąk, pól i lasu do Poręby Radlnej. Pogoda dopisała, choć słońce było za chmurami, szło nam się dobrze, było nas 13-cie osób i przeszliśmy 14 kilometrów. Czekamy na stabilniejszą pogodę, bo w planach mamy dalszą wycieczkę w Beskid Wyspowy.

Tekst Urszula Marzec

07.06.2023 r.  Poręba – Radlna – Zawada – Tarnów

I jak tu wierzyć prognozom pogody, zapowiadano deszcze i burze, a było tylko pochmurnie i parno, duszno. I dlatego nasze plany wycieczkowe uległy zmianie i poszliśmy tylko na krótką, znaną trasę z Poręby Radlnej przez Zawadę i Marcinkę do Tarnowa, odwiedzając po drodze naszą „ławeczkę”.  Szliśmy lasem, wśród pól i łąk; wszędzie pięknie i zielono, zboża już wysokie, kolorowe łąki wyrośnięte i czekają na ścięcie, w powietrzu unosił się intensywny zapach kwitnących akacji, jaśminu czy bzu czarnego, a do tego ptasie śpiewy. To nic, że n-ty raz idziemy tą samą trasą, ważne że chce nam się iść i spędzić z radością czas w doborowym towarzystwie. A było nas dzisiaj 15 osób i wycieczkę zakończyliśmy odpoczynkiem przy tężni na Marcince po przejściu 12 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

31.05.2023 r. Bieśnik – Góra Mogiła – Czchów

Kontynuujemy maszerowaniem szlakami w zachodniej części Pogórza Rożnowskiego i z Bieśnika przy leśniczówce „Bodzantówka” drogą leśną i ścieżkami wychodzimy na na polany grzbietu, skąd rozpościerają się wspaniałe widoki. Jest słonecznie, pięknie, wokół śpiew ptaków, kwitnące łąki i soczysta zieleń traw, krzewów i drzew – lubimy taki kontakt z naturą. Dochodzimy do miejsca martyrologii II wojny światowej – to drewniany szałas /prowizoryczny szpitalik/, gdzie lekarz Mossoczy i ranni partyzanci AK zostali zaskoczeni i wymordowani przez okupanta niemieckiego.  Dalej wychodzimy na całkowicie zalesiony szczyt Mogiła znajdujący się pomiędzy doliną potoku Paleśnianka i potoku Rudzanka. Skomplikowanym terenem grzbietów i osuwisk, systemem ścieżek i dróg leśnych, różnorodnym drzewostanem, zadrzewieniami i zarastającymi polanami dochodzimy do Rudy Kameralnej. Przed nami uroczy wąwóz wśród drzew z licznymi powalonymi wielkimi drzewami w poprzek wąwozu. Schodząc ze szczytu Głowaczka mamy przed sobą  rzekę, szczyt Mahulca i Czchów, ale by tam dotrzeć przeprawiamy się promem przez Dunajec w miejscowości Piaski – Drużków. Stan wody w Dunajcu był dość wysoki ale bezpiecznie przedostaliśmy się na drugi brzeg. 12- osobowa grupa przeszła dziś 16 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec.

25.05.2023 r. Ołpiny – Żurowa – Ryglice

Po dłuższej przerwie stęsknione Łaziki stawiły się na zbiórce w ilości 16 osób. Naszym celem były „Skały Borówki” w Żurowej, gdzie ostatnio byliśmy tuż przed pandemią, a więc trzy lata temu. Wychodzimy z Ołpin i drogą asfaltową dochodzimy do miejsca, w którym szlak kieruje nas na skałki. Wspinamy się na zalesione  wzniesienie Wierzchowina /360 m n.p.m./ porośnięte krzewinkami borówek / ale owoców nie widać/.” Skały Borówka” składają się z kilku wychodni zbudowanych z piaskowca ciężkowickiego – dwie najwyższe baszty mają 20 i 15 m wysokości i na jedną z nich wchodzimy.  W niszy wykutej w skale znajduje się kapliczka i tablica upamiętniająca 50-lecie zbrodni katyńskiej.  Jest to uroczy zakątek przyrody. Żurowa to znany ośrodek wyrobu drewnianych przedmiotów gospodarstwa domowego i bednarstwa, znajduje się tu również drewniany kościół św. Małgorzaty. Idąc przez wieś podziwiamy różnokolorowe  kwitnące różaneczniki w przydomowych ogródkach. Dalej kierujemy się na Wielką Górę – pasmo Brzanki, skąd po wyjściu z lasu drogą  schodzimy już do Ryglic. Pogoda dopisała, choć słońce zaczęło dopiero pod koniec wycieczki wychodzić zza chmur, trasa nie była trudna i przeszliśmy 13 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

09.05.2023 r.   Posadowa Góra – Bukowiec – Bobowa

Kontynuujemy zwiedzanie Pogórza Rożnowsko – Ciężkowickiego od strony zachodniej. Wyruszamy na trasę z Posadowej i od razu mamy lekkie podejście lasem na Ostryż. Po osiągnięciu wzniesienia dalej idziemy grzbietem na Ostryż Płd. i tu napotykamy na przeszkody, leśne drogi są rozjechane przez ciężkie samochody zwożące drewno, a w dodatku są bardzo błotniste i nie ma możliwości przejścia.  Pozostaje nam je obejść lasem, przez gęste krzaki i drzewa, trudna przeprawa, ale dajemy radę. Schodzimy do drogi wiodącej wzdłuż potoku Paleśnianka i przez mostek wchodzimy w rezerwat przyrody nieożywionej” Diable Skały”. Obejmuje on liczne skałki z piaskowca ciężkowickiego przyjmujące ciekawe formy: Skała Diabeł, Bloki Skalne, Dwie Skały, Urwisko, Samotna Skała, Głaz, Grzyb i Kapa. Na trasie spotykamy też jaskinię osuwiskową /szczelinową/ „Diabla Dziura” o długości około 365 m. W skałach Bukowca ukrywali się Arianie, a pobliskie źródełko służyło im za chrzcielnicę. Bukowiec to również unikatowe stanowisko lęgowe bardzo rzadkiego nietoperza – Podkowca małego. Na obrzeżach rezerwatu stoi zabytkowa, drewniana cerkiew łemkowska z 1805 r., przeniesiona z Kamiannej i przebudowana na kościółek. A tuż obok miejsce na wypoczynek, ławki ze stołami, gdzie zatrzymujemy się na śniadanie. Następnie drogą kierujemy się w stronę Falkowej, gdzie na wzniesieniu stała kiedyś pomnikowa lipa z kapliczką. Według legendy pod tą lipą odpoczywał król Jan III Sobieski, wracając ze zwycięskiej wyprawy pod Wiedniem. Niestety kilka lat temu wiatr powalił stare drzewo / my pamiętamy tę lipę/ i ostał się jedynie pień, nad którym zostało postawione zadaszenie /nowość/. To miejsce z wyjątkową panoramą na wszystkie strony świata, próbowaliśmy zlokalizować niektóre pobliskie szczyty. Dalej idziemy grzbietem wśród pól, mając przed sobą zabudowania i widoczny kościół w Bobowej. Piękna, słoneczna pogoda z nieco zimnym wiatrem, trasa wymagająca uwagi /błoto i krzaki/ i długa, ale za to bardzo ciekawa przyrodniczo i widokowo. Było nas dzisiaj 12 osób i przeszliśmy 20 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

05.05.2023 r.   Paleśnica – Jamna – Jastrzębia

Korzystamy z pięknej majowej pogody i najpiękniejszej pory roku jaką jest wiosna. Grupą 13-tu osób wyruszamy z Paleśnicy w kierunku Jamnej. Najpierw drogą wzdłuż potoku Paleśnianka i drobnych zabudowań dochodzimy do węzła szlaków w przysiółku Potoki / drożdżówka Eli z dżemem -wyśmienita/, by następnie dość stromą ale krótką leśną drogą wyjść na Jamną. Zatrzymujemy się przy Bacówce na śniadanie i kawę, skąd delektujemy się wspaniałą pogodą i widokami. Z wieży widokowej widać nawet Tatry a pobliskie okolice mienią się wszystkimi odcieniami zieleni, no i do tego żółte rzepakowe pola. Naszym nowym osobom pokazujemy całą Jamną, kościół, Dom św. Jacka, schodzimy też do Kaplicy Męczeństwa upamiętniającej tragiczne wydarzenia z września 1944 roku. Potem idziemy błotnistą drogą przez las, ale za to usypaną białymi płatkami kwitnących wokół drzew, dalej asfaltową , by znowu wejść w bukowy las i ścieżką dydaktyczną dojść do skałek „Wieprzek”. Wędrówkę umilają nam ptasie śpiewy. Teraz tylko strome zejście przez łąki z pięknymi widokami na zabudowania i kościół w Jastrzębi. Trasa piękna widokowa, niezbyt trudna, cudowna wiosenna pogoda, tylko 14 kilometrów, radość i zadowolenie na twarzach uczestników wycieczki, dziękuję.

Tekst Urszula Marzec

28.04.2023 r. Wierzchosławice

W piękny, ciepły i słoneczny wiosenny dzień grupa 14 Łazików skorzystała z zaproszenia naszej koleżanki Marysi Z. do jej rodzinnego gospodarstwa agroturystycznego, położonego na skraju lasów Wierzchosławickich. Podziwialiśmy pięknie zadbany i utrzymany teren z wielkim stawem i wyspą pośrodku niego. Ponieważ wiosna już zawitała, więc wszędzie zielono, a i posadzone wzdłuż stawu jabłonie też już były obsypane kwieciem. Po kawie z ciastami  zrobiliśmy spacer wokół stawu, a Pan Marek /mąż Marysi/ bardzo ciekawie opowiadał nam o współczesnym łowieniu ryb, gdzie na dobre zagościła elektronika – niesamowite. W pięknej zadaszonej wiacie smakowaliśmy specjały przygotowane przez właścicieli, a więc zupa grzybowa z borowików rosnących na wyspie, ryby smażone /amur i karp/ z własnego stawu i soki z własnych drzew owocowych. Wszystko smakowało wyśmienicie. Nie zabrakło zabaw na świeżym powietrzu, które organizowały nam wnuczki gospodarzy, zabawiały nas i jednocześnie pomagały w podawaniu do stołów. Pięknie spędzony czas w uroczym zakątku i miłym towarzystwie, dziękujemy Marysiu!

Tekst Urszula Marzec

Łaziki – 21.04.2023 R. Borowa – Polichty – Gromnik

Wiosna, wiosna…..nareszcie mogliśmy ją odczuć i zobaczyć, a tak długo na nią czekaliśmy. Chodząc co tydzień na wycieczki mamy możliwość obserwacji zmian w przyrodzie, krok po kroku. I tak,  jest już pięknie, zielono wokół, drzewa i krzewy kwitnące na biało, a na łąkach przepiękne żółte kaczeńce, pierwiosnki, lepiężnik. W przydomowych ogródkach kolorowo od tulipanów i narcyzów, i zaczynają kwitnąć jabłonie. Grupą 14 -tu Łazików zaczynamy swój spacer w Borowej, obok leśniczówki „Bodzantówka” i lasem / rezerwat/ wśród śpiewów ptaków wychodzimy na przełęcz – siodło pomiędzy Styrem Pn. a Styrem Pd.. Na skraju lasu mamy piękną panoramę szczytów Beskidów i Tatr. Następnie schodzimy do Policht, do Ośrodka Edukacji Ekologicznej i tu wielkie rozczarowanie. Ośrodek coraz bardziej popada w ruinę, drewniane konstrukcje niszczeją, nikt nie dba o teren, a kiedyś był to prężnie działający ośrodek, aż żal patrzeć na niszczejące obiekty. Po krótkim odpoczynku udajemy się w dalszą trasę, cały już czas schodząc w dół do Gromnika. Piękna pogoda, trasa widokowo wspaniała, humory dopisywały, a skoro już wiosna i dłuższy dzień to i trasa dłuższa, bo przeszliśmy 18 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

Foto M. Stec, M. Wielgus

14.04.2023 R. Siedlec – Ostrów – Tarnów

Święta… a po świętach grupa 12 – tu Łazików wybrała się na wycieczkę, aby spalić trochę nadmiarowych kalorii ze świątecznych smakołyków. Trasa wiodła szlakiem rowerowym „velo Dunajec” wałem przeciwpowodziowym wzdłuż Dunajca. Zaczęliśmy w Siedlcu i od razu weszliśmy na szlak zdecydowanym krokiem marszowym, aby troszkę się rozgrzać, była wczesna pora i trochę chłodno. Wiosna w pełni, choć w tym roku lekko spóźniona, ale nadrabia zaległości. Drzewa zaczynają się pięknie zielenić, w pełnym rozkwicie natomiast tarnina – białe krzewy i drzewa ślicznie komponują się z zielenią drzew i błękitem nieba. Trawa na wałach też już wyrosła, a na niej żółte kaczeńce, jaskry i różowy lepiężnik. A do tego koncert ptasich treli i słońce, cóż więcej trzeba.  W okolicach Komorowa schodzimy na ścieżkę wiodącą wzdłuż brzegów rozlewisk  Dunajca, aby być jeszcze bliżej natury. Po wodzie pływają ptaki wodne, a w wielu miejscach siedzą wędkarze trzymający w rękach „kije”. Cały obszar zalewowy od wody po wały porośnięty jest w większości wielkimi, starymi wierzbami – iwami i na taką rozłożystą iwę dwie nasze dziewczyny z pomocą kolegów po prowizorycznej drabince wspięły się na górę pnia – brawo! Natrafiliśmy na ciekawy okaz brzozy szarej, z suchym pniem od dołu, a wyżej z szarą ciekawą korą. Przy kolei po drugiej stronie wału powstało nowe / ostatnio tu byliśmy w 2017r./ duże gospodarstwo z różnymi uprawami, ale naszą uwagę przykuły wysokie tyczki z roślinami, których niestety nie mogliśmy rozpoznać. I tak przy pięknej pogodzie, słońce mocniej już grzało, zrobiło się ciepło, dotarliśmy do Ostrowa, gdzie dopiero zatrzymaliśmy się na śniadanie, na terenie rekreacyjnym przy „Barze Rybitwa”/ wkrótce będzie otwarcie sezonu/. Podeszliśmy nad sam Dunajec, stan wody wysoki i trochę zmieniło się koryto rzeki, spowodowane pracami przy budowie mostów i progu wodnego, Piękny widok, dwa mosty drogowe i w dali kolejowy, wszystkie w niewielkiej odległości od siebie. Wychodzimy na drogę główna, gdzie trwają końce prace przy budowie drogi – łącznika z mostami, a tu czeka nas ciężka przeprawa. Mimo wszystko udaje się nam przebrnąć ten nieciekawy odcinek i już od ronda po przejściu 12 kilometrów dochodzimy na pętlę autobusową w Mościcach, gdzie też jest rozkopane.

Tekst Urszula Marzec

ŁAZIKOM „STUKNĘŁO” 10 LAT

No i stało się faktem – nie wiadomo kiedy, a tu już 10 lat minęło odkąd grupa Łazików wyruszyła na swoją pierwszą wędrówkę. Jak Jubileusz, to należało to odpowiednio (godnie) uczcić. Tak więc zebraliśmy się 3 kwietnia 2023 roku w Multimedialnym Centrum Artystycznym przy ul. Wałowej 25. Przybyli niemal wszyscy aktualni członkowie grupy, a także zaproszeni goście w osobach : Stanisław Wiatr – Prezesa UTW i Bogumiła Fedorowicz-Pis – Członek Zarządu Stowarzyszenia UTW oraz byłe Łaziki, które mimo, że nie chodzą już z nami to wciąż sympatyzują z grupą, a my mamy z nimi wspólne, wspaniałe wspomnienia. Nie zabrakło przedstawicieli mediów w osobach Lidii Jaźwińskiej z Niezależnego Serwisu Informacyjnego KADR oraz Janusza Smolińskiego – redaktora Magazynu Miasto i Ludzie. Dekorację i tło  stanowiły łazikowe akcesoria – niezbędne na każdej wędrówce – odpowiednie buty, plecak, kijki, termos, mapy, „Statut” i „Kodeks” Łazików, baner, legitymacja, tzw. poddupnik, chusta łazikowa i inne drobiazgi.

Na wstępie, po powitaniu obecnych, szefowa Ula przedstawiła pokrótce historię Łazików i ich osiągnięcia w okresie 10-letniej działalności. Należy przypomnieć, że 10-lecie zbiegło się w czasie z przekroczeniem 5.000 przebytych kilometrów. W tym czasie grupa zorganizowała 377wycieczek. 8 osób, które należą do grupy od pierwszego – 2013 roku – zostało uhonorowanych stosownym dyplomem (Gosia, Kaziu, Antoś, Tereska, Ula, Ela O., Basia i Marysia T.) Poza tym dyplomy otrzymały 3 inne osoby, wyróżniające się w różnych dziedzinach, a to: Jasiu – jako „Senior wśród seniorów” o 9-letnim stażu, Marysia S. za III lokatę w przebytych wycieczkach i kilometrach w okresie 9-letniego „łazikowania” oraz Ela B. za dbałość o sferę rozrywkową Łazików, tj. organizowanie gier, konkursów i innych zabaw.

Następnie zaprezentowane zostały Kroniki Łazików prowadzone przeze mnie (przez Gosię) – w sumie 7 pełnych roczników + I kwartał 2023 roku. Obecni zaproszeni zostali do dokonywania wpisów na przygotowanych stronach zatytułowanych „Karta Pamiątkowa”.

Z kolei w imieniu grupy Marysia S. podziękowała Uli za jej pracę i trud związane z przewodnictwem Łazikom oraz wręczyła prezent od grupy – karnet do SPA (dla regeneracji sił) oraz pamiątkową  statuetkę, a Jasiu kwiaty. Kwiaty dostała też nasza pierwsza prowadząca (przez 4 lata) Dzidka Moszumańska, która nie potrafiła ukryć zaskoczenia i wzruszenia. W imieniu Zarządu Uniwersytetu Trzeciego Wieku Prezes Stanisław Wiatr pogratulował nam jubileuszu (aktywności) i życzył dalszych osiągnięć (i zdrowia), po czym Bogusia z Zarządu wręczyła wszystkim Łazikom okolicznościowe dyplomy (z gratulacjami i życzeniami).

Potem nastąpił toast szampanem oraz słodki poczęstunek – TORT, kawa i herbata  a następnie prezentacja multimedialna /wybór zdjęć Ula, opracowanie G. B./, obrazująca w skrócie nasze wędrowanie przez okres 10 lat, co wywołało wspomnienia i radość, w szczególności byłym już Łazikom, którzy na prezentowanych zdjęciach niejednokrotnie odnajdywali siebie. Odśpiewaliśmy też nowy łazikowy hymn, napisany i skomponowany przez męża naszej koleżanki Beatki .

