Lato, które śpiewało razem z nami — wspomnienia Seniorów UTW
To było lato, które samo zapalało światła na scenie naszych dni. Wystarczyło być obok siebie, by zwykłe godziny brzmiały jak orkiestra: raz delikatnie jak muśnięcie smyczka, innym razem z rozmachem czardasza. Wspólne kroki, wspólny śmiech, wspólne „pamiętasz?” — i nagle wszystko piękniało.
30 czerwca — Kraków, Teatr STU, „Leopold”.
Wieczór pachniał murem Starego Miasta i świeżo otwartą książką. Na scenie słowa układały się w mosty między tym, co było, a tym, co wciąż trwa. Oklaski — ciepłe jak letni deszcz — zostawiły w nas pewność, że teatr potrafi przywrócić światu ostrość barw.
19 lipca — Lusławice, Europejskie Centrum Muzyki.
Penderecki Youth Orchestra zagrała tak, jakby każdy dźwięk miał skrzydła. W ciszy przed pierwszym akordem zatrzymał się czas, a potem muzyka niosła nas wysoko, coraz wyżej — tam, gdzie radość spotyka się z wdzięcznością. Patrzyliśmy na młodych artystów i myśleliśmy: „jak pięknie, że pasja jest językiem międzypokoleniowym”.
7 sierpnia — Biecz i Szymbark.
Miasta jak pocztówki: kamień, drewno, słońce. Zwiedzaliśmy Kasztel i skansen, a każde drzewo szeptało inną historię. Był grill — rozmowy smakowały jak letnie owoce, soczyste i śmiejące się w dłoniach. A potem koncert „Historia w piosence”: znane melodie otulały wspomnienia, w których odnalazł się każdy z nas. Zatrzymaliśmy ten dzień ze zdjęciem, na którym widać więcej niż widać.
13 sierpnia — Krynica-Zdrój, Festiwal Kiepury.
„Popołudnie z czardaszem” eksplodowało temperamentem. Skrzypce Vadima Brodskiego wirowały jak taniec płomieni, a głos Eweliny Szybilskiej niósł blask lata daleko poza amfiteatr. Klaskaliśmy w rytm, który podpowiadało serce. To była czysta radość bycia razem — taka, która stawia do tańca nawet wspomnienia.
I tak mijały dni: jedne prześwitujące jak tiul, inne soczyste jak dojrzała wiśnia. Uczyliśmy się uważności — na detale, na gesty, na obecność. Okazało się, że wspólnota to najpiękniejszy bilet: otwiera drzwi do miejsc, gdzie sztuka miesza się z codziennością, a zwykły spacer zamienia w opowieść z refrenem.
Wracamy do tych chwil jak do ulubionej melodii: wystarczy jedno słowo, jedno zdjęcie, jedna nuta — i znów jesteśmy tam, gdzie śmiech odbija się od murów teatru, smyczki rysują na powietrzu świetliste ścieżki, a piosenki pamiętają nasze imiona.
To lato zostanie w nas jak ciepło dłoni: w odwadze, by planować; w wdzięczności, że mamy siebie; w pewności, że piękno lubi towarzystwo. A my — Seniorzy UTW — lubimy piękno i lubimy być razem. Do zobaczenia na kolejnych stronach naszej muzycznej, teatralnej, serdecznej podróży.