Trochę spóźniona, z przyczyn rodzinnych, odwiedziła nas Pani Maria Kanior, (Honorowy członek UTW, była Prezes Stowarzyszenia)  która była inicjatorką powstania grypy „Łaziki”, nadała jej nazwę, która funkcjonuje do dziś oraz pogratulowała nam sukcesów w wędrowaniu i życzyła, abyśmy dalej kontynuowali naszą pasję.

Na zakończenie wszyscy Goście otrzymali niespodzianki  w postaci pamiątkowych kubków, a Łaziki również kolorowe koszulki z naszym logo. Dzień, pełen wrażeń, zakończyliśmy  w Pizzerii u Młynarzy.

To był wspaniały dzień i bardzo udana uroczystość, która na długo pozostanie w pamięci.

Podziękowanie dla Uli, która włożyła dużo wysiłku, pracy i serca w jej przygotowanie, ale także innym osobom zaangażowanym w to przedsięwzięcie. Dziękujemy Zarządowi UTW za wsparcie finansowe naszego Jubileuszu.

Tekst Małgorzata Wielgus

29.03.2023 r. Zalasowa – Trzemesna – Piotrkowice

W mroźny, ale słoneczny poranek grupa 10-ciu osób wybrała się na wycieczkę z Zalasowej. Idziemy drogą asfaltową i lekki zimny wiatr jest odczuwalny, ale po wejściu w obszar leśny Lasu Tuchowskiego jest już spokojnie. Dochodzimy do wiaty turystycznej przy wejściu do Lasu Tuchowskiego i zmieniamy trasę naszej dzisiejszej wędrówki. Postanowiliśmy iść szlakiem prowadzącym do Trzemesnej, zazwyczaj idziemy w kierunku odwrotnym. Dlatego też trasa wydawała nam się całkiem jak nowa. Pogoda piękna, świeci słońce, niebieskie niebo bez żadnej chmurki, śpiewające wokół ptaki, trasa łatwa,  więc idzie nam się wspaniale. Na otwartych przestrzeniach, w kilku miejscach mogliśmy podziwiać ośnieżone, piękne Tatry, które przy tak przejrzystym powietrzu wyglądały zjawiskowo i cieszyły nasze oczy. Dochodzimy do Trzemesnej na miejsce biwakowe przy leśniczówce, a tu trwają prace porządkowe, stare połamane drzewa powycinane, krzaki przy stawie również, no a my czekamy na wymianę ławek i stołów, bo są już mocno zniszczone. Z dala dochodzą odgłosy pracujących pił, trwa wycinka drzew. Po krótkim odpoczynku idziemy dalej przez Czerwony Dół, czyli tak jak lubimy – lasem. Tutaj zawsze jest teren podmokły i musieliśmy omijać liczne, błotniste kałuże, częściowo lekko zamarznięte. Zatrzymujemy się przy kapliczce św. Jana i po wyjściu z lasu znowu ukazują nam się Tatry. Teraz już tylko drogą po przejściu 14 kilometrów dochodzimy na przystanek w Piotrkowicach.

Tekst Urszula Marzec

24.03.2023 r. Rzuchowa – Błonie – Zbylitowska Góra

Grupą 14-tu osób wyruszyliśmy z Rzuchowej na powitanie wiosny, a ta  zaskoczyła nas drobnym deszczem – mżawką, który wkrótce przestał i zza chmur wyjrzało słońce i zrobiło się ciepło i przyjemnie. Po godzinie marszu Łaziki przekroczyły magiczną liczbę, a mianowicie 5000 kilometrów wspólnego wędrowania przez 10 lat. Zostało to uwiecznione pamiątkowym zdjęciem, niemałe osiągnięcie jak na amatorską grupę piechurów. W lesie pojawiły się pierwsze zawilce i coraz śmielej rozwijające się pączki zielonych listków na krzewach i drzewach. Przez Błonie dochodzimy do Dunajca i szukamy odpowiedniego miejsca z dobrym dostępem do brzegu. Poziom wody jest spory / w poprzednich latach był o wiele niższy / i po wypowiedzianych zaklęciach rzucamy piękne panny marzanny do wody / jedną zrobiła Gosia a drugą Ela B./. Pierwsza dość szybko chwyciła nurt wodny i popłynęła …hen do morza, a druga długo nie mogła złapać nurtu, ale w końcu też jej się udało. I tak oto mamy nadzieję na szybką i ciepłą wiosnę. Na Dunajcu mogliśmy też poobserwować stado łabędzi, zwłaszcza start do lotu i później lądowanie. Po krótkim odpoczynku udaliśmy się dalej wzdłuż Dunajca do Lasu Buczyna. Tutaj zastaliśmy dwie grupy młodzieży żydowskiej modlącej się przy grobach pomordowanych, więc nie zakłócając ich modlitw przeszliśmy obok udając się od razu na przystanek autobusowy. Wycieczka była krótka, bo przeszliśmy tylko 9 kilometrów, ale za to historyczna i połączona z obrzędem ludowym.

Tekst Urszula Marzec

14.03.2023 r. Dębno – Porąbka Uszewska – Jadowniki

Grupą 10-ciu osób wyruszamy na trasę z Dębna, obchodzimy wokół gotycki kościół św. Małgorzaty, położony na wzgórzu, skąd mamy piękny widok na Zamek. Następnie idziemy szlakiem św. Jakuba, drogą z licznymi przydomowymi kapliczkami, prowadzącą do Polskiego Lourdes, czyli do Groty Matki Bożej w Porąbce Uszewskiej. Grota została zbudowana z inicjatywy księdza Jana Palki, z kamienia łamanego na wapiennej zaprawie, miejsce wielu pielgrzymów. Zaczynamy powolne podchodzenie na wzgórza Godów , skąd mamy wspaniałe widoki na Kotlnę Sandomierską, Beskid Wyspowy i Niski oraz Gorce, a sprzyja ku temu ładna, słoneczna pogoda. Ponieważ ostatnim razem trochę pobłądziliśmy idąc na Bochenic, to tym razem wybraliśmy prostszą drogę, ale niestety asfaltową. Bocheniec to wzgórze, zwane też Rogalem, gdzie odkryto pozostałości grodziska Wiślan, na miejscu którego została wybudowana najpierw kapliczka, a potem mały kościółek św. Anny. W pobliżu znajduje się źródełko św. Anny zabudowane kapliczką. Dalej schodzimy stromo w dół i kierujemy się do drogi głównej w Jadownikach. Pogoda już prawie wiosenna, więc szukamy jej symptomów, i tak napotykamy kwitnące przebiśniegi, pierwiosnki,  krokusy, wawrzynek wilcze łyko, a nawet pojedyncze zawilcei żywce. Dzisiejsza trasa wyniosła 14 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

08.03.2023 r. Lubinka – Dąbrówka Szczepanowska – Szczepanowice

Wydawało nam się , że już wszystkie pobliskie szlaki znamy, a tymczsem wciąż odkrywamy nowe przejścia starych szlaków / tak było ostatnio i tym razem/. Idziemy drogą asfaltową z Lubinki i mijamy cmentarz nr 191 z czasów I wojny św. z wysoką kamienną kolumną zwieńczoną wieńcami z liści dębowych, a następnie skręcamy w drogę leśną prowadzącą do kolejnego cmentarza nr 192 z zabytkową kaplicą cmentarną krytą gontem – jest to reprezentacyjny obiekt Okręgu Tarnów, odnowiony z budżetu Państwa Polskiego i Austriackiego Czerwonego Krzyża /większość z nas jeszcze tu nie była/. Wychodzimy na widokowy grzbiet wzgórza i wsi Lubinka, a właściwie Lubczy Szczepanowskiej , ale mimo dobrej pogody nie możemy się cieszyć wspaniałymi widokami na Tatry. Idąc dalej mijamy okazały dąb z kapliczką – pomnik przyrody i kolejny dobrze utrzymany cmentarz nr 193, ale to już Dąbrówka Szczepanowska. Składa on się z trzech częsci – 17-metrowy obelisk , kwatery austro- węgierskie z drewnianym krzyżem łacińskim, kwatera żołnierzy armii rosyjskiej z dwuramiennym krzyżem patriarchalnym oraz fragmenty umocnień polowych i lej po pocisku artyleryjskim. I wreszcie dochodzimy do celu naszej wędrówki – drewnianej wieży widokowej w Dąbrówce Szczepanowskiej. Budowla znajduje się na szczycie Golgota / 395 m n.p.m./, skąd rozciągają się malownicze widoki na zakole Dunajca  i Pogórze Rożnowskie. Jak to na wzgórzu wieje dość mocno, jest głośno bo trwają wokól prace porządkowe – montowane nowe stoły i ławki we wiacie, kosze na śmieci itp. Od naszego tu ostatniego pobytu wiele się zmieniło, rozbudowano infrastrukturę, parking i wiele innych udogodnień dla turystów, posadzono nowe krzewy i uporządkowano teren wokół. W związku z powyższym schodzimy drogą w dół i zatrzymujemy się na łące pod lasem, mając przed oczami wspaniałe widoki z meandrującym Dunajcem. Piękna pogoda / jak zwykle /pozwala nam usiąść wprost na trawie i odpocząć. Nasze śniadanie trwa długo, bo mamy zaległe imieniny Kazi i Dzień Kobiet – Panowie spisali się na medal, były życzenia i słodkości  / jakoś nie możemy z nich zrezygnować/. Posileni schodzimy cały czas w dół, mijamy nieznany nam kościół – kaplicę z XX wieku, bardzo ładnie położony na wzgórzu i dochodzimy do Szczepanowic, gdzie w oddali też na wzgórzu widoczny jest kościół. Tu po przejściu 14 kilometrów kończymy wycieczkę  w 13 to  – osobowym składzie.

Tekst Urszula Marzec

02.03.2023 r.  Czarna – Ładna

Dojeżdżamy do Czarnej i idziemy znanym nam szlakiem, by po dojściu do linii kolejowej zmienić naszą trasę. Przechodzimy tunelem pod torami kolejowymi i zaraz skręcamy na leśną drogę. Ale niestety był to zbyt wczesny skręt i trochę przez las, po karczowisku doszliśmy do właściwej leśnej szerokiej drogi. Była to prawie 8-mio kilometrowa prosta droga wśród dużego, pięknego, mieszanego lasu. Napotkaliśmy leśników pracujących przy ściętych drzewach; wycinka i zwózka potężnych różnych gatunków drzew trwa. I znów dopisała nam piękna pogoda, słońce umilało nam spacer, a leśną ciszę przerywały śpiewy ptaków. Chociaż wokół jest jeszcze szaro i ponuro, a od północnej strony leżały resztki śniegu, to już w powietrzu czuć zapach wiosny. Dostrzegliśmy też ciężką pracę bobrów, wielkie drzewa precyzyjnie ścięte i przygotowane do budowy żeremia na małych ciekach wodnych. Tym razem bez błądzenia doszliśmy do leśniczówki, by przy stołach i ławkach spokojnie zjeść śniadanie i chwilkę odpocząć. Następnie grupą 16-tu osób dotarliśmy do Ładnej, gdzie czekała na nas”słodka niespodzianka”- wszak wkrótce imieniny Kazimierza. I tak oto słodkim akcentem zakończyliśmy wycieczkę pod pomnikiem rozstrzelanych przez hitlerowców w latach 1939-1945, m. in. mistrzynię sportu Helenę Marusarz. Dzisiejsza trasa wyniosła 14 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

23.02.2023 r.  Jodłówka Tuchowska – Rzepiennik Biskupi – Ciężkowice

Wędrówkę zaczynamy z Jodłówki Tuchowskiej, z miejsca gdzie odchodzi szlak na Brzankę. My idziemy w przeciwnym kierunku i zaraz podchodzimy pod zabytkowy drewniany kościół św. Michała Archanioła z 1871 r. wraz z murowaną dzwonnicą arkadową. Wkrótce osiągamy skrzyżowanie z drogą asfaltową, przy której znajduje się zabytkowa kapliczka / krótki odpoczynek/,  a następnie skrajem Księżego Lasu podchodzimy na widokowe wzgórze. Rozpoczynamy długie strome zejście do doliny potoku Rzepianka, mając przed sobą rozległe widoki na zabudowę i kościół Rzepiennika Biskupiego. Kiedyś przebiegała tędy droga królewska z Krakowa do Biecza. Na schodach do kościoła /neogotycki, bazylikowy, z cegły/ tradycyjnie robimy sobie pamiątkowe zdjęcie. Nazwa Rzepiennik / Suchy, Biskupi, Strzyżewski, Marciszewski, a kiedyś był jeszcze Królewski/  wywodzi się bądź od rzepienia, rośliny porastającej brzegi potoków i pól, bądź też od rzepy, którą tu uprawiano na potrzeby dworu królewskiego / wtedy nie znano jeszcze ziemniaków/. Idziemy „drogą królewską”, mijamy figurę Chrystusa przy drodze do dworu z XVI w., i po 400m wchodzimy na drogę do lasu; to Las Dąbry. Znajduje się tu zbiorowa mogiła 364 Żydów wymordowanych przez hitlerowców podczas likwidacji getta w Rzepienniku Strzyżewskim. Z kolei przy wyjściu z lasu znajduje się cmentarz poległych partyzantów i mieszkańców wsi, a 200m dalej pomnik na miejscu stodoły – kwatery AK, gdzie o świcie 17.10.1944 r. poległo zdradziecko osaczonych 18 żołnierzy; 9 innych zginęło w obozie Gross Rosen.

Piękna słoneczna pogoda, bez wiatru, wokół słychać śpiewy ptaków, więc maszeruje się nam dobrze, a po drodze udało się nam zobaczyć kwitnące przebiśniegi i pierwszego motyla – cytrynka, który zimuje w opadłych liściach. Po drodze mijamy jeszcze cmentarz nr 141 z czasów I wojny św. i wychodzimy na drogę , z której rozpościera się piękny widok na całe Ciężkowice i Park Zdrojowy. Ku naszemu zdziwieniu zza drzew wyłania się metalowa konstrukcja nowobudowanej ścieżki przyrodniczej w koronach drzew, która znajduje się na przeciwległym wzgórzu od Parku Zdrojowego, napewno tu przyjdziemy latem. I tak 14-osobowa grupa po przejściu 15 kilometrów dochodzi na ciężkowicki rynek, by przywitać się z mistrzem Paderewskim siedzącym przy fortepianie.

Tekst Urszula Marzec

Łaziki 15.02.2023 r.  Piotrkowice – Łowczówek – Pleśna

Grupą 10 osób wyruszamy na trasę z Piotrkowic spod Zajazdu ” Pod Grzybem ”  i już dziś świętujemy ” tłusty czwartek”. A na dodatek jest też inna okazja do świętowania – to już sześć lat, odkąd grupa ” Łazików” powierzyła mi obowiązki prowadzenia  tej  wędrującej , zakręconej , wspaniałej grupy. Jak ten czas szybko leci, a my wciąż na szlakach turystycznych. Tak jest i tym razem, idziemy szlakiem, dobrze nam znanym z Piotrkowic przez Łowczów do Łowczówka. Pogoda sprzyja nam, miejscami napotykamy już wiosenne symptomy – kwitnące leszczyny i bazie, śpiewy ptaków, a gdy dochodzimy pod cmentarz  na wzgórzu Kopaliny w Łowczówku to wita nas śnieg leżacy na polach od północnej strony, jak i w lesie. Zatrzymujemy się tu na śniadanie – jest ku temu odpowiednia infrastruktura,  i zza chmur wychodzi nam na spotkanie słoneczko, które będzie nam towarzyszyć do końca wędrówki. Dalej idziemy leśnym szlakiem, i tu napotykamy się na błoto, rozjeżdżone drogi – ścinka drzew i ich zwózka.  Po wyjściu z lasu  przy drodze leży duża warstwa śniegu, korzystamy z niej by choć trochę oczyścić zabłocone buty. Trasa była lekka, łatwa i przyjemna – 11 kilometrów, którą dość szybko przeszliśmy, dochodzimy do Pleśnej i trafiamy zaraz na bus do Tarnowa.

 Tekst Urszula Marzec

10.02.2023 r.  Wola Rzędzińska – Machowa

W mroźny poranek / -7*C/ grupa 14-tu niestrudzonych Łazików stawiła się na zbiórce. Z Woli Rzędzińskiej udaliśmy się czerwonym szlakiem, a następnie żółtym w pobliskie lasy. Na drogach leśnych i na polach było jeszcze sporo śniegu, co przy ładnej , słonecznej pogodzie dawało namiastkę zimy. Kilkakrotnie w oddali drogę przebiegały nam małe stadka sarenek, a o ich obecności na tych terenach świadczyły liczne ślady pozostawione  na śniegu. Postanowiliśmy odszukać leśniczówkę z dobrze utrzymanym miejscem biwakowym, gdzie już kiedyś całkiem przypadkiem trafiliśmy. No i tym razem / z pomocą naszych kolegów / udało się, tak że zostaliśmy tu na śniadanie, a na deser ubiegłotygodniowa solenizantka Maria poczęstowała nas pysznym sernikiem. Miejsce znajduje się na dobrze nasłonecznionej polanie, obok leśniczówki i szkółki leśnej, gdzie akurat przyjechał leśniczy na obchód terenu. Dalej idziemy ścieżkami leśnymi, a następnie drogą i dochodzimy do Pogórskiej Woli, skąd już niestety drogą główną, po przejściu 16-tu kilometrów, dochodzimy do Karczmy ” Dolina Pstrąga ” w Machowej. To był główny cel dzisiejszej naszej wędrówki, gdzie przy wspólnym stole, składaliśmy życzenia urodzinowe naszemu jubilatowi, nestorowi – Janku 100 lat!  Delektujemy się potrawami kuchni polskiej -zupą cebulową czy pieczonym pstrągiem. Wszystkie potrawy smakowały wybornie, tak samo jak pięć lat temu, kiedy to również nasz dostojny jubilat świętował swoje urodziny , a nam wtedy jak i dziś z tej okazji zafundował napoje / wyskokowe i nie tylko /. Po długim spacerze i mile spędzonym czasie w karczmie dość sprawnie wróciliśmy do Tarnowa. Była to fajna trasa, urozmaicona i niezbyt wymagająca, w sam raz na zimowy okres.

Tekst Urszula Marzec

31.01.2023 r. Poręba Radlna – Las Kruk – Tarnów

Chociaż pogoda była niesprzyjająca to i tak przyszło na zbiórkę 13 osób, a więc całkiem spora grupa. Zimowa aura, pola i leśne drogi pokryte niewielką warstwą śniegu, lekko padający drobny śnieg i no dość mocno wiejący wiatr, zwłaszcza na otwartych przestrzeniach, w lesie było spokojniej. Ale nam zima nie straszna, wędrujemy przez okrągły rok. Szliśmy dobrze nam znanym szlakiem z Poręby Radlnej do Lasu Kruk, gdzie w ulubionym miejscu zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek i śniadanie. Potem też znanym szlakiem z milenijnymi kapliczkami na drzewach przez Las Kruk , z drobnymi trudnościami / ślisko, błoto, cieki wodne/dotarliśmy do Zawady, a stamtąd przez Marcinkę do Tarnowa. Przeszliśmy 11 kilometrów, było wesoło, a od wiejącego wiatru wszyscy mieliśmy zaczerwienione policzki.

Tekst Urszula Marzec

Foto M. Stec

KARNAWAŁ U ŁAZIKÓW  24.01.2023R.  Lubaszowa – Brzanka – Jodłówka Tuchowska

Tradycyjnie, jak co roku , w styczniu spotykamy się grupą Łazików w bacówce na Brzance. Ponieważ jesteśmy grupą chodzącą, więc nasze wyjście zaczynamy w Lubaszowej, skąd szlakiem podchodzimy na pasmo Brzanki. Po drodze mijamy źródełko św. Antoniego i klasztor – nowicjat OO.Redemptorystów. W lesie jest jeszcze zima, idzie nam się ciężko, drogi rozjeżdżone przez ciężki sprzęt zwożący drewno z lasu, jest błoto, kałuże, a miejscami leży dużo połamanych  pod ciężarem śniegu drzew. Dopiero od polany Morgi jest trochę lepiej i bardziej urokliwie, pięknie prezentują się drzewa z grubą warstwą śniegu – prawdziwa zima. Po dwóch i pół godzinach dochodzimy wreszcie na Brzankę. Szkoda tylko, że nie ma słońca, więc i dalszych widoków też nie ma, wieża widokowa spowita w lekkiej mgle. A w bacówce czeka na nas udekorowana sala, palące się w kominku polana no i muzyka. Tym razem mąż jednej  z naszych koleżanek zapewnił nam oprawę muzyczną naszego spotkania, grał na gitarze i innych instrumentach oraz śpiewał, a my również dostaliśmy do rąk różne instrumenty perkusyjne i czynnie włączyliśmy się we wspólne śpiewanie. Tego nam zawsze brakowało na takich spotkaniach, dzięki Beata. Z kolei Ela B. poprowadziła doskonałą zabawę p.t. „Kareta”. Wszyscy bawili się wyśmienicie,  uśmialiśmy się do łez. Oczywiście, jak zwykle, mieliśmy różnego rodzaju dekoracyjne,  karnawałowe  elementy strojów, a jak karnawał to i  tańce też były. Nie zabrakło  też dobrego menu na stołach, gorące potrawy przygotowała Pani Ala /właścicielka Brzanki/, a o resztę smakołyków postaraliśmy się sami. I tak w miłej i radosnej atmosferze szybko minął czas i musieliśmy się zbierać, aby zdążyć na ostatni bus z Jodłówki Tuchowskiej. Tegoroczne spotkanie karnawałowe było, jak i wszystkie poprzednie, bardzo udane, bawiliśmy się doskonale w dość licznej grupie – 16 osób, humory dopisywały, a wspomnienia pozostaną na długo w naszej pamięci. Schodzimy już w ciemnościach najkrótszą drogą do przystanku, przeszliśmy w sumie 9 kilometrów, i co najważniejsze bus przyjechał.

Tekst Urszula Marzec

11.01.2023 r. Bogumiłowice – Biadoliny

Na pierwszą w tym roku wycieczkę przyszło 13 osób. Trasa prowadziła przez piękne Lasy Radłowskie – Wielką Drogą Królewską. Trwa kalendarzowa zima, śniegu nie ma, a przyroda już czuje wiosnę, zaczynają swoje śpiewy ptaki, kwitnie leszczyna, a pąki na modrzewiach gotowe do rozwinięcia się. Mieliśmy niezwykłą okazję zobaczyć z oddali dużego łosia – klępę, czatującego na porębie. Pogoda też dopisała, było ciepło i słonecznie, a trasa nie była zbyt wymagająca, w większości maszerowaliśmy drogą leśną i mieliśmy dwie przeszkody do pokonania – wielkie roztopy i wartko płynący strumyk.  Zimą, kiedy na drzewach nie ma liści, możemy podziwiać ich piękne, rozłożyste korony. Po przejściu 12 kilometrów, zadowoleni, z planami na nowy rok, wróciliśmy PKP do Tarnowa.

Tekst Urszula Marzec

ŁAZIKI ŻEGNAJĄ 2022 ROK

29.12.2022 r. Lasek Lipie

Na ostatnią wycieczkę w kończącym się roku przyszło 15 Łazików, czyli prawie wszyscy członkowie grupy. Trasa nie była długa, bo tylko 8 kilometrów, i wiodła ścieżkami przez Lasek Lipie. To taki skrawek lasu na obrzeżach miasta, idealny na krótkie wypady, w którym to znaleźliśmy fajne miejsce na nasze spotkanie. Koniec roku to czas na podsumowania i nasze dokonania, a rok miniony jak każdy był ciekawy i wiele się wydarzyło. Odkryliśmy nowe trasy i niejednokrotnie powtórzyli stare przetarte szlaki. Te ścieżki przez nas przebyte to piękno naszej południowej Polski, gdzie chętnie zawsze wracamy. W tym roku poznaliśmy nowe trasy pogórza rożnowsko-ciężkowickiego, zwiedziliśmy ogrody i wystawę w Centrum Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach, obchodziliśmy 350 łazikową wycieczkę, przeszliśmy główne szlaki w Górach Świętokrzyskich, mieliśmy wspaniałe jesienne ognisko w Trzemesnej i wiele innych ciekawych wycieczek. W sumie w 2022 roku zorganizowaliśmy 40 wycieczek i przemaszerowaliśmy 515 kilometrów. Brawa dla wszystkich !. Spośród grupy 7 osób było na ponad 30 wycieczkach, w tym Marysia T., Ela B. i ja aż na 39. Jak widać grupa Łazików ma się dobrze, zawsze chętnie uczestniczy w wycieczkach, jest bardzo zgrana i wzajemnie się wspiera. Dziękuję serdecznie wszystkim za tak liczny udział w wycieczkach, za cudowną atmosferę na każdej wędrówce, za chęci do wspólnego maszerowania i spędzania czasu, w grupie zawsze raźniej, weselej i bezpieczniej. Mam nadzieję, że następny rok będzie również obfitował w wiele ciekawych wycieczek i zdarzeń – 2023 rok to 10 rocznica rocznica powstania grupy turystyki pieszej „Łaziki”. Zatem życzę wszystkim Łazikom zdrowia, dobrej kondycji, dużo pozytywnej energii i chęci do wspólnego maszerowania.

Tekst Urszula Marzec

——————————————————————————————————————————————

07.12.2022 r.  Tarnów – Park Piaskówka

Po raz pierwszy pogoda pokrzyżowała nam plany i musieliśmy zrezygnować z wycieczki w Lasy Wierzchosławickie. Na zbiórkę przyszło nas 13 osób, ale lekko padający deszcz – mżawka zmusił nas do zmiany trasy. I tak oto udaliśmy się do parku na Piaskówce, gdzie powitały nas łabędzie i kaczki pluskające się w stawie. Jest to bardzo ładnie zadbany skrawek zieleni, lasu w obrębie miasta ze stawem pośrodku. Skorzystaliśmy z zadaszonej wiaty na spotkanie i śniadanie – wszak każdy z nas miał coś do przekąszenia w plecaku. Mimo wszystko było miło i wesoło, humory dopisywały , a ponieważ deszcz nie przestawał padać, więc postanowiliśmy  zakończyć wycieczkę i rozeszliśmy się do domów – jedni do autobusów, inni pieszo.

Tekst Urszula Marzec

 

———————————————————————————————————————————

 

30.11.2022 r. Gromnik – Pleśna

Zaczynamy wędrówkę z Gromnika, przechodzimy przez ładny park dworski z dworem z połowy XIX w. i obok drewnianego kościoła św. Marcina, a następnie drogą pośród ładnych i zadbanych domków wychodzimy na Babią Górę .Na rozdrożu, przy pomnikowych dębach zmieniamy kierunek i powoli wychodzimy coraz wyżej, mijając dwa cmentarze z okresu I wojny św.. Teraz idziemy lasem stromo pod górę, ale trud wspinaczki rekompensują nam wspaniałe widoki. Jest lekka mgła i ujemna temperatura, a więc wszystkie gałązki drzew, listeczki i igiełki są pokryte grubą warstwą szadzi,  szronu. Niesamowite widoki, podziwiamy każde drzewo, każdy krzaczek, szczególnie pięknie prezentują się brzozy i małe choinki. Jesteśmy wprost zauroczeni – bardzo rzadko można spotkać takie zjawisko przyrody. W końcu wychodzimy na pasmo Wału /526 m n.p.m./- najwyższe widoczne z Tarnowa wypiętrzenie Pogórza Rożnowskiego – jest tu doskonały punkt widokowy i miejsce na odpoczynek. W kamieniołomach położonych na lewo od grzbietu znaleziono unikalne skamieliny pni drzew. Następnie schodzimy w dół, kierując się w stronę Pleśnej i  powoli mija czar , coraz mniej szadzi na drzewach, a na dole nie już po niej śladu. Była nas dzisiaj spora grupa, bo 10 osób i przeszliśmy 14 kilometrów, a pogoda i humory dopisywały jak zwykle.

Tekst Urszula Marzec

 

———————————————————————————————————————–

25.11.2022 r.  Jaworsko – Wolica – Wojnicz

Pierwsza wycieczka w zimowej scenerii, po nocnych opadach śniegu. Z Jaworska -Wilkówki grupą 11-to osobową idziemy grzbietową drogą utwardzoną obok pojedynczych zabudowań i osiągamy duży kompleks leśny: to Milowski Las. Jesteśmy zauroczeni pierwszym śniegiem, pięknie pokrywającym wszystkie drzewa, krzewy i poszycie lasu. W dodatku jest lekka mgła, co dodatkowo dodaje magii, jest przepięknie. Drogą -ścieżką między drzewami dochodzimy na mało wyróżniający się wierzchołek Wolicy, gdzie znajduje się myśliwska wiata. Zatrzymujemy się tutaj na odpoczynek i śniadanie, bo są ku temu odpowiednie warunki; jak wiele wspomnień mamy związanych z tym miejscem. Temperatura idzie w górę i z drzew zaczyna kapać spadający śnieg, robi się ślisko, gruba warstwa liści pokrytych śniegiem, a pod nimi błoto. Kierujemy się w stronę rezerwatu przyrody „Panieńska Góra”, wychodzimy na wzgórze z krzyżem milenijnym, gdzie znajdują się skąpe ruiny zamku Trzewlin z XIV wieku. Schodzimy z góry bardzo ostrożnie, bo jest ślisko, ale i tak niektórzy zaliczyli „poślizg kontrolowany”. Wielką Wieś omijamy bokiem i idziemy przez pola, a tu dopiero jest błoto. Wycieczkę kończymy po przejściu 14 kilometrów w Wojniczu, a właściwie to na jego przedmieściach łapiemy busa do Tarnowa.

Tekst Urszula Marzec

——————————————————————————————————————————-

 

15.11.2022 r.  Puszcza Niepołomicka

To był ostatni piękny, ciepły, jesienny dzień i Łaziki w pełni go wykorzystały na wycieczkę. Chociaż po przyjeździe do Stanisławic Puszcza Niepołomicka spowita była lekką mgłą, co jeszcze bardziej dodało jej uroku. Cały obszar puszczy podzielony jest na prostokątne sektory, co ułatwia spacerowanie po niej. Ale nie tym razem, po krótkim odpoczynku przy Pomniku Żołnierzy Września 1939 r., postanowiłyśmy iść drogami leśnymi, a nie asfaltowymi /tak, tak nawet w puszczy są takowe/ i poszłyśmy trochę za daleko, do rezerwatu żubrów doszłyśmy z bocznej strony i musiałyśmy zawracać. W końcu trafiłyśmy na nasze miejsce biwakowe, ale niestety było zajęte przez myśliwych, szykujących się do zakończenia udanego polowania. Tymczasem zaświeciło piękne słońce i puszcza ukazała  się nam  w jesiennych barwach, co prawda większość liści już opadła przykrywając grubym dywanem poszycie lasu, ale niektóre drzewa zachowały jeszcze kolorowe liście. No, i Marysia znalazła pięknego, dużego borowika i w dodatku zdrowego. Maszerowało się nam bardzo dobrze, to płaski teren, więc chodząc wzdłuż i wszerz urozmaicałyśmy sobie spacer. Jak się na końcu okazało, to nasza 6-tka dziewczyn zrobiła ponad 22 kilometry.  W puszczy trwają porządkowe, wycinka i zwózka drzew, udrażnianie rowów wzdłuż dróg, ogrodzenia szkółek leśnych…po drodze spotykałyśmy pracowników leśnych. O każdej porze roku puszcza wygląda zjawiskowo, pewnie będziemy tu i w zimie. Wróciłyśmy PKP ze Stanisławic.

Tekst Urszula Marzec

—————————————————————————————————————————

 

 

06.11.2022 r.  Łękawka – Łowczówek – Łowczów

Tradycyjnie, jak co roku grupa Łazików wybrała się się do Łowczówka na obchody Święta Niepodległości. Był to XXIII Ogólnopolski Zlot Niepodległościowy zorganizowany przez gminę Pleśna i Tuchów, z udziałem władz lokalnych, samorządowych i posłów z regionu, wojska, strażaków, policji, leśników. Uroczystości rozpoczęły się mszą św. polową, po czym nastąpiły wystąpienia poszczególnych osób i składanie wieńców i kwiatów. Było bardzo uroczyście, wzdłuż głównej alejki cmentarza wojennego nr 171 ustawiły się poczty sztandarowe różnych organizacji, szkół, wojska. Oprawę muzyczną zapewniła orkiestra dęta.  Cieszy bardzo liczny udział młodzieży i harcerzy, kultywujących pamięć o poległych legionistach. Cmentarz w Łowczówku związany jest z walkami w okresie świąt Bożego Narodzenia w 1914 roku. Rozegrała się tu jedna z najcięższych bitew w walkach o odzyskanie niepodległości. To największy cmentarz Legionistów Polskich; spoczywa tu 113 Polaków, 162 Austriaków  i 241 Rosjan. Po uroczystościach można było skosztować wojskowej grochówki z kuchni polowej.

Grupa 7 Łazików rozpoczęła wędrówkę w Łękawce, skąd znaną i lubianą trasą przez Piotrkowice, Łowczów dotarliśmy na czas do Łowczówka i wzięliśmy udział w uroczystościach. Początkowa pogoda nie zachęcała, bo zaczęło lekko kropić, ale późnij się wypogodziło i było ciepło i przyjemnie. Wracaliśmy trochę inną drogą do Łowczowa na stację PKP, pokonując w sumie 12 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

—————————————————————————————————————————–

 

 

24.10.2022 r.  Łękawka – Trzemesna – Karwodrza

Piękna polska złota jesień – lasy mienią się wszystkimi kolorami, a w słońcu nabierają jeszcze intensywniejszych barw i wyglądają wprost magicznie. I właśnie w taki czas grupa Łazików zorganizowała ognisko na śródleśnej polanie biwakowej w Trzemesnej. Miejscówka  idealna – stoły z ławkami, wydzielone i obłożone kamieniami miejsce na ognisko, a wokół ławki do siedzenia.

Trasę zaczynamy w Łękawce i po krótkim przejściu drogą, skąd widać słowackie Tatry, wchodzimy w lasy Czerwonego Dołu. Tu jak zwykle droga jest błotnista i musimy uważać, bo pod grubą warstwą opadłych liści są kałuże. Oczywiście nasz wzrok skierowany jest na poszycie leśne, gdzie wypatrujemy grzybów i udaje nam się coś zebrać. Dochodzimy pod kapliczkę św. Jana, krótki odpoczynek i ruszamy dalej. Mijamy pomnik choleryczny i kapliczkę zawieszoną na okazałym dębie. Droga jest urozmaicona, bo idziemy lasem, potem między polami i przez wąwóz wychodzimy na drogę, skąd już blisko do Trzemesnej. Docieramy na nasze miejsce biwakowe, gdzie  nasi dobrzy znajomi – Grażynka z mężem- rozpalili już ognisko /oczywiście z przywiezionego drewna, bo w lesie jest mokre/. Dojechała jeszcze Gosia z mężem i panowie zajęli się ogniskiem, a my szykowaniem smakołyków do pieczenia. Były kiełbaski, boczek, sery, warzywa, chleb ze smalcem,  no i wyczekiwane przez nas pieczone ziemniaki. Siedzieliśmy na ławeczkach wokół ogniska i wesoło gawędzili, a nawet śpiewaliśmy piosenki, humory dopisywały.  Była nas spora grupa, bo 13 osób. Przepiękna pogoda, sceneria  i atmosfera sprawiały, że bardzo miło nam się siedziało przy ognisku. Ale czas wracać, więc najkrótszą drogą maszerujemy do Karwodrzy, gdzie od razu mamy busa do Tarnowa. Przeszliśmy w sumie 12 kilometrów, ale tym razem naszym głównym celem było ognisko, i to się w pełni udało.

Tekst Urszula Marzec

—————————————————————————————————————————

 

17.10.2022 r. Góry Świętokrzyskie

Da, moja Łysico, moja złota góro….Wreszcie udało się i Łaziki wybrały się w inne niż zwykle regiony, czyli w Góry Świętokrzyskie – najstarsze góry w Polsce. Zaczynany wędrówkę od Św. Katarzyny, gdzie znajduje się żeński  klauzurowy  klasztor  Sióstr Bernardynek i gdzie rozpoczyna się główny szlak świętokrzyski pieszy oraz szlak literacki S. Żeromskiego. W pobliżu znajduje się kapliczka z wyrytym podpisem Żeromskiego z 1882 roku, pomnik Żeromskiego i legendarne źródełko św. Franciszka /leczy choroby oczu/. Najcenniejszymi lasami Świętokrzyskiego Parku Narodowego jest prastara Puszcza Jodłowa i buczyna karpacka. Ewenementem są oczywiście gołoborza, czyli potężne skalne rumowiska, które spotykamy zarówno na zboczach Łysicy – po których wchodzimy na szczyt, jak i na Łyścu – a to już rezerwat. Szlak na Łysicę prowadzi częściowo drewnianymi kładkami, a im wyżej tym więcej większych bloków skalnych. Na szczycie Łysicy /614 m n.p.m./ stoi drewniany krzyż, tuż za nim drugie największe gołoborze, które ma około 2 hektarów powierzchni. Pamiątkowe zdjęcie i udajemy się w dalszą trasę przez stary, dziki las , przepiękny o tej porze roku, w kierunku Przełęczy św. Mikołaja z kapliczką. Wychodzimy z lasu w Kakoninie, gdzie znajduje się Zagroda Chłopska z Chatą zbója Kaka i oryginalna chałupa chłopska z XIX wieku. Podjeżdżamy do Huty Szklanej, ale po drodze losowanie niespodzianki. Jako, że mamy teraz iść na Łysą Górę – miejsce sabatu czarownic – nagrodą jest miotła, a wylosowała ją Basia.

Szeroką asfaltową drogą podchodzimy na szczyt Łysej Góry, czyli Łyśca /595 m n.p.m./ z rezerwatem gołoborza na północnym stoku, skąd rozciągają się przepiękne widoki na pobliskie okolice. Znajdują się tam też pozostałości pogańskiego wału kultowego, miejsca gdzie podczas sabatu czarownic były odprawiane tajemne gusła, trwała piekielna zabawa i tańce.  Mijamy przekaźnik radiowo – telewizyjny i naszym oczom ukazują  się zabudowania Klasztoru Misjonarzy Oblatów M.N. Opactwo na Św. Krzyżu to zespół klasztorny założony przez benedyktynów, gdzie są przechowywane relikwie Drzewa  Krzyża Świętego, od których opactwo i wzgórze wzięło swoją nazwę. Zwiedzamy wnętrza klasztoru, kaplicę Oleśnickich z relikwiami, zakrystię, krużganki, dwie osoby wychodzą na wieżę widokową, kryptę Jeremiego Wiśniowieckiego i innych zakonników. Na Św. Krzyżu można również zwiedzić Muzeum Misyjne i ciężkie więzienie. Ze wzgórza schodzimy drogą królewską do Nowej Słupi, najstarszą drogą dla licznej rzeszy pątników, drogą kamienistą ze stacjami drogi krzyżowej. Tą historyczną drogą pielgrzymowali polscy królowie do relikwii Krzyża Świętego, Władysław Jagiełło /11 razy/ Kazimierz Jagiellończyk, Zygmunt Stary wraz z królową Boną, Jan Kazimierz i inni wielcy Polacy.

Zwiedziliśmy wszystkie najważniejsze miejsca w Górach Świętokrzyskich przy pięknej słonecznej pogodzie i w przepięknej jesiennej scenerii, kolorowe liście na drzewach, a pod nogami szeleszczące już opadłe liście. Wspaniałe widoki i zapach puszczy jodłowej na długo pozostanie w  pamięci 13 -tu Łazików, którzy zdecydowali się na 12 -to kilometrowy spacer po kamienistych Łysogórach.

Tekst Urszula Marzec

——————————————————————————————————————————

 

07.10.2022 r.  Jaworsko – Wolica – Roztoka

Dojeżdżamy do Jaworska i drogą udajemy się w kierunku lasów, podziwiając zjawiskowe  widoki, wszystkie doliny między lasami i górami kryją się pod welonem mgły, a w górze świeci piękne słońce. To znak, że wybraliśmy wspaniałą  pogodę na lekko spóżnione pożegnanie lata i powitanie jesieni. Na drzewach mienią się kolorowe liście, a na dole kwitną jeszcze niektóre leśne kwiaty. Oczywiście nasze głowy skręcają się raz na prawo, raz na lewo w poszukiwaniu grzybów. Spotkaliśmy grzybiarza z pełnym koszykiem samych borowików, co jeszcze bardziej zachęciło nas do wypatrywania darów lasu. Dochodzimy na Wolicę, do miejsca, gdzie planowaliśmy rozpalenie ogniska. Piękna myśliwska  wiata, osłonięta od wiatru, ze stołami i ławkami oraz grillem. Mamy suche szczapki na rozpałkę, bo drewno w lesie niestety jest mokre, ale i tak udało nam się rozpalić piękne ognisko. Tym razem mamy same wegetariańskie przysmaki -paprykę, cukinię, pieczarki, cebulę i sery, które dość szybko były gotowe do konsumpcji. Wszyscy ze smakiem zjedli przygotowane specjały i po zagaszeniu ogniska ruszyliśmy w dalszą drogę. Szliśmy przez las szukając grzybów, no i zbiory nie były wcale takie małe. Przepiękna pogoda, temperatura jak w lato, świecące słońce, wspaniałe widoki i atmosfera spotkania. Szkoda tylko, że było nas tym razem tak mało, bo 6 osób, niech żałują Ci, którzy nie przyszli. W sumie przeszliśmy 12 kilometrów i zadowoleni wrócili do domów.

Tekst Urszula Marzec

——————————————————————————————————————————

 

28.09.2022 r. Jastrzębia – Uroczysko – Jastrzębia

Poprawiła się pogoda, a nasza chęć na zbieranie grzybów nie minęła, więc 6-cio osobową grupą wybraliśmy się w dobrze znane nam „grzybne lasy”. Pojechaliśmy do Jastrzębi i drogą boczną doszliśmy pod leśniczówkę, gdzie na parkingu stało sporo samochodów- to dobry znak. Rozeszliśmy się po lesie i zaczęło się nasze grzybobranie – wreszcie w lesie pojawiły się poszukiwane przez nas prawdziwki. Radość była ogromna, bo każdy z nas coś znalazł; były borowiki, kozaki, maślaki i kanie. Oprócz jadalnych grzybów było całe mnóstwo przeróżnych innych małych grzybków, rosnących w ściółce,  w mchu, na starych pniach i gałęziach, no i oczywiście przepiękne muchomory. Udało nam się również zobaczyć salamandrę plamistą. Następnie udaliśmy się pod pomnik przyrody -skałę „Wieprzek” i dalej w kierunku Jastrzębi. Zatrzymaliśmy się na łące pod jabłonią, skąd rozpościerał się piękny widok na pobliską okolicę i położoną w dolinie Jastrzębię z zabytkowym drewnianym kościółkiem. Przepiękna pogoda, słońce i zmieniające barwę liście drzew pozwoliły nam smakować początki „polskiej złotej jesieni”. Wycieczka nie była długa, bo w sumie przeszliśmy 11 kilometrów, ale satysfakcja z udanych zbiorów była wielka.

Tekst Urszula Marzec

—————————————————————————————————————————–

26.09.2022 r. Jodłówka Tuchowska – Brzanka – Jodłówka Tuchowska

Chociaż prognozy pogody nie były zbyt optymistyczne, to i tak postanowiliśmy iść na wycieczkę. 10-cio osobową grupą wyruszyliśmy z Jodłówki Tuchowskiej  w kierunku Brzanki. Po drodze zatrzymaliśmy się na skraju lasu, skąd mogliśmy podziwiać piękną panoramę w jesiennej już szacie. Idąc lasem rozglądaliśmy się za grzybami, ale niestety nic nie było, choć w poprzednich latach tutaj  zawsze coś udało nam się znależć. Gruba warstwa zeschłych liści w kolorze brązowym utrudniała nam zobaczenie jakiegokolwiek grzyba. I tak dotarliśmy pod wieżę widokową na Brzance, gdzie już tradycyjnie zatrzymaliśmy się na śniadanie. Przyjemnie nam się siedziało i rozmawiało, że nawet nie zauważyliśmy jak zaczął padać deszcz. Poczekaliśmy chwilę z myślą że przestanie, ale niestety rozpadało się na dobre i zmiana decyzji. Postanowiliśmy wrócić do domu i najkrótszą drogą zeszliśmy / już w pelerynach /do Jodłówki Tuchowskiej.  Nasza trasa wyniosła tylko 7 kilometrów i była to chyba jedyna nasza wycieczka, gdzie deszcz uniemożliwił nam dalsze wędrowania. Ale to nic, innym razem będzie lepiej.

Tekst Urszula Marzec

 

—————————————————————————————————————————–

16.09.2022 r. Czarna – Jodłówka Wałki

Wykorzystując ładną pogodę / dzień bez opadów/ udaliśmy się na krótką wycieczkę w okolice Tarnowa, czyli do Czarnej. Przechodząc przez centrum zauważyliśmy brak drewnianej studni, obok remizy strażackiej, miejsce, gdzie zawsze robiliśmy sobie grupowe zdjęcie. Szybko weszliśmy w tereny leśne i od razu zaczęliśmy rozglądać się za grzybami. Niestety, zbiory nikłe, albo nie były to grzybne miejsca, albo po prostu w tym roku ich nie ma. Za to coraz większymi krokami zbliża się jesień. Widać już jej pierwsze symptomy, drzewa powoli zaczynają przebarwiać liście, paprocie też zmieniają kolory, no i wszędzie kwitnie nawłoć. Zmieniły się też ptasie odgłosy, słychać sójki i sroki. W lesie trwa jesienna wycinka drzew, poukładane metrówki czekają na transport. Znależliśmy ładną, nasłonecznioną polanę na odpoczynek i śniadanie. Tak nam się fajnie siedziało i rozmawiało, że aż żal było ruszać w dalszą drogę. Trochę szlakiem, trochę na azymut, po wertepach, doszliśmy do drogi głównej w Jodłówce, gdzie szybko mieliśmy autobus. Wycieczka była krótka, relaksowa, ale nacieszyliśmy nasze oczy i zmysły, no i pooddychaliśmy świeżym powietrzem. Była nas 10-tka i przeszliśmy 10 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————

07.09.2022 r      Poręba Radlna -Las Kruk -Zawada

Po dłuższej przerwie spowodowanej falą upałów jak i niedyspozycją Szefowej wracamy do naszych wycieczek.Na tzw.”rozruch” wybieramy dobrze nam znaną i bardzo lubianą trasę do Lasu Kruk.Idąc            z Poręby Radlnej czerwonym szlakiem pokonujemy pierwsze wzniesienie by znaleźć się na rozległym płaskim terenie.Znajdujące się tu duże pole porośnięte jest w/g naszych botaniczek soją.Strączki soi są już dojrzałe i czekają na żniwa.Po drodze mijamy ośrodek wspólnoty Cenacolo zauważając, że wzbogacił się o nową tablicę informacyjną.Idąc dalej w kierunku Lasu Kruk mijamy rozwidlenie ze szlakiem zielonym,by dotrzeć do ulubionej ,ukrytej w lesie przed”wścibskimi”ławeczki.Tu zatrzymujemy się na dłużej ,by nacieszyć się swoim towarzystwem,piękną pogodą i poświętować imieniny niedawnych solenizantek Marii i Beaty. Łączymy się też z naszą Szefową Ulą przekazując pozdrowienia i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia.Czas nieubłaganie biegnie i postanawiamy zmienić nasz plan wycieczki wracając na szlak zielony.Oglądamy drewniane kapliczki z postaciami świętych zawieszone na drzewach przy szlaku.Na nic zdaje się szukanie grzybów w lesie /tak chętnie zbieranych o tej porze roku/ z uwagi na panującą suszę.Na pocieszenie jednak udaje się Marysi F. przy polnej drodze znaleźć dwa ładne kozaczki.Przechodząc przez Górę Marcina w miejscu widokowym podziwiamy panoramę Tarnowa umiejscawiając w niej nasze domy. Schodząc z „Marcinki” zatrzymujemy się na krótki odpoczynek przy tężni solankowej.Tym razem jest ona czynna i widać ,że cieszy się powodzeniem Tarnowian.
Nasza trasa liczyła ok.9 km i uczestniczyło w niej 7 osób.
Tekst Maria Turak

———————————————————————————————————————————

350 wycieczka Łazików

03.08.2022 r.  Stróże – Maślana Góra – Grybów

Mamy kolejną rocznicową wycieczkę – za nami 350 różnych wędrówek. W tym czasie przemaszerowaliśmy 4685 kilometrów. Mieliśmy świętować w Górach Swiętokrzyskich, na Łysicy, a była Maślana Góra. Okres wakacyjny, więc trudno zebrać całą grupę, może uda nam się zrealizować ten wyjazd w innym terminie.

Grupą 10-ciu osób wyruszyliśmy na trasę ze Stróż, kierując się w stronę Maślanej góry. Po drodze w Wyskitnej zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek, korzystając z ładnie zagospodarowanego miejsca / stoliki, ławeczki/.Ku mojemu zaskoczeniu grupa przygotowała podziękowania i przepiękną pamiątkę – zdjęcie na kawałku ulubionej przeze mnie brzozy z nazwiskami całej grupy. Dla mnie największą radością jest to, że grupa chce i przychodzi na kolejne zbiórki. Staramy się organizować wędrówki co tydzień, czasami jest ciężko, ale radość obcowania z naturą w zaprzyjażnionym gronie daje nam wiele zadowolenia i …ciągle nam mało. Do następnych jubileuszy!

Po wejściu w tereny leśne powoli podchodzimy do góry, mijamy najpierw Zieloną Górę, następnie Maślaną Górę / 753 m n.p.m./, a potem Rezerwat Jelenia Góra z Beskidzkim Morskim Okiem. Są to stare lasy mieszane z przewagą buków, bardzo gęste, miejscami tylko można zobaczyć jakieś ładne widoki, np. panoramę Gorlic. W lesie trwa wycinka i zwózka okazałych buków, dlatego drogi są rozjeżdżone i ciężko się przez nie idzie. Schodzimy do Szymbarku, mijamy Skansen Wsi Pogórzańskiej, dwór obronny z XVI w. – dawna siedziba rodu Gładyszów, by zatrzymać się w letnim amfiteatrze nad Ropą / autobus do Grybowa za godzinę/. Była to kolejna fajna wycieczka, pogoda i humory dopisały, w sumie przeszliśmy 15 kilometrów, a wracamy PKP z Grybowa.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————-

.2022 r. Jodłówka Tuchowska – Tuchów

Wybraliśmy się grupą 7-miu osób na pasmo Brzanki, sprawdzić, czy są grzyby – w zeszłym roku o tej porze były. Podchodząc pod górę podziwialiśmy piękną panoramę na pobliskie i dalsze okolice – słabo, ale widać było Tatry. Po wejściu w obszary leśne nasze głowy skręcały się to w prawo, to w lewo w poszukiwaniu pierwszych grzybów. No i udało się , pierwsze okazałe grzyby wypatrzała oczywiście Marysia T.. I to były jedyne okazy w dniu dzisiejszym. Zatrzymaliśmy się pod wieżą widokową na Brzance /niektórzy weszli na górę/ i tam spotkaliśmy wytrawnego turystę z Krakowa, z którym bardzo miło się nam rozmawiało.  Wędrował sam w towarzystwie psa, z Siedlisk aż do Kołaczyc /32 km/, mając zaplanowaną czterodniową trasę. Następnie udaliśmy się w stronę Uniszowej, z zamiarem dojścia do Ryglic. Po drodze spotkaliśmy grupę znajomych nam osób, zrzeszonych przy PTTK „Azoty”- wszyscy byliśmy mile zaskoczeni, porozmawialiśmy  i ruszyliśmy dalej. Tym razem gospodarstwo agroturystyczne „Filipówka” było otwarte, z czego chętnie skorzystaliśmy zamawiając kawę. Właściciel doradził nam zmianę trasy, ze względu na trudny powrót z Ryglic /wakacje i bardzo rzadko jeżdżą busy/. Poszliśmy leśnymi i polnymi drogami , po drodze zajadając się jeżynami, przez Burzyn w stronę Tuchowa. Zaczyna zmieniać się krajobraz, skoszone zboża, przekwitające rośliny, ale za to czerwieniejące jarzębiny , głogi czy dzikie róże, dojrzewające jabłka. Susza i upały spowodowała żółknięcie i opadanie niektórych liści, to trochę za wcześnie. Po przejściu 14 kilometrów dotarliśmy na stację PKP, gdzie za 5 minut był pociąg. Super pogoda, super wycieczka  i dwa niezwykłe spotkania.

Tekst Urszula Marzec

——————————————————————————————————————————–

19.07.2022 r. Świebodzin – Poręba Radlna

Tym razem na Słoną Górę udaliśmy się ze Świebodzina, podziwiając przepięknie zagospodarowany teren wokół kościoła p.w. św. M. Kolbego. Droga łagodnie prowadziła pod górkę i co trochę odwracaliśmy się patrząc na rozległą panoramę. Pola jeszcze nie skoszone, chociaż  wszystkie rodzaje zbóż już dojrzały i pięknie złocąc się komponują z zielonymi łąkami i lasami. Nawet rzepak nie zebrany, co wzbudziło nasze zdziwienie. Piękna pogoda, słońce i lekki wiatr, ale jeszcze nie gorąco, trasa krótka, więc wcześnie wrócimy do domu. Na Słonej Górze trwa wycinka drzew, duże ilości potężnych buków poukładane w pryzmy i gotowe do transportu. Spotkaliśmy leśników robiących obmiary. Zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek w leśnej scenerii i ruszyliśmy szlakiem w kierunku Poręby Radlnej, pokonując dzisiaj tylko 8 kilometrów w 7-mio osobowym składzie. Do zobaczenia na następnej wycieczce, mam nadzieję, na dłuższej trasie i w większym składzie. Przecież są wakacje i sezon urlopowy, a więc wyjazdy.

Tekst Urszula Marzec

——————————————————————————————————————————

 

13.07.2022 r. Wróblowice – Pleśna

Grupą 9-ciu osób wyruszamy z Wróblowic na dawno nie odwiedzaną trasę. Drogą asfaltową powoli wchodzimy na grzbiet Wielkich Gór, gdzie znajduje się wyciąg narciarski ” Jurasówka”. Zatrzymujemy się tutaj na odpoczynek, mając przed  oczami wspaniałe widoki na Tatry / niestety dzisiaj zamglone/. Pogoda wymarzona na wędrowanie, świeci słońce i wieje lekki wiatr, przez co tak nie odczuwamy ciepła. Następnie drogą wśród lasów bukowych dochodzimy do bacówki ” Chata pod Wałem”, gdzie mamy okazję wypić kawę. Pasmo Wału to najwyższe widoczne z Tarnowa wypiętrzenie Pogórza Rożnowskiego, skąd można podziwiać rozległą panoramę, zwłaszcza na północ i południe. Kierujemy się w kierunku Pleśnej, mijając po drodze cmentarze z okresu I wojny św. nr 173, 187 i 188. Końcówka naszej 14 kilometrowej trasy wiedzie przez las, bo większość jej pokonaliśmy drogami asfaltowymi. Mimo to wracamy zadowoleni ze spaceru i spotkania z grupą w ten letni, piękny dzień.

Tekst Urszula Marzec

 

—————————————————————————————————————————-

 

07.07.2022 r. Brzeżnica – Dwudniaki

Po męczących upałach wreszcie nastąpiło lekkie ochłodzenie i można było wybrać się na wycieczkę. Mieliśmy okazję przejechać się po nowym moście na Dunajcu w Ostrowie, bowiem spacer w 10-cio osobowej grupie zaczynaliśmy w Brzeżnicy, przy leśniczówce na skraju Lasów Radłowskich. Znaną i lubianą trasą szło nam się bardzo dobrze wsłuchując się w ptasi koncert. Po drodze zatrzymywaliśmy się przy stawach, obserwując z kolei ptactwo wodne i podziwiając wybujałą roślinność porastającą brzegi stawów. Na dłuższy odpoczynek wybraliśmy miejsce na plaży w Dwudniakach, gdzie doszła do nas Marysia /z kawą i ciastem/, która mieszka niedaleko. Piękna pogoda, słońce i widok na staw -pełny relaks. Podpłynęła do nas kacza rodzinka i czekała na coś do zjedzenia. Staliśmy na brzegu i obserwowaliśmy te młode kaczuszki, którym rybitwy porywały w locie chleb przez nas wrzucany do wody. Była to bardzo fajna relaksowa wycieczka, bo przeszliśmy tylko 9 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

 

————————————————————————————————————————-

 

21.06.2022 r.  Rzuchowa – Błonie – Las Buczyna

Pierwszy dzień lata, a pogoda wiosenna, co prawda świeci słońce ale czasami wieje wieje chłodny wiatr. Wyruszamy z Rzuchowej i po drodze zbieramy polne kwiatki dekorując nimi przygotowane przez Elę i Marysię wianki. Wszystkie głowy pięknie przystrojone i tak maszerujemy w 9-cio osobowej grupie drogą asfaltową, a póżniej przez las  bukowy schodzimy do Błoni, mijając okazałe dęby szypułkowe – pomniki przyrody. Odwiedzamy kościół i teren należący do Tarnowskiego Seminarium Duchownego. Dalej kierujemy się w stronę Dunajca, gdzie rzucamy nasze wianki do wody, mają popłynąć do morza ale nurt rzeki znosi je do brzegu – może kiedyś popłyną…  Przechodzimy pod mostem i drogą a następnie ścieżką po urozmaiconym i pofałdowanym terenie mijamy urocze hodowlane stawy rybne. Jest to Las Buczyna – to tu podczas II wojny światowej Niemcy dokonali masowych egzekucji Polaków i Żydów. Rozstrzelano około 10 tysięcy mieszkańców z okolicznych miejscowości /w tym 2 tysiące Polaków/. Podczas największej masowej egzekucji w dniu 11 czerwca 1942 r. po likwidacji Tarnowskiego Getta zastrzelono około 6 tysięcy Żydów z Tarnowa / w tym 800 dzieci/. Po wojnie na mogiłach umieszczono tablice z napisami w języku hebrajskim i polskim upamiętniające tragiczne wydarzenia.  Miejsce to jest często odwiedzane przez młodzież i ludność pochodzenia żydowskiego. Zapalamy znicze na grobach i  po przejściu 10 kilometrów kończymy wycieczkę.

Tekst Urszula Marzec

 

———————————————————————————————————————————

 

14.06.2022 r. Lusławice – Zakliczyn

Wycieczka inna niż zwykle – Lusławice – Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego i Arboretum E.i K. Pendereckich. Po multimedialnej ekspozycji „Krzysztof Penderecki – Dziedzictwo polskiej Muzyki XX i XXI wieku”oprowadziła nas kurator tej wystawy Pani Jadwiga Kania. Wystawa pokazuje imponujący wkład w rozwój polskiej i ogólnoświatowej kultury kompozytora związanego z Lusławicami, gdzie mieszkał i tworzył i gdzie zmaterializowało się jedno z największych marzeń Twórcy – Europejski Centrum Muzyki. Wystawa opiera się przede wszystkim na prywatnych zbiorach i archiwaliach Państwa Pendereckich i składa się z trzech części : Artysta, Spotkania oraz Dzieło. Z zaciekawieniem oglądaliśmy ekspozycję i słuchali Pani Jadwigi, która niezwykle ciekawie opowiadała nam o samym Mistrzu i Jego dorobku artystycznym. Następnie udaliśmy się na zwiedzanie arboretum – to wyjątkowa kolekcja dendrologiczna, która składa się z 16-hektarowego parku ze zbiorem ponad 1500 gatunków drzew i krzewów – unikalnych w skali Europy. Znajduje się tam również zabytkowy dwór z XVIII wieku, XVI -wieczny Lamus oraz Mauzoleum Faustusa Socyna. Mieszkali tutaj Arianie oraz Jacek Malczewski. Od 1975 roku zamieszkał tu Mistrz, komponując nadzwyczajne, botaniczne dzieło – rozległy park. To najdłużej powstająca kompozycja Artysty – Dzieło Życia, symboliczna dziewiąta symfonia. Mieliśmy okazję zobaczyć Stary Park z najstarszym dębem / około 250 lat/ , ogród włoski – od niego wszystko się zaczęło, labirynt, za którym znajduje się kaplica/ nie pełni funkcji sakralnych/, ogród japoński oraz Nowy Park z labiryntem, aleją grabów i dębów. Pani Jadwiga opowiedziała nam wiele ciekawostek o samym Mistrzu, o tym jak powstawał park, o ciekawych okazach, które przywoził i sam nasadzał Kompozytor.  Najbardziej urzekły nas dwie kwitnące odmiany derenia ozdobnego. Mile spędzony czas wśród ciszy, śpiewu ptaków i pięknej zieleni i  opowieściach Pani Jadwigi. Następnie 13-osobową grupą udaliśmy się do Zakliczyna, urokliwego miasteczka o ciekawym układzie urbanistycznym i jednym z największych rynków w Małopolsce z ratuszem pośrodku i drogą przechodzącą ukośnie. Niestety po ostatnim remoncie rynku cała jego powierzchnia została „zakostkowana”. Odwiedziliśmy jedyny żydowski  cmentarz z I wojny św., zespół klasztorny reformatów, kościół pw. św. Idziego Opata oraz starą drewnianą zabudowę miasta, w tym dom „Pod Wagą” i dom z zegarem słonecznym. Wędrując po ogrodach, Lusławicach i Zakliczynie naliczyliśmy 10 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————

03.06.2022 r. Łękawka – Las Tuchowski – Tuchów

Zaczynamy wędrówkę w Łękawce i po krótkim przejściu drogą asfaltową wchodzimy w Las Czerwony Dół, a w nim leśnymi drogami dochodzimy do kapliczki św. Jana Nepomucena, będącej na szlaku św. Jakuba z Tarnowa do Tuchowa. Jest piękna pogoda i stosunkowo łatwa trasa, więc idzie nam się dobrze. Czasem droga prowadzi między polami, a my obserwujemy zmiany w przyrodzie; rzepak już przekwitł, a zboża za to mają coraz większe kłosy, jeszcze tylko nieskoszone łąki mienią się kolorami kwitnących kwiatów /głównie maków /. Dochodzimy do Trzemesnej, gdzie na śródleśnym parkingu przy leśniczówce zatrzymujemy się na krótki odpoczynek i ruszamy w dalszą trasę. Naszym celem jest Las Tuchowski, gdzie dawno nie byliśmy, a o tej porze roku jest tu bardzo urokliwie. Jest tu ścieżka przyrodniczo – dydaktyczna ze zbiornikami śródleśnymi i potoczkami, kładkami i dwoma wiatami , tablicami informacyjnymi, całym zestawem budek dla ptaków i innymi atrakcjami. Zatrzymujemy się tu na dłużej na odpoczynek, gdzie w ciszy i pięknym otoczeniu można delektować się otaczającą przyrodą. Dzisiaj jest nas spora grupa Łazików, bo aż 16 osób, okazja więc do omówienia naszych najbliższych planów wycieczkowych. Robimy jeszcze tylko rundkę wokół dużego stawu i wracamy do Tuchowa, niestety w większości drogą asfaltową, a cała trasa miała 18 kilometrów.

Dzisiaj na trasie mieliśmy dwa miłe spotkania, najpierw zamieniliśmy kilka słów z panem Radwanem, który jechał doglądać swoje pasieki / mieliśmy z nim wykłady o pszczołach i ptakach /, a póżniej  spotkaliśmy pielgrzymującego szlakiem św. Jakuba tarnowskiego ks. biskupa Stanisława Salaterskiego i znów krótka rozmowa. Czasami zdarzają nam się takie perełki na trasie / pamiętamy pana Wojtka Klicha, panią Barbarę Prymakowską /…

Tekst Urszula Marzec

——————————————————————————————————————————–

 

27.05.2022 r. Bieśnik – Wola Stróska – Czchów

Czwartą wycieczkę w zachodnie rejony Pogórza Rożnowskiego – Ciężkowickiego zaczynamy w Bieśniku i od razu stromo wznosimy się drogą leśną na polany grzbietu. Kontynuujemy  podejście widokowym terenem pól, polan i lasów, podziwiamy w dali ośnieżone jeszcze Tatry Słowackie. Zatrzymujemy się w lesie w miejscu martyrologii II wojny światowej – to drewniany szałas będący szpitalikiem wojennym, gdzie 25.10.1944 r. lekarz Mossoczy i ranni partyzanci AK zostali zaskoczeni i wymordowani przez niemieckiego okupanta. Zostali pochowani w zbiorowej mogile 200 m od szpitalika – odwiedziliśmy to miejsce. Dalszy fragment szlaku prowadzi do całkowicie zalesionego szczytu Mogiła, pomiędzy doliną potoku Paleśnianki  potoku Rudzanki. Idziemy przez las skomplikowanym ternem grzbietów i osuwisk, systemem ścieżek i dróg leśnych, różnorodnym drzewostanem, zadrzewieniami i zarastającymi polanymi. Dochodzimy do Rudy Kameralnej i między opłotkami wchodzimy do uroczego wąwozu z odkrytymi korzeniami drzew. Mijamy kolejny potok i stromo wspinamy się na drogę grzbietową przysiólka Głowaczka, skąd rozpoczynamy zejście do doliny Dunajca, mając przed sobą widok na rzekę, szczyt Mahulca i Czchów z ruinami zamku – cel naszej wędrówki. Po zejściu do doliny wśród zabudowań wsi Piaski Drużków kierujemy się w stronę przeprawy promowej na Dunajcu. Po zejściu z promu drogą asfaltową dochodzimy do ruchliwej drogi Kraków – Nowy Sącz i podchodzimy pod ruiny zamku z XIV w. , położonego na wzgórzu zwanym Basztą nad Dunajcem. Po rekonstrukcji baszty bramnej wraz z mostem zwodzonym i podniesieniu murów obronnych do wysokości 2m, odsłonięciu oryginalnego bruku i odgruzowaniu zamkowych piwnic, dzisiaj całość prezentuje się wspaniale. Część z nas weszła nawet na wieżę /105 schodów/, skąd rozpościera się wspaniały widok na dolinę Dunajca i Czchów. Na wzgórzu utworzono miejski park zieleni i wypoczynku w Czchowie  „Na szlaku Militarno – Historycznym”.  Kolejna udana wycieczka za nami, trasa prowadziła urozmaiconymi terenami leśnymi z pięknymi widokami i atrakcjami – prom, ruiny zamku, a było nas 11 osób i przeszliśmy 15 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

 

———————————————————————————————————————————

 

20.05.2022 r. Bieśnik – Polichty – Gromnik

Maj, najpiękniejszy miesiąc, wkoło zielono i kolorowo, a do tego słonecznie. Rozbujała soczysta zieleń traw, krzewów i drzew, kwitnące kolorowe łąki, falujące łany żyta oraz kwitnące jeszcze drzewa owocowe – takie oto widoki towarzyszyły nam na ostatniej wycieczce. W okrojonym składzie / wycieczka na Węgry / grupą 6-ciu osób zaczęliśmy wędrówkę w Bieśniku, gdzie w dolinie potoku Paleśnianka znajduje się leśniczówka „Bodzantówka”, usytuowana obok nieczynnego kamieniołomu rud żelaza. Idziemy lekko pod górkę, cały czas leśnymi drogami, a towarzyszy nam ptasi koncert. Wychodzimy  na ładną śródleśną polanę rezerwatu Styr, skąd podziwiamy piękną panoramę szczytów Pogórza, Beskidów i ośnieżonych Tatr. Schodzimy w dół, by znowu lekko wspiąć się  na Suchą Górę, potem w dół i przez potok Brzozowianka udajemy się na Polichty. Mijamy schron i żródło wody siarczanej, tzw. źródło Geologów. Ośrodek Edukacji Ekologicznej na Polichtach zostawiamy z boku, a zatrzymujemy się przy krzyżu i symbolicznej mogile partyzantów AK. Jeszcze chwilę idziemy lasem , gdzie na skraju, przy drodze znajdujemy stanowisko storczyka leśnego. To była ciekawa i urozmaicona trasa przez tereny leśne, a teraz została nam, niestety, gorsza część trasy, czyli asfalt, wśród zabudowań Gromnika. I tak po przejściu 17 kilometrów jesteśmy na dworcu , gdzie po kwadransie był bus do Tarnowa.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————-

09.05.2022 r. Posadowa Góra – Rożnów – Bartkowa

Korzystamy z dogodnego transportu busem i kontynuujemy zwiedzanie zachodniej części Pogórza Rożnowskiego. Jest to kolejna nowa dla nas trasa w tym rejonie. Wędrówkę zaczynamy w Posadowej Górze i łagodnym podejściem powoli wychodzimy na niewielkie wzniesienie Majdan /512 m n.p.m./. Idziemy cały czas lasem i zachwycamy się pięknem wiosennej przyrody, drzewa mienią się wszystkimi odcieniami zieleni, a na niektórych polach żółci się kwitnący rzepak.  Na śródleśnej polance, na pniach ściętych drzew, zatrzymujemy się na odpoczynek. Następnie kierujemy się w stronę Rożnowa, gdzie podchodzimy pod ruiny średniowiecznego zamku rycerskiego Zawiszy Czarnego z fortyfikacjami bastionowymi. Obok znajduje się ładny klasycystyczny dwór Stadnickich z XIX wieku.Dalej  idziemy przez cmentarz położony na skarpie, gdzie na samej górze stoi zabytkowy drewniany kościółek św. Wojciecha z XVII wieku. Z  Rożnowa drogą asfaltową / niestety/  wychodzimy na niewielkie wzniesienie, skąd rozpościerają się widoki na Jezioro Rożnowskie, na Małpią Wyspę i ośrodki wypoczynkowe Bartkowej i Gródka. Niektórzy z sentymentem wspominają pobyty w tych rejonach w młodości. I tak dochodzimy do Bartkowej, chwila odpoczynku nad jeziorem, gdzie udało nam się zobaczyć czaple siwe. Było nas 11 osób i przy pięknej słonecznej pogodzie, w doskonałym nastroju pokonaliśmy 17 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————-

22.04.2022 r.  Paleśnica – Bukowiec – Bobowa

Po dłuższej świątecznej przerwie grupą 9-ciu Łazików zaczynamy spacer z Paleśnicy. Idziemy mało uczęszczaną drogą, prowadzi nią szlak rowerowy, wzdłuż potoku Paleśnianki. Towarzyszy nam śpiew ptaków, a my podziwiamy kwitnące leśne kwiaty, tworzące miejscami kolorowe dywany. Rozpoznaliśmy białe zawilce, fioletowe żywce gruczołowate, żółty szczawik zajęczy, kremowe pierwiosnki , żółte kaczeńce oraz lepiężnik biały i różowy.  Na potoku widać było stanowisko bobrów, poodgryzane drzewa utworzyły tamę i rozlewisko. Przechodzimy przez kładkę i lekką stromizną wspinamy się na Bukowiec, którego największą atrakcją jest utworzony w 1953 roku rezerwat przyrody nieożywionej ” Diable Skały”. Wytyczono tu ścieżkę przyrodniczą prowadzącą do ciekawych form skalnych zbudowanych z piaskowca ciężkowickiego / baszty, grzyby, ścianki, progi o różnych nazwach i legendach/. Wielką osobliwością jest jaskinia osuwiskowa – Diabla Dziura – gratka dla speleologów, w której to są stanowiska lęgowe bardzo rzadkiego nietoperza – Podkowca Małego. Na Bukowcu znajduje się również drewniany kościółek -cerkiew łemkowska z 1805 roku przeniesiona z Kamiannej. To połowa naszej trasy, więc zatrzymujemy się na odpoczynek, na nowych ławkach. Kierujemy się w stronę Falkowej i …pobłądziliśmy. Szliśmy tą trasą niejednokrotnie, ale w odwrotnym kierunku, za wcześnie zmieniliśmy szlak i niestety musieliśmy zawrócić. Trochę nas to kosztowało czasu i wysiłku, ale cóż takie rzeczy też się zdarzają. Wychodzimy na wzniesienie z piękną panoramą na wszystkie strony świata, ale widoczności za dobrej dziś nie ma, chociaż pogoda i tak dopisuje, nawet słońce wyszło zza chmur. Mijamy miejsce, gdzie jeszcze niedawno stała zabytkowa pomnikowa lipa z kapliczką, pod którą to odpoczywał król Jan III Sobieski wracając ze zwycięskiej wyprawy pod Wiedniem. Dziś ostał się tylko kikut – pień, martwy, a kapliczkę zawieszono na innym pobliskim drzewie. Dalej idziemy drogą wśród pól i łąk/ niestety już położony na niej asfalt/,  a w dolinie widać już zabudowania Bobowej i odjeżdżający pociąg, brakło nam dosłownie 3 minuty. Następny pociąg jest dopiero za dwie godziny, więc robimy krótki spacer po Bobowej. Na rynku mijamy fontannę z rzeżbą bobowskiej koronczarki, kapliczkę z figurą św. Floriana, dwa zabytkowe kościoły i synagogę z XVIII-wieku, a wycieczkę po przejściu 21 kilometrów kończymy w restauracji / pizza, piwo i inne dania /, wykorzystując czas do odjazdu pociągu. Chociaż trasa nie była trudna, tylko krótkie wejście na Bukowiec, ale za to długa / jeszcze dodatkowe km przez pobłądzenie/, więc wszyscy czujemy lekkie zmęczenie.

Tekst: Urszula Marzec

 

—————————————————————————————————————————–

 

04.04.2022 r. Kłokowa – Słona Góra – Poręba Radlna

Kwiecień plecień… Zima wiosną…Pogoda pokrzyżowała nam plany wycieczkowe i nastąpiła zmiana trasy. Wybraliśmy krótszą trasę i w najbliższej okolicy Tarnowa. Z Kłokowej stromo, mozolnie drogą asfaltową podchodzimy w rozrzuconej zabudowie na płaski teren, skąd podziwiamy panoramę Tarnowa. Wchodzimy w mieszany las /buk, jodła, grab, sosna/ z dość gęstym poszyciem młodych drzewek i krzaków. I tu czeka nas miła niespodzianka – po ostatnich opadach śniegu las wygląda wręcz bajkowo. Nawet zimą nie było takich widoków. Spod śniegu wyglądają nieśmiało młode zielone listki krzewów, a niżej zawilce. Cały las jest pokryty grubą śniegową pierzynką, która utrzymuje się na gałązkach, ponieważ jest lekki mróz i nie ma wiatru, a w dodatku świeci słońce, co jeszcze bardziej podkreśla urokliwość lasu. Do tego słychać bojażliwe ptasie trele, jakby trochę zdziwione tą pogodą . Nie możemy nacieszyć naszych zmysłów tymi przepięknymi widokami. Dalej zmienia się trochę wygląd lasu, jest mniej poszycia, tylko wyniosłe buki równiutko pną się do góry. Osiągamy szczyt Słonej Góry, mijamy cmentarz wojenny nr 175 i zatrzymujemy się w gospodarstwie agroturystycznym na śniadanie. A potem zabawa na śniegu i lepienie bałwana, ja za dawnych lat, a mokry już śnieg ułatwiał zadanie. Robi się coraz cieplej i śnieg zaczyna spadać z drzew. My zaś schodzimy szlakiem do Poręby Radlnej i wracamy do Tarnowa, gdzie już nie ma śladu po śniegu. W grupie 12-tu osób mile spędziliśmy dzień i przeszliśmy tylko 8 kilometrów, ale wspaniała pogoda i zimowa sceneria zrekompensowały nam tak krótką trasę.

Tekst Urszula Marzec.

———————————————————————————————————————————-

 

24.03.2022 r. Brzeżnica – Wierzchosławice – Dwudniaki

Pierwszą wiosenną wycieczkę zaczynamy w Brzeżnicy i grupą 11-tu osób, tuż obok leśniczówki, wchodzimy w Lasy Radłowskie. Wysokie okazałe drzewa jeszcze w zimowej bezlistnej szacie, za to mniejsze krzewy mają już zaczątki pierwszych listków. Szukamy pierwszych symptomów wiosny, no i mamy kwitnący podbiał i żółknące wierzbowe bazie. Wokół słychać śpiewy ptaków i stukanie dzięcioła. Mijamy duże stawy z pierwszymi ptakami wodnymi. Mieliśmy również okazję zobaczyć watahę dzików przebiegającą leśną drogę w niedużej odległości od nas, a ślady ich bytności na tym terenie są widoczne na każdym kroku. I tak dochodzimy do Wierzchosławic, do miejsca parkingowego, gdzie czeka na nas jeszcze jeden Łazik. W pełnym składzie idziemy do Gospodarstwa Agroturystycznego „Leśniczówka” na specjalne zaproszenie właścicieli – naszej łazikowej koleżanki Marysi Z. i jej męża. Jesteśmy zauroczeni tym miejscem, cisza i spokój, wspaniałe otoczenie i pięknie zadbany i zagospodarowany ośrodek. Gospodarze oprowadzili nas po terenie, którego główną atrakcją jest zarybiony staw z wysepką pośrodku. Nad samym stawem są domki dla gości, głównie dla wędkarzy, którzy preferują metodę „złów i wypuść”. Pan Marek, który jest również leśniczym, bardzo ciekawie opowiadał nam o niuansach hodowli ryb, ich rodzajach i  łowieniu, chorobach i walki z kormoranami. Był to dla nas zupełnie nieznany temat, słuchaliśmy z zaciekawieniem. W zadaszonej wiacie, nad stawem, zostaliśmy poczęstowani przez gospodarzy wspaniałym myśliwskim bigosem i smażoną rybą- sumem z ich stawu – smakował wybornie. Przepiękna i  słoneczna wiosenna pogoda pozwoliła nam delektować się tym urokliwym miejscem. Biesiadowaliśmy na ławeczkach, nad stawem, śpiewali piosenki i słuchali opowieści Pana Marka i Pana Czesława – również zapalonego myśliwego, a wyrobów z dziczyzny obydwu Panów mieliśmy okazję spróbować już niejednokrotnie. Wspaniałe miejsce do wypoczynku i relaksu w otoczeniu przyrody, gdzie bardzo mile spędziliśmy czas, jednocześnie podkreślając ogrom i trud włożonej w to pracy – ale warto było. Wracamy do Dwudniaków, gdzie tym razem bus nas nie zawiódł, a cała trasa liczyła 14 kilometrów.

Marysiu, serdecznie dziękujemy za zaproszenie Łazików do swojego „królestwa”, gdzie w cudownym miejscu i wspaniałej atmosferze powitaliśmy wiosnę.

Tekst Urszula Marzec.

 

————————————————————————————————————————————

 

17.03.2022 r.  Posadowa Góra – Jamna – Olszowa

Wybieramy się na kolejną wędrówkę nową trasą w zachodniej części Pogórza Rożnowsko – Ciężkowickiego. Grupą 13 – tu osób startujemy z Posadowej i po krótkim podejściu osiągamy wzniesienie Ostryż Pn. Szlak w większości prowadzi przez obszar leśny. Dochodzą nas odgłosy pracy pracowników leśnych, trwa wycinka drzew i sprzątanie lasów. Niestety, ciężkie samochody transportujące pozyskane drewno, w znacznym stopniu uszkodziły leśne drogi. Miejscami drogi są jeszcze zamarznięte, więc idzie się dobrze, a miejscami musimy obchodzić błotniste koleiny. Ale to nic, bo wszelkie niedogodności rekompensuje nam wspaniała wiosenna już pogoda. Słonecznie, cieplutko i bez wiatru, słychać coraz aktywniejsze ptasie trele, rozpoznałyśmy nawet odgłosy jastrzębia. Osiągamy drugi, nieco mniejszy szczyt Ostryż Płd., również zalesiony i pozbawiony widoków. Przecinamy śródleśne pola i schodzimy do potoku Paleśnianka i drogi asfaltowej, prowadzącej na Jamną. Ale my wybieramy drogę przez las, bardzo urokliwą, z pięknymi widokami i stromym podejściem. Na Jamnej zatrzymujemy się na dłuższy odpoczynek w plenerze, bo bacówka jest zamknięta. Za to Ośrodek Duszpasterski oo. Dominikanów tętni życiem, przebywa tu spora grupa Ukraińców. Następnie idziemy inaczej niż zwykle, a mianowicie kierujemy się na również zarośnięty szczyt Rosulec. Teraz już tylko z „górki”, ale jest to dość strome, gęsto zalesione zejście, przecinające po drodze trzy drogi stokowe. Po przejściu 14 kilometrów jesteśmy w Olszowej i tu kończymy dzisiejszą wycieczkę, chociaż nasze plany  były inne. Mieliśmy zamiar iść jeszcze dalej, ale z uwagi na jedyny transport o konkretnej godzinie, nie mogliśmy ryzykować. Mimo to,  wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni z dzisiejszej nowej trasy i iście wiosennej pogody, a humory jak zwykle dopisywały. Jeszcze powrócimy w te tereny.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————–

11.03.2022  Zawada-Las Kruk-Tarnów

Autobusem dojeżdżamy do Zawady, gdzie czeka na nas Kaziu i teraz już w komplecie, w 15-osobowym składzie ruszamy na trasę. Pomimo mroźnej nocy temperatura jest już dość przyjemna, świeci słońce i robi się z każdą chwilą cieplej. Idziemy czerwonym szlakiem wśród pól i zagajników, by po przejściu pewnego odcinka skręcić w prawo do lasku, gdzie już tradycyjnie na “naszej ławeczce” zatrzymujemy się na chwilę na krótki odpoczynek i łyk herbaty z termosu. Tym razem nie siedzimy zbyt długo bo jeszcze przebyte kilometry nie dały się nam we znaki. Ruszamy więc dalej szukając po drodze oznak wiosny, ale tych jest jeszcze niewiele: pierwsze bazie, gdzieniegdzie ledwo widoczne zielone pączki na drzewach i krzewach i tylko radosny śpiew ptaków, które już ją czują. I tak dochodzimy do ławeczek w pobliżu lasu “Kruk”, gdzie czeka na nas niespodzianka – na stole wiejskie jajeczka w majonezie, sałatka śledziowa, placek i coś tam jeszcze. To Kaziu z pomocą żony Krysi chce nas poczęstować po dłuższej (pięciotygodniowej) nieobecności z powodu pobytu w sanatorium i w związku z niedawnymi imieninami. Wracamy lasem, zielonym szlakiem przez Górę św.Marcina, mijając ładne drewniane kapliczki zawieszone na drzewach wyobrażające postacie świętych (Krzysztofa, Franciszka, Teresy, Anny, Antoniego, Józefa). Po wyjściu z lasu mile zaskakuje nas nowo urządzony park rekreacyjny na “Marcince” z tężnią solankową, leżankami, nowymi ławkami itp. Nasza trasa w tym dniu wyniosła 13 kilometrów.

Tekst Małgorzata Wielgus

———————————————————————————————————————————-

01.03.2022 r. Jodłówka Tuchowska – Rzepiennik Biskupi – Ciężkowice

Zaczynamy wędrówkę w Jodłówce Tuchowskiej w grupie 10 – osobowej i po krótkim podejściu mijamy zabytkowy drewniany kościółek z XIX w. z murowaną dzwonnicą arkadową. Przechodzimy przez kładkę nad potokiem, gdzie zadomowiły się bobry, by znowu wspinać się przez Księży Las na widokowe wzgórze. Dzisiejsza nasza trasa jest bardzo urozmaicona, to podejścia i zejścia na zmianę. Mijamy kolejne kapliczki i znowu schodzimy do potoku Rzepianka, mając przed sobą rozległe widoki na zabudowę i okazały kościół Rzepiennika Biskupiego. Idziemy drogą „królewską”, mijamy figurę Chrystusa przy drodze do dworu i skręcamy do lasu; to Las Dąbry. I tu zaskoczenie, na północnej stronie wzgórza leży nieduży śnieg, chyba już ostatni tej zimy. W podejściu lasem mijamy miejsce martyrologii z  II wojny światowej. W lesie znajduje się zbiorowa mogiła 364 Żydów wymordowanych przez hitlerowców podczas likwidacji getta w Rzepienniku Strzyżewskim. Kontynuujemy podejście na wypłaszczenia grzbietowe do skraju lasu, gdzie znajduje się cmentarz wojenny poległych partyzantów i mieszkańców wsi, a trochę dalej pomnik na miejscu stodoły – kwatery z kolejną tragedią II wojny światowej. Na rozstaju dróg stoi kapliczka z 1888r., a nieco dalej kolejny cmentarz wojenny, tym razem z okresu I wojny światowej. Przed nami rozciąga się wspaniały widok na Ciężkowice i Park Zdrojowy. Była to bardzo ciekawa wycieczka, zarówno krajobrazowo jak i historycznie i  przy pięknej słonecznej pogodzie. A przemaszerowaliśmy w sumie 14 kilometrów.

Tekst Urszula Marzec

————————————————————————————————————————————–

24.02.2022 r. Poręba Radlna – Trzemesna – Tuchów

Z Poręby Radlnej idziemy lekko pod górkę i wychodzimy na piękny widokowo teren, z jednej strony mamy rząd drzew i ścieżkę, obok zaorane pole, przez które przebiegają sarenki do pobliskiego lasu i rozległe widoki na okolicę. Zatrzymujemy się tutaj na konsumpcję pączków – wszak dziś tłusty czwartek – na świeżym powietrzu smakują wybornie.  Następnie długo, łagodnie wśród rozciągających się wokół pól obniżamy się do zabudowań Łękawicy i szosy w dolinie potoku Łękawka. Przecinamy szosę i przez kładkę na potoku wchodzimy na wąską asfaltówkę. Długo i stromo podchodzimy pod piękną kapliczkę i osiągamy wzgórze Trzemeskiej Góry / 390 m n.p.m./. Teraz obniżamy się urozmaiconym terenem z rozrzuconą zabudową, z polami, z zadrzewieniami i lasem, mijając kolejne kapliczki, dochodzimy do śródleśnego parkingu przy leśniczówce. Z dala już widzimy dym z palącego się ogniska, przygotowanego przez naszych łazikowych przyjaciół. Jest to dogodne miejsce biwakowe z ławeczkami, stołami i paleniskiem  w pobliżu niedużego stawu. Wspaniała słoneczna pogoda, ognisko się pali, a my wokół niego z kiełbaską na patykach, musimy wrócić do tej zimowej tradycji. Po dłuższym odpoczynku ruszamy dalej w drogę, leśną ścieżką łagodnie tracąc wysokość przekraczamy kolejny potok i znowu pod górkę idziemy Lasem Tuchowskim. Zatrzymujemy się w wiacie przy ścieżce przyrodniczo – dydaktycznej , ale już innym razem ją przejdziemy. Przed nami rozciąga się piękny widok na Pogórze i Tuchów z klasztorem Redemptorystów.  Schodzimy stromo zadrzewionym wąwozem, mijamy Ogród Różańcowy i już jesteśmy na przystanku. Była nas całkiem spora grupa, bo 14 osób i przeszliśmy 16 kilometrów. Duża dawka wiosennego słońca i humoru, długi spacer,  w tak smutnym dla świata dniu.

Tekst Urszula Marzec

___________________________________________________________________________________________________

18.02.2022 r. Rychwałd – Łowczówek – Piotrkowice – Poręba Radlna

Łaziki stawiły się w komplecie na zbiórce – 16 osób. Z Rychwałdu pomaszerowaliśmy do Łowczówka znaną i lubianą trasą. Pogoda jak zwykle dopisała, słońce rozświetlało nam widoki, a bazie na drzewach zapowiadają nadejście wiosny. Łowczówek to jedno z naszych ulubionych miejsc, jest bardzo urokliwe, gdzie można odpocząć i podziwiać przepiękne krajobrazy. Była to nasza rocznicowa wycieczka, pięć lat temu objęłam przewodnictwo grupy i w tym okresie zorganizowałam 200 wycieczek. Z radością więc wspominaliśmy miniony czas i różne przygody związane z naszymi wyprawami. Jak ten czas szybko biegnie.

Po zapaleniu zniczy na cmentarzu wojennym udaliśmy się w dalszą drogę, przez Łowczów do Piotrkowic. Tutaj grupa rozdzieliła się, jedni zakończyli swój marsz i  wrócili już do domu, a pozostali kontynuowali spacer do Poręby Radlnej.

Była to już 333 łazikowa wyprawa od początku istnienia grupy / kwiecień 2013 r. /, i w tym czasie przemaszerowaliśmy aż 4444 kilometrów. Brawa dla wszystkich Łazików !!!

Tekst Urszula Marzec


 

10.02.2022 r. Dębno – Jadowniki

Dojeżdżamy do Dębna , mijamy zamek i zatrzymujemy się przy  kościółku pw. św. Małgorzaty z XV w. Następnie maszerujemy szlakiem w kierunku Porąbki Uszewskiej.  Po obydwu stronach drogi ciągną się sady drzew owocowych, głównie jabłoni. Pogoda nam sprzyja, jest ciepło, brakuje tylko słońca. Ze wzniesienia , przy dobrej widoczności podziwiamy panoramę Beskidu Niskiego, Beskidu Wyspowego a nawet Gorców. Schodzimy lekko w dół i już ukazuje się nam kościół pw. św, Andrzeja Apostoła w Porąbce Uszewskiej. Znajduje się tu Grota NMP z Lourdes wybudowana w 1904 r. z inicjatywy pewnego wikarego. Przechodzimy przez rzeczkę Niedżwiedż i drogą wiodącą pod górę udajemy się w kierunku Bocheńca. Idziemy lasem, gdzie już słychać wzmożone śpiewy ptaków, czyżby to pierwsze oznaki wiosny ? Tak dobrze nam się wędrowało tą  leśną drogą, że zgubiliśmy szlak i już na azymut szukaliśmy drogi do Jadownik. I takim to sposobem szerokim łukiem ominęliśmy Bocheniec, a przecież tyle razy tu byliśmy. Będzie więc okazja, aby tu powrócić. I tak 13-to osobowa grupa przeszła w sumie 18 km i niektórzy byli lekko zmęczeni / czyżby to wiosenne zmęczenie ?/.

Tekst Urszula Marzec


04.02.2022 r. Czarna – Jodłówka Wałki

Ostatnio poznajemy okolice Tarnowa z perspektywy nowo wyremontowanych stacji, przystanków kolejowych. Tym razem to Czarna Tarnowska, aż miło korzystać z tak ładnych obiektów. Po przejściu przez centrum wchodzimy w kompleks leśny, gdzie jeszcze napotykamy resztki śniegu. Droga momentami śliska, a momentami błotnista. Część trasy prowadzi wzdłuż torów kolejowych i przejeżdżający pociąg nie omieszkał nas powitać głośnym sygnałem. Mijamy małe cieki wodne, będące dopływami rzeczki Czarnej, a na jednym z nich widzimy ślady działalności bobrów. Popodgryzane drzewa, inne już przewrócone i małe żeremie na strumyku, stanowiące zaporę dla wody tworząc małe rozlewisko. Pogoda nam sprzyja, jest ciepło i bezwietrznie, a chwilami przyświeca słoneczko. Korzystamy z przewróconego drzewa, na którym przysiadamy na śniadanie.  Lubimy takie turystyczne warunki na odpoczynek.  I tak dochodzimy 13-to osobową grupą do Jodłówki. Trasa nie była zbyt długa, po przeszliśmy tylko 10 km. Obok przystanku autobusowego na ładnym skwerku zw. Placem Żołnierzy Wyklętych znajduje się cmentarz wojenny nr 205 Wałki  /Jodłówka/ z okresu I wojny św., gdzie spoczywa 31 żołnierzy armii austriacko-węgierskiej i 12 żołnierzy armii rosyjskiej.

Tekst Urszula Marzec

 

————————————————————————————————————————————-

 

27.01.2022 r. Brzanka

Po dwuletniej przerwie grupa Łaziki spotkała się karnawałowo w schronisku na Brzance. Dojechaliśmy busem do Jodłówki Tuchowskiej, skąd krótkim spacerkiem pod górkę, dotarliśmy na miejsce. Jakże miłym zaskoczeniem była piękna zimowa sceneria, drzewa przysypane świeżym śniegiem, biała droga dojazdowa. Musieliśmy aż tu przyjechać, żeby poczuć klimat prawdziwej zimy /w grudniu tak zimowo było na Przehybie/. A w schronisku świąteczne dekoracje i ciepło bijące od kominka. Jak karnawał to i zabawy, my też częściowo poprzebieraliśmy się. Nasza KO-Ela przygotowała i poprowadziła wiele wspólnych zabaw, były też śpiewy. Czas mijał na opowieściach, wspomnieniach i planach, a humory całej 18-to osobowej grupie dopisały. Miłym akcentem spotkania były podziękowania i upominek – przewodnik XXL dla mnie, za pięcioletnie przewodnictwo i prowadzenie grupy ” Łaziki” / ku mojemu   zaskoczeniu, bo to dopiero w lutym /. Atmosfera była wspaniała, wszyscy zadowoleni, i tylko żal było kończyć zabawę. Schodziliśmy do Jodłówki Tuchowskiej już w ciemności, z latarkami i przy mocno padającym śniegu – było magicznie. Bus przyjechał na czas, czego trochę obawialiśmy się. Do następnego spotkania!

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————-

 

 

18.01.2022 r.  Bogumiłowice – Biadoliny

Grupą 11-tu osób wybieramy się w Lasy Radłowskie, w  ich południową część. Ze stacji w Bogumiłowicach udajemy się w kierunku lasów, ale najpierw musimy przejść dość spory odcinek drogą asfaltową. Niestety wciąż odczuwalne są jeszcze silne podmuchy wiatru, a na leśnej drodze leżą połamane gałęzie z drzew. Momentami zza chmur wychodzi słońce i wtedy świat jest piękniejszy.  Idziemy tzw. Wielką Drogą Królewską, drogą długą, prostą a jednocześnie szeroką. Zimą mamy okazję podziwiać piękne korony drzew, latem zasłonięte liśćmi. Korzystamy z dużego powalonego drzewa na krótki odpoczynek i śniadanie oraz omówienie spraw organizacyjnych. Posileni idziemy dalej, ponieważ nie jest zbyt ciepło i wieje, po przejściu 12 km postanowiliśmy zakończyć wycieczkę w Biadolinach.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————-

Gośćmi kolejnego odcinka programu S3nior na Czasie  była  grupa turystyczna “ŁAZIKI” , którą prowadzi Urszula Marzec.

“Senior na czasie” “ŁAZIKI” UTW przy PWSZ w Tarnowie (odc. 41)

 

13.01.2022 r. Sterkowiec – Przyborów – Szczepanów – Sterkowiec

Dojeżdżamy pociągiem do Sterkowca i kierujemy się w stronę Wokowic, gdzie znajduje się XIX-wieczny dwór z resztkami parku. Przy wjeździe do dworu na skraju parku stoi kamienna figura z wizerunkiem Chrystusa ukrzyżowanego, wystawiona w 1847r. Wykuta w karpackim piaskowcu interesująca jest nie tylko ze względu na formę i wartości plastyczne, ile z uwagi na znajdujące się na trzech ścianach postumentów inskrypcje, będące bardzo rzadkim już zabytkiem piśmiennictwa ludowego z połowy XIX w. Przy drodze do Przyborowa  mijamy kilkanaście różnych kapliczek, w większości pochodzących z końca XIX w. Są to kapliczki domkowe, kolumnowe, oszklone, zbudowane z różnych materiałów i w różnym stanie, ale trzeba przyznać, że zadbane. W Przyborowie znajduje się tzw. Bezardówka i dwór Łasińskich z dużym parkiem. Niestety oba te zabytki i ich otoczenie znajdują się w bardzo złym stanie- zaniedbane. Mijamy duże stawy rybne – te akurat są czynne. No i dochodzimy do Szczepanowa- miejsca kultu św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Obecna Bazylika Marii Magdaleny i Stanisława ma bardzo ciekawą historię. Gotycki kościół pw. św. Marii Magdaleny w 1470 r. ufundował kronikarz i ówczesny proboszcz Jan Długosz, który stanął na miejscu drewnianego, wzniesionego przez rodziców św. Stanisława w latach 30 XI w. Na początku XX w. dobudowano do niego neogotycką, murowaną świątynię, projektu Jana Sas – Zubrzyckiego. Obok Bazyliki znajduje się Panteon Świętych i Błogosławionych  Diecezji Tarnowskiej oraz piękne freski drogi krzyżowej, a na polowym ołtarzu podziwialiśmy szopkę bożonarodzeniową. Wracamy do Sterkowca i oglądamy nowy, piękny budynek stacji kolejowej.

Tym razem była to wycieczka bardziej krajoznawcza niż turystyczna, choć i tak 14-osobowa grupa przeszła 15 km.

Tekst Urszula Marzec

 

————————————————————————————————————————————-

07.01.2022 r.  Nowa Jastrząbka – Dąbrowa Tarnowska

Pierwsze wyjście w Nowym Roku i zaczynamy kolejne odliczanie, bo to już nasza 327 wycieczka od początku działalności Łazików. Poznajemy nowe tereny i tym razem udajemy się w północne rejony powiatu tarnowskiego. Busem udajemy się do Nowej Jastrząbki i drogą -szlakiem rowerowym idziemy po równym terenie, mijamy Smyków, a w nim ładne, zadbane miejsce – siedzibę koła łowieckiego. Dochodzimy do Luszowic, gdzie na skrzyżowaniu dróg stoi okazały kościół, ale naszą uwagę przykuwa makieta kościoła w formie dożynkowego wieńca, wykonana na 100-lecie powstania ww. kościoła w 2019 r. Droga prowadzi w większości przez tereny otwarte z zabudową gospodarstw i częściowo przez obszary zalesione. Pogoda sprzyja wędrówce, jest słonecznie, bezwietrznie i z lekkim mrozem, chociaż tutaj pola  są przyprószone śniegiem. Ostatni odcinek trasy wiedzie drogą szutrową przez las, co nam odpowiada najbardziej. Jesteśmy na tej trasie pierwszy / i pewnie ostatni/ raz, wolimy spacery przez las i górki. I tak grupą 11-osobową po przejściu 16 km dochodzimy do Dąbrowy Tarnowskiej, gdzie od razu mamy powrotnego busa.

Tekst Urszula Marzec

 

———————————————————————————————————————————

28.12.2021 r. Lasek Lipie – podsumowanie roku

Ostatnią wycieczką w tym roku był spacer przez Lasek Lipie w grupie 12 osób.  Zimowa aura, lekki mróz, niewiele leżącego śniegu i przyświecające nam słońce , czyli bardzo sprzyjające warunki do wędrowania. W przytulnym brzozowym zagajniku w szczerym polu były nawet ławeczki i stół. Idealne miejsce na podsumowanie kończącego się roku. A był to dla nas niezwykle udany rok, zorganizowaliśmy aż 44 wycieczki  /rekord/ i przemaszerowaliśmy 570 km. W tym roku  w maju świętowaliśmy 300 wycieczkę, we wrześniu mieliśmy ognisko połączone z pieczeniem ziemniaków i wspaniałą wycieczkę w Bieszczady, w listopadzie odwiedziliśmy 5 cmentarzy z okresu I wojny św. a w grudniu tradycyjnie zimowe wejście na Przehybę.

Na spotkaniu zostali wyróżnieni najaktywniejsi w tym roku członkowie grupy: Marysia S. – 42 wycieczki, Ela B. – 41, Marysia T. – 40, Rysiek W. -37 no i ja 43 wycieczki.

Dziękuję wszystkim Łazikom za aktywny udział w wycieczkach, za chęć i wytrwałość w pokonywaniu tras i do zobaczenia w przyszłym roku.

Tekst Urszula Marzec

 

———————————————————————————————————————————-

 

13.12.2021 r. Przehyba

Podtrzymujemy tradycję i jak co roku w grudniu, razem z młodzieżą ze szkoły Szczepanika z Panem Dyrektorem S. Susem na czele, maszerujemy na Przehybę. Wędrówkę zaczynamy w Gaboniu i drogą dojazdową do schroniska powoli, każdy na miarę swoich możliwości, pokonujemy trasę. Już od samego początku mamy piękną, zimową aurę, droga i drzewa przysypane śniegiem, jest bezwietrznie i słonecznie przy lekkim mrozie. Idzie nam się bardzo dobrze, droga prowadzi cały czas pod górkę, wszak mamy do pokonania ponad 650 m przewyższenia. Po drodze mijamy ujęcie wody pitnej, szałasy, ławeczki, tablice edukacyjne, potoczki i mostki oraz ruiny starego wyciągu towarowego, którym dawniej dostarczano zaopatrzenie do schroniska. A przede wszystkim zachwycamy się panującą tu zimą. Początkowy etap trasy wiedzie łagodnie pod górkę wzdłuż potoku Jaworzynka. Towarzyszy nam sceneria leśna, która pięknieje z każdym pokonanym kilometrem. Ośnieżony las mieszany na początku trasy wraz z wysokością zmienia się w las iglasty, którym się zachwycamy. Oszronione i przysypane śniegiem jodły, świerki i modrzewie wyglądają przepięknie, idziemy więc wolno podziwiając zimowe krajobrazy. Przechodzimy obok głazu zw. Krzesłem św. Kingi i szałasu z ołtarzem polowym. Powoli dochodzimy do schroniska i naszym oczom ukazują  się wspaniałe widoki na Tatry. Pogoda wymarzona!

Przehyba /Prehyba, Przechyba/ to szczyt Beskidu Sądeckiego o wysokości 1175 m n.p.m. , a jego zruszczona słowacka nazwa oznacza przełęcz. Po dłuższym odpoczynku w schronisku wychodzimy na taras widokowy by nacieszyć się widokami i zapamiętać je na dłużej, tak pięknej zimy w Tarnowie nie zobaczymy. Grupą 12 -tu osób wracamy tą samą trasą, a z górki idzie nam się zdecydowanie szybciej. W sumie przeszliśmy 15 km, wszyscy szczęśliwi i zadowoleni,  długo będą wspominać kolejną /już ósmą/ zimową wyprawę na Przehybę.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————

 

08.12.2021 r. Brzeźnica – Bogumiłowice

No i przyszła… Pani Zima. Mamy pierwszą wycieczkę w zimowej scenerii i ujemnej temperaturze. Zaczynamy w Brzeżnicy i drogą leśną obok leśniczówki maszerujemy przez Lasy Radłowskie. Pięknie oszronione i przysypane śniegiem drzewa wyglądają cudownie. Mijane zbiorniki wodne już lekko zamarznięte wierzchem, tylko w strumykach swobodnie płynie woda. Drogę przebiegają nam sarenki, a czasami słychać głosy zimowych ptaków. Scieżką edukacyjną przez mostki na podmokłym terenie, dochodzimy do miejsca biwakowego z zadaszoną wiatą i zatrzymujemy się na odpoczynek. Mamy przygotowane przez Pana Leśniczego ognisko, przy którym grzejemy się, oj nie jest za ciepło. Mamy też gościa – niespodziankę dla wszystkich, Dzidkę – założycielkę Łazików. Mile wspominamy początki naszych wędrówek, a było to 8 i pół roku temu, kawał czasu. Wracamy do Wierzchosławic, ale niestety busy nie kursują często, wszystko przez brak mostu na Dunajcu w Ostrowie, więc decydujemy się na pociąg w Bogumiłowicach. W sumie 12-to osobowa grupa Łazików przeszła 13 km

Tekst Urszula Marzec

——————————————————————————————————————–

02.12.2021 r. Żabno – Odporyszów – Dąbrowa Tarnowska

Zmieniamy kierunek naszych wycieczek i udajemy się na północ od Tarnowa, do Żabna. Zatrzymujemy się w centrum, gdzie znajduje się kamień upamiętniający lokację miasta w 1385 r., ponad 90-cio letni Dąb Wolności wpisany na listę Pomników Przyrody, XIX -wieczny ratusz oraz XVII-wieczny kościół pw. Ducha Świętego z pięknym ogrodem różańcowym. Dalej idziemy szlakiem rowerowymi mijamy wiele stawów -wyrobisk po eksploatacji piasku i trafiamy na tzw.Kakałko, które pamiętamy z czasów , gdy jeździliśmy tu na wypoczynek z naszymi dziećmi. Jest to teraz zalew Słoneczny Raj na Podlesiu Dębowym z kąpieliskiem i łowiskiem, teren zadbany,  z zapleczem gastronomicznym i socjalnym.  Następnie udajemy się do Odporyszowa, gdzie znajduje się Sanktuarium Matki Boskiej Zwycięskiej, a wokół kościoła są kapliczki drogi krzyżowej autorstwa Jana Wnęka oraz muzeum poświęcone tej ciekawej postaci. Jan Wnęk nazywany „Ikarem znad Dunajca” w 1866 roku skonstruował pierwowzór lotni na kształt skrzydeł ptaka, ze szkieletu z drewna jesionowego, na którym rozpięte było cienkie płótno, impregnowane olejem. Latał z dzwonnicy kościoła nawet na odległość do 3 km, niestety ostatni lot skończył się tragicznie. Drogami leśnymi, polnymi, po równinnym terenie, poznajemy nieznane nam bliżej okolice, jesteśmy tu pierwszy raz.  Warto czasem wybrać inne tereny do maszerowania, niekoniecznie po górkach. I tak 10-cio osobowa grupa dochodzi do Dąbrowy Tarnowskiej po przejściu 18 km. Jak zwykle pogoda nam dopisała, poznaliśmy zupełnie nowe miejsca i trasy i z pewnością jeszcze tu powrócimy.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————-

23.11.2021 r.  Bobowa – Bruśnik – Kąśna

Ze stacji PKP w Bobowej kierujemy się drogą główną przez tory i most na rzece Białej. Za kapliczką stromo rozpoczynamy bardzo długie, ale stosunkowo łagodne podejście polną, odcinkami kamienistą, drogą grzbietową. W trakcie wznoszenia przybywa malowniczych widoków, co przy pięknej, słonecznej pogodzie pozwala nam cieszyć oczy i duszę. Dalej, nadal terenem z rozległymi widokami, wśród pól i pastwisk osiągamy drogę asfaltową z Falkowej do Bruśnika. Tym razem kierujemy się w stronę Bruśnika. To jedna z najstarszych wsi na Ziemi Tarnowskiej, a w 1846 r. to jeden z najbardziej zapalnych punktów ruchu chłopskiego w Galicji. Odwiedzamy murowany, neogotycki kościół z 1903 r. z obrazem MB z Dzieciątkiem w ołtarzu głównym, słynącym łaskami i otoczony kultem. I tak, w grupie 8-miu osób, dochodzimy do wieży widokowej w Bruśniku, skąd rozciąga się rozległy i malowniczy widok Beskidu Sądeckiego, Niskiego i Pogórza Grybowskiego, a bliżej widać szczyt Chełmu, Maślanej Góry i Pasmo Brzanki. Ponieważ wieje dość silny wiatr, więc szybko schodzimy ze wzniesienia i kierujemy się przez las do grupy ostańców skalnych tzw. „Diable Boisko”. Jest to zespół skałek piaskowca ciężkowickiego, położonych w lesie jodłowo – świerkowym. Elementem centralnym „Diablego Boiska” jest beczkowo sklepiona brama skalna o wysokości około 15m i średnicy u podstawy 20m.  Jak mówi legenda: ” skała to wrota do diabelskiego lokum, gdzie biesy wypoczywają, a polanka nad skałą to plac diabelskich zabaw”. Przed nami ostatni odcinek trasy, drogą idziemy w kierunku Kąśnej Dolnej. Przechodzimy przez pięknie zadbany park krajobrazowy ze stawem i wyspą pośrodku, z alejkami i z różnorodnymi drzewami i krzewami. Pośrodku parku stoi dworek Ignacego Paderewskiego, a całość obecnie stanowi ośrodek muzealny i koncertowy Centrum Paderewskiego. W sumie przeszliśmy 14 km.  Była to piękna widokowo wycieczka, nietrudna, a  sprzyjająca nam pogoda pozwoliła cieszyć się urokami trwającej jeszcze jesieni.

Tekst Urszula Marzec

—————————————————————————————————————–

 

16.11.2021 r.  Gwoździec – Wolnica – Milówka

Szaro, ponuro i mglisto /prognozy były zupełnie inne, miało być słonecznie / a grupa 11 Łazików mimo to wędruje. Jeszcze jest w miarę ciepło i bezwietrznie, więc można korzystać z przebywania na łonie natury. Startujemy z Gwożdżca i początkowo drogą, a następnie lasem Gór Sukmańskich i Olszańskich maszerujemy w kierunku wzniesienia Wolnica. Na szczycie znajduje się zadaszona wiata ze stołem i ławkami oraz grillem.  W tym miejscu krzyżują się też szlaki turystyczne. Krajobraz już typowo jesienny, jeszcze tylko na brzozach złocą się malutkie listeczki a na modrzewiach igiełki. Za to poszycie lasu pokryte jest grubą warstwą opadłych liści.  Po dotarciu na Wolnicę rozpalmy ognisko, grzejemy się przy nim i oczywiście pieczemy kiełbaski i sery. Atmosfera jest wspaniała, więc czas szybko mija. Wybieramy szlak do Grabna przez Milówkę i ku naszemu zdziwieniu w Milówce stoi na przystanku bus do Tarnowa. I tym sposobem skróciliśmy trasę i przeszliśmy tylko 9 km, ale nadrobimy km na następnej wycieczce. Takie wspólne wyjścia i spotkania przy ognisku dają nam duży zastrzyk pozytywnej energii i z niecierpliwością czekamy na następną wycieczkę.

Tekst Urszula Marzec

————————————————————————————————————

” Łaziki patriotycznie „

12.11.2021    Gromnik – Pleśna 

Tradycją  “łazikową”  już  się  stało,  że  co  roku  o  tej  porze  odwiedzamy  cmentarz wojenny w Łowczówku, by oddać hołd walczącym i poległym na froncie I-ej wojny światowej w rejonie tarnowskim żołnierzom, a w szczególności żołnierzom polskim (w tym legionistom Józefa Piłsudskiego),  walczącym w zaborczych armiach,  niejednokrotnie przeciwko sobie.  W tym roku jednak postanowiliśmy odwiedzić inne cmentarze, na których bywamy rzadziej, jedynie przy okazji naszych wędrówek.  W sumie  na naszej trasie znalazło się  5  cmentarzy,  a to :  nr 149  w  Chojniku,   nr 181 w Siemiechowie, nr 185 w Lichwinie, nr 188 w Rychwałdzie i nr 173 w Pleśnej. Na każdym z nich zapaliliśmy znicze.  Spośród odwiedzonych cmentarzy szczególnie wyróżnia się cmentarz w Lichwinie zwany “Głową Cukru” – największy, (pochowanych jest tu ponad 600 żołnierzy armii austro-węgierskiej i rosyjskiej, w tym wielu Polaków), bardzo ładnie usytuowany na wzniesieniu, dobrze rozplanowany, zadbany).  Zresztą każdy z cmentarzy wojennych na ziemi tarnowskiej (i nie tylko) ma swój niepowtarzalny urok i charakter. Nie pominęliśmy też znajdującego się na naszej trasie miejsca  pamięci  z  okresu  II wojny światowej  w  Lichwinie,  gdzie  śmierć  poniosło  2-ch  AK-owców, w tym jeden z rąk niemieckich, a drugi już po wojnie w 1946 r. z rąk “swoich”. Tu też miało miejsce rozformowanie Batalionu Barbara w styczniu 1945 r. o czym informuje stosowna tablica. W lasach, przez które wędrujemy, częstym widokiem są ślady dawnych okopów żołnierskich, co daje wyobrażenie o warunkach w jakich walczyli. Wycieczka, pomimo nostalgicznego nastroju, na co wpływ miały jej charakter i cel, ale także jesienne okoliczności przyrody i typowo już jesienna pogoda –  pochmurna i mglista – była bardzo udana.  W  12-osobowym składzie przemaszerowaliśmy 18 kilometrów. 

Tekst : Małgorzata Wielgus 

—————————————————————————————————————-

 

 

05.11.2021 r.  Łękawka – Trzemesna –  Tuchów

Nadal mamy piękną „polską złotą jesień”, więc korzystamy z jej uroków wędrując przez najbliższe okolice. Startujemy z Łękawki  i wędrujemy szlakiem rowerowym przez las Czerwony Dół w kierunku Trzemesnej. Po drodze podziwiamy,  przy pięknej pogodzie           i widoczności, pasmo  już ośnieżonych Tatr Słowackich. Szare, zaorane pola i zielone ze wschodzącą oziminą, tworzą jesienny krajobraz. Jeszcze tylko kolorowe liście na niektórych drzewach, a zwłaszcza złote brzozy i czerwone buki oraz dęby, mienią się w promieniach słońca. Maszerujemy przez las Czerwony Dół, a tu już smutno, gołe konary drzew, ale za to pod nogami szeleszczący, brązowy dywan z liści. Musimy uważać, bo to teren miejscami bagnisty, i w koleinach pod liśćmi  błoto i woda. Krótki odpoczynek pod kapliczką św. Nepomucena, gdzie jest rozwidlenie szlaków, i dalej w drogę. Mijamy cmentarz choleryczny i małą kapliczkę zawieszoną na okazałym dębie. Dochodzimy do miejsca biwakowego w Trzemesnej, gdzie zatrzymujemy się na dłużej. Ładna pogoda pozwala nam na wydłużenie trasy i przy okazji odwiedzamy Las Tuchowski. W lustrze wody dwóch zbiorników wodnych odbijają się drzewa, tworząc malownicze widoki. Podziwiamy nowe budki dla różnych ptaków  zamieszczone  na drzewach, różnej wielkości z różnymi otworami wlotowymi. Następnie, już drogą, kierujemy się w kierunku Tuchowa, gdzie z góry widać klasztor i pobliskie okolice. I tak, w grupie 14-tu osób, pokonaliśmy 17 km bardzo ładną i urozmaiconą trasą.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————–

 

21.10.2021 r.  Kłaj – Puszcza Niepołomicka – Stanisławice

Wyjątkowo kolorowa, ciepła i słoneczna tegoroczna jesień zachęca do długich spacerów. Po górskiej wyprawie przyszedł czas na niziny. Grupą 14 osób zaczynamy w Kłaju spacer po Puszczy Niepołomickiej. Cały obszar puszczy podzielony jest na sektory, co ułatwia poruszanie się po niej i za każdym razem można obrać inną trasę. Tak było i tym razem, a muszę zaznaczyć, że średnio 2-3 razy w ciągu roku odwiedzamy to urokliwe miejsce.                      O każdej porze roku puszcza jest zjawiskowa, a jesienią w promieniach słońca nabiera szczególnego kolorytu. Wielobarwność liści nas zachwyca, mijamy małe cieki wodne i nieco większe jeziorka, gdzie w lustrze wody odbijają się drzewa. Maszerujemy po szeleszczących po nogami liściach, które przy lekkim wietrze wirują w powietrzu. Przechodzimy obok ośrodka hodowli żubrów i znajdujemy w końcu naszą polankę z wiatą, by zatrzymać się tu na odpoczynek. Czas szybko mija i udajemy się w drogę powrotną. Po przejściu 21 km dochodzimy do Stanisławic, gdzie niestety musimy trochę dłużej poczekać na powrotny pociąg.

Tekst Urszula Marzec

0


 

11.10.2021 r.  Bieszczady – Połonina Wetlińska

A jednak marzenia się spełniają… Kilka razy podchodziliśmy do tematu zorganizowania wycieczki w Bieszczady i w końcu nam się udało.  Grupą 14 Łazików postanowiliśmy przejść przez Połoninę Wetlińską. Wędrówkę zaczęliśmy  z Przełęczy Wyżnej spod obelisku J. Harasymowicza i od razu było ostro pod górę, częściowo schodkami musieliśmy wyjść na grań połoniny na Hasiakową Skałę. Znajduje się tu najwyżej położone w Bieszczadach schronisko „Chatka Puchatka”, obecnie zbudowane nowe, ale jeszcze nieczynne. Jesteśmy na wysokości ponad 1200 m n.p.m. i zaczynamy spacer po połoninie rozglądając się na wszystkie strony. Pogoda wymarzona, ciepło, bezwietrznie i słonecznie co pozwala na rozkoszowanie się widokami.

Płoną góry, płoną lasy… tak właśnie o tej porze roku wyglądają Bieszczady, przepięknie przebarwione liście buczyny, jaworzyny, wrzosowisk,  jagodzisk  we wszystkich kolorach w promieniach słońca wyglądają zjawiskowo. Dla takich widoków warto było tu przyjechać . Zatrzymujemy się na Osadzkim Wierchu /1253 m n.p.m./nieopodal szczytu Roh na krótki odpoczynek, następnie mijamy Hnatowe Berdo i dochodzimy do Przełęczy Orłowicza, krzyżówki szlaków. Tu zapada decyzja o zejściu z połoniny drogą trochę dłuższą ale za to mniej stromą. Przed nami jeszcze jedno podejście na Smerek, ze stojącym na nim krzyżem,  z którego wąskimi schodkami schodzimy w dół, a potem już cały czas łagodnie schodzimy coraz niżej, przekraczamy potok Wetlinka i kończymy wędrówkę przy drodze między Smerekiem a Kalnicą.

Pokonując trasę całej Połoniny Wetlińskiej mieliśmy okazję podziwiać różnorodność przyrody, od wysokich buków na dole, poprzez karłowate okazy jaworzyny i buczyny, wysokich krzewów, jagodzisk, traw, mchów i porostów po niskie łąki, suche kikuty krzaków i gołe wychodnie skalne. Im wyżej, tym roślinność coraz niższa i uboższa. Ale im wyżej, tym piękniejsze widoki. Bieszczady o tej porze roku są najpiękniejsze, zachwycają całą paletą kolorów mieniąc się w słońcu. Szliśmy powoli /czas przemarszu to 7 godzin /, aby nasycić nasze zmysły i zapamiętać te krajobrazy na długo.

Trasa była trudna i wymagająca, udało nam się przejść cały szlak / 15 km /, wszyscy byli zadowoleni i zachwyceni urokiem Bieszczad, a dla większości była to pierwsza wyprawa w te rejony. Trudy i niedogodności trasy / ostre podejścia i zejścia, schodki,  kamienie/ zrekompensowały nam wspaniałe widoki. Na trasie było sporo turystów, a nawet  mieliśmy okazję spotkać grupę na koniach huculskich.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————–

04.10.2021 r. Pogórska Wola                       

Prowadząca grupę: Urszula Marzec

Tradycyjnie, jak co roku, z początkiem jesieni spotkaliśmy się przy ognisku. W pięknym, leśnym zakątku w Pogórskiej Woli i przy wspaniałej pogodzie, po krótkim przejściu,  grupa 15 Łazików przystąpiła do szykowania kociołka. Przygotowane produkty szybko trafiły do dwóch kociołków, które zostały umieszczone na wcześniej rozpalonym ognisku. Gospodarz obiektu pilnie doglądał ognia, a my w tym czasie przy kawie i ciastach uczestniczyliśmy w zabawach i konkursach przygotowanych i prowadzonych przez naszego KO-ca, czyli Elę B.. Wszyscy doskonale się bawili, a uśmiech nie schodził z naszych twarzy. Zasiedliśmy przy ognisku i gdy kociołek był gotowy  z talerzem w ręku wszyscy czekali w kolejce. Potrawa była wyśmienita i w  mgnieniu oka oba kociołki były puste, a i zaproszeni goście zdążyli skosztować naszych przysmaków. Potem były jeszcze pieczone ziemniaki i przy dogasającym ognisku śpiewaliśmy znane wszystkim piosenki. Czas szybko minął przy pysznościach i we wspaniałej atmosferze, w przepięknej jesiennej scenerii i sprzyjającej pogodzie. Wróciliśmy bardzo zadowoleni z mile spędzonego dnia w gronie znajomych.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————

01.10.2021 r.  Swoszowa – Gilowa Góra – Ryglice     

Prowadząca grupę: Urszula Marzec

Mimozami jesień się zaczyna….i zmieniającymi barwę liśćmi drzew. Rzeczywiście, całe połacie nieużytków i brzegi dróg pokryte są kwitnącą na żółto nawłocią, a liście drzew w różnych kolorach w słonecznych promieniach nabierają magicznego uroku. W ten piękny jesienny dzień grupa 9 Łazików wyruszyła ze Swoszowej w kierunku pasma Brzanki, aby nasycić oczy przepięknymi widokami. Urokliwa droga przez las, choć czasami błotnista,  skłaniała nas do poszukiwania grzybów, ale i tym razem zbiory były niewielkie.  Zatrzymaliśmy się przy pomniku AK na Gilowej Górze, a następnie przez Wielką Górę udaliśmy się w kierunku Ryglic. Tym razem poszliśmy inną drogą i natrafiliśmy na „zalipiańskie gospodarstwo”. Takie małe Zalipie w tym rejonie. Do Ryglic zeszliśmy z drugiej strony rynku, gdzie mieliśmy czas na podziwianie pięknie zagospodarowanego i utrzymanego w należytym porządku terenu rynku. Trasa nie była ciężka i przeszliśmy 13 km, ale przede wszystkim byliśmy zachwyceni urokami zaczynającej się jesieni.

Tekst Urszula Marzec

 

—————————————————————————————————————————————————————
Prowadząca grupę: Urszula Marzec

23.09.2021r. Jastrzębia – Jamna – Jastrzębia

 

Pierwszy dzień jesieni wita grupa 12 Łazików i wyrusza na trasę z Jastrzębi, udając się w kierunku Uroczyska. Zatrzymujemy się pod schroniskiem, gdzie spotykamy młodzież udającą się na spacer ścieżką przyrodniczą pod przewodnictwem pracownika nadleśnictwa. To nasz teren na grzybobranie i grupa zbieraczy udaje się na  poszukiwanie darów lasu. Spotykamy przeróżne, kolorowe grzyby, których jest bardzo dużo,  ale tych najlepszych borowików niestety nie ma. Tylko nielicznym udaje się zebrać po kilka sztuk. Choć to już jesień, ale wokół liście i poszycie lasu jest zielone, bujne, gdzieniegdzie tylko pojawiają się kolorowe listki i czerwone owoce głogu, dzikiej róży. Piękna pogoda sprzyja wędrówce, więc po odpoczynku idziemy dalej, na Jamną. Odwiedzamy Dom św. Jacka, urocze miejsce, często tu przychodzimy, a następnie idziemy drogą wśród lasów zatrzymując się przy skale „Wieprzek”. Koniec lasu, a przed nami pola i łąki z pięknym widokiem na Jastrzębię. Jeszcze tylko przejście przez kładkę i po 14 km jesteśmy na przystanku.

Zdjęcia w galerii
Tekst Urszula Marzec

—————————————————————————————————————————————–

13.09.2021 r. Wysowa – Góra Jawor – Blechnarka – Wysowa

Kolejny raz korzystamy z wycieczki organizowanej przez UTW by udać się na trasę w mało znane nam rejony. Wyruszamy 11-toosobową grupą z uzdrowiska Wysowa i tuż za cerkwią pw. św. Michała Archanioła kierujemy się w kierunku Sanktuarium Łemków na górze Jawor. Po drodze dołącza do nas pani z Tarnowa, którą już raz spotkaliśmy na szlaku. Droga prowadzi lekko pod górkę wśród lasu, mijamy potok Cegiełka i wchodzimy w dolinę Głębokiego Potoku, który wypływa właśnie z okolic kaplicy pod Jaworem. Zaczyna lekko kropić deszcz, ale właśnie dochodzimy do miejsca kultu dla prawosławnych i grekokatolików, gdzie stoi cerkiew/ kaplica pw. pw. Opieki Bogarodzicy. Wokół cerkwi  ustawiane są krzyże, podobnie jak w Grabarce. Jest tu jeszcze źródełko, obudowane w formie studni. Po krótkim odpoczynku deszcz ustaje, a my wchodzimy na górę Jawor / 723m n.p.m./, która znajduje się się na granicy polsko-słowackiej. Dalej idziemy cały czas lasem, podziwiając bardzo stare okazy buków, korony drzew tworzą nad nami parasol ochronny przed kroplami deszczu, czasem coś spadnie na nas przy lekkim podmuchu wiatru. Cały czas idziemy wzdłuż granicy mijając słupki graniczne. Na pięknej polance pod lasem  ze wspaniałymi widokami i przy świecącym słońcu robimy krótki odpoczynek. Mamy dwa ostre podejścia i zejścia, mijamy szczyt Hrb i Staviska, gdzie czeka  nas wyzwanie, bardzo  strome zejście po kamieniach. Każdy z nas szuka najlepszej dla siebie drogi, niektórzy zaliczają niegrożne upadki, ale szczęśliwie schodzimy z góry. Zajęło to nam trochę więcej czasu i musieliśmy skrócić wycieczkę. Dochodzimy do Blechnarki, mijamy kolejną cerkiew i już prostą drogą po przejściu 17km dochodzimy do Wysowej. Mamy jeszcze czas na zjedzenie pysznych placków ziemniaczanych w Arkadii / byliśmy tu niejeden raz/. Mimo trudnej trasy, nie znaliśmy jej wcześniej, jesteśmy zadowoleni i dumni z siebie, że daliśmy radę.

Prowadząca grupę:  Urszula Marzec

Tekst: Urszula Marzec

 

———————————————————————————————————————————

Prowadząca grupę: Urszula Marzec

03.09.2021r. Jodłówka Tuchowska – Brzanka – Ryglice

Po dwutygodniowej przerwie wreszcie możemy wyruszyć na trasę. Piękna, słoneczna pogoda zachęca do spacerowania. 10-cioosobową grupą wyruszamy z Jodłówki Tuchowskiej na szlak i od razu powoli wspinamy się na pasmo Brzanki. Jeszcze jest trochę mokro po ostatnich opadach ale nasz wzrok kierowany jest raz na prawo, raz na lewo w wypatrywaniu grzybów. Stali zbieracze darów lasu zbaczają czasem ze szlaku i udaje się im natrafić na niezłe okazy, ale wysypu grzybów jeszcze nie ma. Docieramy na Brzankę i zatrzymujemy się na ławeczkach przy Bacówce. Wspaniała pogoda i atmosfera /dawno nie widzieliśmy się / powoduje, że zatrzymujemy się na dłużej, czekając na przyjaciół Marysi, u których kiedyś gościliśmy na ognisku. Czas szybko mija, a nas czeka jeszcze powrót do Ryglic, ale to już z górki. Mijamy Ostry Kamień i lasem a potem drogą po przejściu 13 km jesteśmy w Ryglicach.
I tutaj, jak zwykle, czekamy dłużej na powrotny autobus, rozkład jazdy nie do końca jest prawdziwy.

Zdjęcia w galerii.
Tekst i wybór zdjęć Urszula Marzec

————————————————————————————————————————————-

14.08.2021 r. Słotwiny – Jaworzyna Krynicka – Czarny Potok

Korzystamy z wycieczki organizowanej przez UTW do Krynicy i grupą 11 osób zaczynamy wędrówkę w Słotwinach. Większość wyjeżdża kolejką na szczyt, gdzie zbudowana jest przepiękna drewniana wieża widokowa, tzw. „ścieżka w chmurach”, a dwie osoby pokonują trasę pieszo. Na wieżę nie wychodzimy /część z nas już była /, tylko szlakiem kierujemy się na drugie wzgórze w okolicach Krynicy. Mijamy Przełęcz Krzyżową i schodzimy do Czarnego Potoku, pod dolną stację kolejki na Jaworzynę Krynicką. Tym razem nie korzystamy z kolejki, tylko wszyscy ruszamy pieszo na trasę. Wybieramy drogę dojazdową, która jest trochę dłuższa, ale za to podejście łagodniejsze.  Idziemy cały czas drogą wśród lasów, poprzecinaną potokiem Czarny Potok. Wreszcie osiągamy szczyt  1025 m n.p.m., mijamy schronisko PTTK i wychodzimy pod górną stację kolejki, która jest na wysokości 1114 m n.p.m. i na której zbudowano nową platformę widokową / dzisiaj było otwarcie /. Podziwiamy wspaniałe widoki, bo jest ku temu sprzyjająca pogoda. Wracamy szlakiem i tym razem też dwie osoby /ale inne/ korzystają z kolejki. Po przejściu 12 km schodzimy pod dolną stację kolejki w Czarnym Potoku. Kolejna udana wycieczka za nami i już myślami jesteśmy na następnej.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————–

10.08.2021 r Nowy Sącz Jamnica – Nawojowa – Cyrla – Rytro

Dojeżdżamy pociągiem do miejscowości Nowy Sącz Jamnica w grupie 9-ciu osób i udajemy się na nową trasę. Mijamy Kamionkę Małą i Wielką i lekko wspinamy się w górę by po krótkim czasie zejść w dół do Nawojowej. Przechodzimy obok kościoła i remontowanego Pałacu Stadnickich  i zaczynamy powolną wspinaczkę na pasmo górskie Jaworzyny Krynickiej. Rozciągają się przed i za nami wspaniałe widoki, kilkustopniowe pasma gór, piękne hale i pola, a w oddali w dolinie widać Nowy Sącz. Pogoda też wspaniała i pozwala rozkoszować się nam latem i pięknem gór, a całości dopełniają kolorowe łąki i śpiew ptaków. Mijamy Wilcze Doły, Ostrą /834 m npm/ i po dość długiej i wyczerpującej wędrówce dochodzimy do schroniska Cyrla, położonego na zboczu Makowicy. To nasze ulubione miejsce na odpoczynek i obiad /serwują tu pyszne pierogi i nie tylko/. Teraz już tylko z górki, po prawej stronie mijamy ruiny zamczyska, przechodzimy przez most nad Popradem i jesteśmy w Rytrze na stacji PKP.

Była to nasza nowa trasa, niezwykle piękna krajobrazowo ale i długa, bo 22km , co dla niektórych było trochę za dużo.

Tekst Urszula Marzec

———————————————————————————————————————————–

04.08.2021 r. Gromnik – Polichty – Gromnik

Jechaliśmy na wycieczkę pełni obaw, po drodze cały czas padał drobny deszcz, ale na szczęście, gdy wysiadaliśmy w Gromniku już było sucho. Mogliśmy więc spokojnie zacząć wędrówkę, a pogoda wyraźnie się poprawiła i nawet zza chmur wyszło słońce. Podziwialiśmy zatem piękne niebo z niesamowitymi, zmieniającymi się chmurami. A i widoki wokół też już inne, jeszcze wszędzie zielono i kolorowo, ale na polach już zmiany, zaczęły się żniwa. Za to drzewa w sadach i przy drodze pełne owoców. My mieliśmy nadzieję na grzyby w lesie i nie zawiedliśmy się. Po dota